niedziela, 29 marca 2015

[R] Miasto w służbie zła - "Podziemne miasto" Ł. Henel


Videograf 2015
Łukasz Henel umieścił akcję powieści „Podziemne miasto” na Ziemi Lubuskiej, tam bowiem stoją potężne podziemia fortyfikacji Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego. Miejsca, które było świadkiem wielu nieopowiedzianych historii. Jedną z nich chce przekazać nam bohater książki, bowiem nie wszystko udało mu się doprowadzić do końca. Nie chodzi jednak tylko o dręczące go sumienia. Od pewnego czasu czuje czyjąś obecność wokół siebie jest dręczony prze niewidzialną siłę. W końcu pewnej nocy słyszy jednoznaczny rozkaz: „Pisz!”. Zdaje sobie sprawę, że pewne historie muszą być opowiedziane, nie tylko ku przestrodze, ale i odkupieniu. Zaczyna więc spisywać to, co jeszcze pamiętał ze swojej młodości, gdy był żołnierzem stacjonującym niedaleko Kęszycy. W miejscu, w którym lasy okazały się nie tylko piękne, ale pełne zadziwiających zagadek. Żołnierze odkryli, że podziemny system fortyfikacji łączy się z mechanicznie sterowanymi kanałami i śluzami. Szczególnie dziwne były owe zapory wodne, których cel istnienia wyjaśniała tylko jedna hipoteza, o tym, że hitlerowcy chcieli w razie zagrożenia zalać okolicę tworząc naturalne przeszkody. ,,Jaki szaleńczy plan mógł powstać w głowie genialnego architekta, który to wszystko zaprojektował?" /s 20/. Po co jednak mieliby się tak obwarowywać? Przed czym tak bardzo chcieli się bronić? Może w podziemiach jest coś, co stanowiło dla nich niezwykłą wartość? Tego nie wiedział nikt, choć major Staszewski coś podejrzew

Do Kęszycy polskich żołnierzy sprowadzono, by opiekowali się miejscową ludnością oraz zbadali bunkry opuszczone przez Niemców. Mieli do przeczesania las, podziemia i jeziora. Wszystko stanowiło bowiem fragmenty większej całości. Dość szybko dziwnymi fortyfikacjami zaczęli interesować się Rosjanie, na czele z pewnym agentem KGB. Od ich przybycia sprawy wyraźnie zmierzały w złym kierunku. Rosyjskie wojska okazały się brutalne, niszczące wszystko na swojej drodze. Staszewski podejrzewał, że nie baczą na bezpieczeństwo miejscowych, a pragną tylko ukrytego tu ponoć skarbu. Polacy i Rosjanie zajęci sobą nawzajem nie zauważają, że prawdziwy wróg wyszedł już na żer…

WCZORAJ I DZIŚ

Akcja powieści toczy się na dwóch płaszczyznach: pierwsza z nich sięga 1957 roku, a druga dzieje się współcześnie. Elementem łączącym te dwa czasy jest dziennik spisywany przez emerytowanego majora, który ma być przestrogą, ostrzeżeniem przed złem czającym się w labiryncie podziemnych tuneli. Major czuje się jednak zrezygnowany, dopada go zwątpienie we własne siły, ma poczucie, że nikt jego słów nie weźmie na poważnie. Dla świata jest człowiekiem zdegradowanym i nic nie znaczącym. Zdaje sobie jednak sprawę, że ludziom zagraża niebezpieczeństwo, które jest czymś, wobec czego człowiek nie ma szans. Prawdziwym żołnierzem jest się w głębi serca, dlatego chowa w kieszeń pogardę i zapomnienie jakim go otacza miejscowa społeczność. Ma zamiar pisać i działać. W "pisaniu jest jakaś prawdziwa, potężna magia. Magia historii, która musi zostać opowiedziana do końca" /s 63/.  Nadal bowiem istnieją na świecie siły tak potężne, że wystarczy o nich wspomnieć, a ściąga się na siebie niebezpieczeństwo, ale mimo to, trzeba postarać się wypełnić swój obowiązek.

