Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stephen King. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stephen King. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 28 kwietnia 2015

[R] Ku czci Królowi Grozy – „Pokłosie” antologia


Gmork 2015
„Lektura powieści pod wieloma względami przypomina długi satysfakcjonujący romans (…). Z opowiadaniami sprawy mają się zupełnie inaczej: opowiadanie przypomina ukradkowy pocałunek w ciemności z nieznajomym. To oczywiście nie to, co romans lub małżeństwo, ale pocałunki tez są bardzo miłe, ich efemeryczność zaś sama w sobie stanowi nie lada atrakcję.” [S. King, Szkieletowa załoga]

„Pokłosie”  jest antologią, która powstała jako hołd dla dorobku Stephena Kinga.  Pięciu wielkich fascynatów twórczości pisarza postanowiło pokazać, jak jego dzieła ich inspirują. Paulina J. Król, Marek Zychla, Kacper Kotulak, Jarosław Turowski oraz Juliusz Wojciechowicz stworzyli siedem opowiadań, które mają być dla czytelnika owym tajemniczym, efemerycznym pocałunkiem grozy…   

środa, 22 kwietnia 2015

[e] Czytelnicza esencja - "Pokłosie" antologia


GMORK 2015
„Pokłosie” jest antologią, która powstała jako hołd dla dorobku Stephena Kinga.  Pięciu wielkich fascynatów twórczości pisarza postanowiło pokazać, jak jego dzieła ich inspirują. Paulina J. Król, Marek Zychla, Kacper Kotulak, Jarosław Turowski oraz Juliusz Wojciechowicz stworzyli siedem opowiadań, które mają być dla czytelnika tajemniczym, efemerycznym pocałunkiem grozy…   

ZALETY: Różnorodność stylów i tematów oraz niezwykła lekkość z jaką opowiadania kradną nasz czas. Przemyślana i dobrze skomponowana antologia. Niektóre teksty przesycają myśli wątpliwościami.

WADY: Nie wszystkim udało się zrealizować założenia antologii oraz utrzymać klimat grozy.

sobota, 29 listopada 2014

[R] Echo błyskawicy - "Przebudzenie" S. King

  
S. King "Przebudzenie" /Revival/,
 Prószyński i S-ka 2014

Przebudzenie” jest kwintesencją Kinga: rozbudowany bohater, małe miasteczko, niebanalny antagonista, specyficzna społeczność małego miasteczka, silne wątki autobiograficzna, a wszystko wmieszane w opowieść obyczajową z elementami horroru egzystencjalnego. Otrzymujemy więc klasycznego Kinga na bardzo dobrym poziomie.

 „W niedużej miejscowości w Nowej Anglii, ponad pół wieku temu, na małego chłopca bawiącego się żołnierzykami pada cień. Jamie Morton podnosi głowę i widzi intrygującego mężczyznę, jak się okazuje, nowego pastora. Charles Jacobs wraz ze swoją piękną żoną odmieni miejscowy kościół. Mężczyźni i chłopcy skrycie podkochują się w pani Jacobs; kobiety i dziewczęta – w tym także matka Jamie’go i jego ukochana siostra Claire – tym samym uczuciem darzą wielebnego Jacobsa. Jednak kiedy rodzinę Jacobsów spotyka tragedia, a charyzmatyczny kaznodzieja wyklina Boga i szydzi z wiary, zostaje wygnany przez zszokowanych parafian.

poniedziałek, 17 listopada 2014

Życie w czasach przebudzenia


Albatros 2014
To dziwne uczucie, gdy czyta się jedną książkę, a ciągnie do innej :) „Życie i czasy Stephena Kinga” Lisy Rogak bardzo mnie wciągnęły, ale jednocześnie, leżące od niedawna na półce „Przebudzenie”, szeptało do mnie za każdy razem, gdy koło niego przechodziłam. I takim oto sposobem wynikła ciekawa i intrygująca sytuacja. Okazało się, że te dwie książki można, a nawet przydałoby się czytać równocześnie, gdyż „Życie i czasy…” dopełniają „Przebudzenie” .  

Jaki jest nasz stosunek do przeznaczenia? Wierzymy w nie, czy może boimy się go?

czwartek, 25 września 2014

Nadchodzi przebudzenie - czy ręka mistrza sprzeda nam niezapomnianą historię? [zapowiedź]


Niedawno skończyliśmy czytać „Pana Mercedes”, a już w 13 listopada 2014 będziemy mogli zanurzyć się w mrocznej powieści „Przebudzenie” /Revival/. King zapowiada elektryzującą opowieść o Jamie Mortonie. Będzie się działo, bo historia ma zawierać mnóstwo wątków. Bohatera będą prześladować demony przeszłości, przez co będzie skazany na tułaczkę po świecie, rock and roll i alkoholowe próby zapomnienia o tragedii z przeszłości. Jak zapowiada King, opowieść ma skupiać się wokół >przebudzenia<, które ma mieć wielowarstwowe znaczenie, a historia będzie bazować na klimacie i atmosferze, na wszystkich odcieniach krajobrazów jakie otaczają bohatera, lecz nie do końca na nim samym.  Akcja powieści będzie toczyć się aż przez pięć dekad zaczynając w latach 60, w małym miasteczku w Nowej Anglii. Tam właśnie zrodzi się więź łącząca pastora i małego chłopca, która potem zaowocuje piekielnym paktem.

piątek, 9 maja 2014

[R] Sekretne okno na Kinga



Książce Roberta Ziębińskiego przyświeca niepokojące motto: „Moje kochanie, ty nie oglądaj horrorów, od tych horrorów nabawić się można chorób”. Słowa te wyśpiewuje dekadencko wokalista grupy Świetliki. Jednak co one oznaczają na tle publikacji Ziębińskiego?