Wyprawa do bunkrów.
Major Staszewski jest bohaterem złapanym w pułapkę zarówno nadprzyrodzonych sił, jak i całkiem realnych zagrożeń ze strony sojuszniczych wojsk, a z takie sytuacji bardzo trudno wyjść bez szwanku. Jako młodzieniec został obdarzony niezwykła intuicją, instynktownie potrafił przewidzieć nadchodzące niebezpieczeństwo i zachować spokój w sytuacjach ekstremalnych. Szybko dostosowywał się do zmieniających się warunków. Czasem jednak spryt i doświadczenie nie pomagają. Staszewski jest bohaterem tragicznym, bo podejmuje szlachetne działania by ratować ludzi, jednak to doprowadza tylko do jeszcze bardziej zagmatwanej sytuacji. Czy można być jednocześnie bohaterem i zdrajcą ojczyzny? Major od początku nie ufał ludziom Ulinowa, którzy zarzucali jego rodakom brak odwagi. Ostatecznie jednak to Polacy potrafią wziąć na siebie brzemię tego, co należy uczynić. Mamy więc dzielnego i szlachetnego bohatera powieści, bardzo szablonowego i przewidywalnego. Problem z tą postacią polega na tym, że wiemy o niej bardzo niewiele dość powierzchownych rzeczy. Umysł majora, jego motywacja, emocje, są przed nami ukryte, stąd też bardzo trudno zrozumieć heroiczną decyzję w zakończeniu powieści. Z kolei o wiele lepiej wypada jego przeciwnik, Ulinow, któremu autor pozwolił na kilka wewnętrznych monologów, przez co postać zyskała pewien unikalny wymiar. Ulinow jest przeciwieństwem Staszewskiego, to praktyczny do bólu agent, który nie baczy na środki, dla niego liczy się skuteczność. Konspiracja to jego drugie imię, dlatego gdy wszedł w posiadanie dokumentów, z których wynikało, że Niemcy pozostawili tu jakiś skarb natychmiast odezwało się jego pierwsze imię - chciwość. "Instynkt samozachowawczy nakazywał zachować daleko posuniętą ostrożność. Paradoksalnie ten sam instynkt nakazywał iść naprzód" /s 33/. Ciekawość pchała go do zejścia coraz głębiej, co nie było dziwne, bo "źli ludzie chętnie zaglądają do złych miejsc" /s 33/. Gdy odkrywa tajemnicze znalezisko, nie przeczuwa nawet, co uczynił ignorując ostrzeżenie.

W momencie, w którym niebezpieczna granica zostaje przekroczona, budzi się uśpione zło. Między wojska polskie, a rosyjskie wkrada się nieufność. Protagonista w powieści (choć mało wyraźny) jest jeden, ale antagonistów jest dwóch - Staszewski walczy bowiem z Ulinowem oraz pradawnym złem. Podziemna sieć fortyfikacji stała się więzieniem dla stwora, głodnego, spragnionego krwi, silnego, perfekcyjnie poruszającego się po ciemnościach tuneli. Spoczyw głodny przez kilkadziesiąt lat, teraz domaga się ofiar: ,,nie znajdziesz ucieczki ni w piekle, ni w niebie, gdy żywy ogień przyjdzie po ciebie” /s 103/. Potwór likwiduje swoje ofiary po cichu: dusi, wysysa i podpala. 

Henel budując obraz potwora odważył się sięgnąć w dość egzotyczne miejsce, aż do Indii. To stamtąd sprowadził go do nas i umieścił gdzieś niedaleko wsi Kęszyca. Autor bardzo długo utrzymuje w tajemnicy wszystko z nim związane, dlatego ekscytujące jest stopniowe odkrywanie natury i tożsamości owego zła. Początkowo potwór obecny jest jedynie jako cień przemykający po lasach lub podmuch powietrza w korytarzach tuneli, tym bardziej jego ostateczny, brutalny atak robi wrażenie. O ile do niektórych momentów mających na celu uwiarygodnienie zaistnienia takiej sytuacji można mieć zastrzeżenia, to samo zaszczepienie potwora na naszym gruncie znakomicie Henelowi wyszło.



MIASTO W SŁUŻBIE ZŁA

Podziemne miasto, jak słusznie nazwali fortyfikację żołnierze, stanowiło sieć tuneli łączących ze sobą różne pomieszczenia. Wszystko zostało zaplanowane tak, by w razie potrzeby stanowiło niezależną jednostkę korzystającą z własnego systemu wodociągów i napowietrzania. Ponadto znajdowały się tu fabryka broni, magazyny, laboratorium, podziemna kolej, sypialnie, kuchnie oraz koszary - fortyfikacja mogła żyć własnym życiem. Pojawiła się więc pytanie: w jaki sposób Niemcy wybudowali coś tak skomplikowanego, w tak krótkim czasie? 

Podziemia okazały się bardzo niebezpieczną twierdzą. Żołnierze wchodzący do nich zostali wystawieni nie tylko na zagrożenie ze strony ukrytych pułapek, czy działanie sił nadprzyrodzonych, ale przede wszystkim na przytłaczającą psychikę atmosferę miejsca. Klaustrofobia betonowych korytarzy oświecanych tylko latarkami, ogrom szybów i kondygnacji, gdzie wtóruje jedynie echo i łomoczące w ciszy kanałów ludzkie serce. Piasek chrzęści nieprzyjemnie pod ich podeszwami, to znów nogi grzęzną się w błocie. Wilgoć, nieprzyjemny chłód stalowych drzwi, wszechogarniająca ciemność, śliskie, kręte schody prowadzące w nieznane. Te mury widziały wiele ludzkich tragedii, tęsknot, cierpienia i rozpaczy. Słysząc echo własnych kroków łatwo popaść we wrażenie, że ktoś podąża za tobą. To ,,miasto duchów (...) miasto podziemnych upiorów, cieni przeszłości, które nie odeszły nigdy ostatecznie” / s 128/.

Filmik warto zobaczyć do końca.


CISZA JEST GROŹBĄ

„Podziemne miasto” pełne jest plastycznych opisów, które angażują zmysły i budzą emocje - wiatr gwałtownie się zrywa lub delikatnie kołysze koronami drzew. ,,Zadziwiające, jak wiele można tu zobaczyć i usłysz. Nie sposób później zasnąć, gdy ucho raz pochwyciło mrożące krew w żyłach dźwięki” /s 7/W miarę rozwoju akcji, atmosfera w powieści gęstnieje. Zachowanie przyrody i zwierząt podkreśla niepokój oraz napięcie jakie ogarnia bohaterów, w końcu nikt lepiej jak one nie wyczuwa, gdy zbliża się coś złego. Podziemia budzą się z letargu, ich korytarzami zaczyna się nieść szept przypominający szelest suchych liści, a wraz z nim zaskakujący zapach: nieprzyjemny, odpychający, a jednocześnie fascynujący swoją dzikością. W powieści dzień i noc współzawodniczą o panowanie nad ludzkimi sercami. Ranek jest czasem, gdy upiory chowają się pod warstwą zapomnienia, by nocą powrócić wraz z mgłą i nieprzeniknioną ciemnością znad mokradeł. Światło dnia wiąże się z racjonalnym postrzeganiem rzeczywistości - ukazuje lęk jako chwilową słabość. O zmierzchu las spowija blade światło, które rzuca drgające mroczne cienie. Henel odwołuje się tu do gotyckiej nocy, podczas której umysł ludzki jest bezbronny i podatny na wpływy. Mrok błąka się po lesie niczym widmo, a wiatr przesycony żywicą oraz deszczem, z niepokojącą wściekłością szarpie koronami drzew. Jednak podziemia kryją w sobie inny mrok – nieprzenikniony, wilgotny, gęsty od zapachu stęchlizny. Przytłaczająca ciemność wnika do umysłu, acisza stanowi tutaj rodzaj nieruchomej groźby.