Na samym wstępie autor wyraźnie chce zaznaczyć, że nie napisał horrorografii Kinga. Tłumaczy nam swoją chęć ujęcia tematu z zupełnie innej strony. Pokazując wybrany przez siebie dorobek filmowy Kinga, chce snuć opowieść o jego życiu oraz o tym, jak pisarz zręcznie dopasował się do potrzeb rynku popkultury. Każdy sprzedawca wie, że najlepszym sposobem na sukces jest wpasowanie się w osobowość klienta. Czy King jest do tego zdolny?

Ziębiński rozpoczyna swoją książkę bardzo długim wstępem. To w nim  właśnie padają najważniejsze słowa tej publikacji. Z początku zastanawia się on nad kondycją polskiego rynku wydawniczego. Tyle zostało już w tym temacie powiedziane, że sam Ziębiński w tej kwestii nie dokłada specjalnie do pieca. Stara się jednak na tle tej wypowiedzi pokazać, dlaczego King jest tak popularny w Polsce. Zaistniał bowiem szereg wydarzeń, które ukształtowały rynek grozy takim, jakim jest aktualnie. Początkowe przesycenie ogólnodostępnym tanimi czytadłami, wyrobiło pogląd na ten gatunek u kilku pokoleń. Mimo iż, od lat ‘90 wszystko uległo znacznej modyfikacji, poglądy literackie na temat grozy i horroru niemal nie uległy zmianie. Fantastyce udało się wybić, ale jak dla mnie nie wyszło to jej na dobre. Dlatego warto się zastanowić, czy horror powinien wychodzić z cienia… Ziębiński twierdzi, że powinien, jeśli chce być dochodowy, ale czy to nie oznacza, że będzie musiał pójść śladami Edwarda i Belli? Okrutna cena za chwile sławy. Ale czy to jedyne wyjście?

poniedziałek, 13 stycznia 2014

[R] Doktorku, ile jest lśnienia w śnieniu?



"Doktor Sen" przychodził do mnie wiele nocy, ale nie potrafił mi ulżyć w bólu dotarcia do końca swojej własnej opowieści. Niektórzy twierdzą, że przez to, że nie mam kota. Może tak, może nie :) Musiałam sobie jednak jakoś poradzić. Z butelką wina, serem gorgonzola i śliwkowymi żelkami było znaczenie łatwiej, co nie oznacza, że krócej. Po sześciu tygodniach udało mi się kończyć "Doktora Sen". Przez dłuższy czas zastanawiałam się jednak, czy nie byłoby lepiej przemilczeć to, co wydarzyło się miedzy pierwsza, a ostatnio stroną...

Czasem jest tak, że nabieramy się na najprostsze sztuczki, znamy je, ale są tak skuteczne, że nie umiemy ich uniknąć. Wiara pokładana w pisarza + kampania reklamowa + same pozytywne opinie tuż po premierze = porażka... Nigdy nie czytam na siłę, jeśli mnie coś nie pociąga, to odkładam na półkę, jak zdąży się zakurzyć, to najwyraźniej nie było warto. Magia sprzedaży i Wielkości Króla tym razem jednak zadziałały bezbłędnie. Z każdą stroną wierzyłam bowiem, że zaraz będzie lepiej. W końcu było tak źle, że musiałam wyznaczać dzienne limity, bo najzwyczajniej nic mnie nie ciągnęło do czytania. Rozczarowałam się, to normalne, ale czemu ja się temu rozczarowaniu dziwie?  :) Nie raz i nie dwa, King zapodał zapchajdziurę, więc to chyba mnie zabrakło dystansu i zbytnio się podjarałam.  Wstyd, że dałam się ponieść popkulturze. Z jednaj strony to nieuniknione, bo jestem dzieckiem swoich czasów, ale z drugiej, zawsze wstyd…

Grubość książki „Doktor Sen” przemawiała do mnie niczym pączek w polewie czekoladowej: jestem deserem dla wielbicieli „Lśnienia”  i całej twórczości Kinga. Pączek okazał się puszysty, ale bez nadzienia, choć polewa była dobra. Rozczarowanie zawsze przychodzi, bo nawet kiedy sobie człowiek wytłumaczy, że King już pisał sequele i okazywały się całkiem inna bajka, to mimo wszystko nadzieja (i wiara) pozostanie matką tych wszystkich, co czekają na Godota :) No dobra, może trochę dramatyzuje. Rozczarowanie jest bardzo prostą, choć zaskakująca emocją, która pojawia się gdy nasza nadzieja ulega brutalnej konfrontacji z rzeczywistością. Zawiodłam się bo książka okazała się mniej wartościowa niż zakładałam. Trudno, ale sama nie jestem bez winy :) Poprzednie sequele Kinga luźno nawiązywały do wydarzeń je poprzedzających. W przypadku „Doktora Sen” mamy odczynienia niemal z nowa, całkiem osobną historią, która naprawdę ma mało wspólnego z „Lśnieniem”. Ile więc lśnienia w śnieniu?