DOBRA POWIEŚĆ, ALE…

Zdjęcie wykonane w sklepie "BARD" Katowice. 
Największym atutem powieści jest konsekwentna fabuła, wciągająca i pełna akcji, uwiarygodniona przez tło historyczne, które zostało tu najbardziej przemyślane. Podziemne fortyfikacje robią ogromne wrażenie. Henel buduje nastrój nie tylko przyrodą, ale również podziemnymi tunelami i wychodzi mu to jak zwykle świetnie. Jest jednak trochę „ale”, które powodowały, że kilka razy przestałam czytać i zaczęłam się zastanawiać. Nie wiem kto był na tyle naiwny, by uznać, że te błędy logiczne i niedociągnięcia narracyjne nie rzucą się w oczy. Najbardziej zapadła mi w pamięć scena (o której wydaje się autor zapomniał, że była), gdzie Wanda, prosta wiejska dziewczyna okazuje się być w posiadaniu niezwykle cennego cygańskiego artefaktu, który jest przerażający, ale do niczego nie zostaje wykorzystany (po co poświęca się mu tyle czasu i miejsca?). Podejrzewam, że miało to uwiarygodnić tezę, że Cyganie znali jakąś tajemnicę i dlatego Niemcy chcieli ich wyeliminować. Podobnie jest w przypadku romansu Władka i Wandy, który ani ziębi, ani parzy, po co on był, jeśli nawet nie wprowadził odrobiny erotyki? Bardzo dziwny jest również szereg zaniedbań głównego protagonisty. Staszewski jest bohaterem zarówno w teraźniejszości, jak i w przeszłości, a po przeczytaniu książki można mieć wrażenie, że bohaterem powieści był Ulinow, bo Staszewski niknie na tle jego dominującej sylwetki. W „Podziemny mieście” jest wiele pomysłów, wiele potencjału, który mógł zostać lepiej wykorzystany, jak motyw tuneli. Każdy widział chyba „Kanał” w reżyserii Andrzeja Wajdy – niezapomniany obraz. Tunele pokazują prawdę o ludzkim charakterze, weryfikują odwagę oraz racjonalne myślenie. Takie miejsca otwierają w umyśle przepaść lęku, którą autor „Podziemnego miasta”  nie umiał ukazać na tyle wyraźnie, by przytłoczyć i przerazić nim czytelnika.

POTĘGA DUCHÓW PRZESZŁOŚCI

Garnizon Kęszyca Leśna.
„Podziemne miasto” to opowieść o duchach przeszłości. Pobudza wyobraźnię do szukania ukrytych powojennych skarbów. Henel ożywia skostniałą historię. Dziwne słowa przepowiedni, tajemnicze karty, mroczne podziemia, kult nadczłowieka, pojedyncze elementy stopniowo składają się w potworną całość. Podobno ludzie się nie zmieniają, zmieniają się tylko czasy. Henel już na samym początku powieści poddaje w wątpliwość potęgę naszych czasów. Czy cała ta nowoczesność, naszpikowana elektroniką i innymi udziwnieniami jest w stanie stawiać czoła pradawnemu złu? Czy przez to, że przestaliśmy w nie wierzyć ono nam nie zagraża?

Henel po raz kolejny napisał niezwykle nastrojową powieść grozy z horrorowym zakończeniem pełnym krwi, dekapitacji i smrodu palonych ciał. Wytrawny czytelnik będzie w niektórych miejscach tej historii zgrzytać zębami, ale nie powie również, że nie bawił się przy niej dobrze. Wielbicieli horrorów do powieści przyciągną zmasakrowane ciała żołnierzy z oderwanymi głowami, swąd palonych zwłok i stłumiony bulgot krwi wypływającej przez ściśnięte gardło. Zaintryguje ich także teoria, w której nazizm ukazany jest jako demoniczny kult, a swastyka nie bez powodu została odwrócona. Umiłowani w grozie będą mogli zgłębić tajemnice złowieszczych cygańskich kart, a atmosfera niebezpieczeństwa oraz gęstniejącego mroku poniesie ich zarówno daleko w las, jak i głęboko do serca podziemnego miasta. W książce odnajdą się również ci, którzy kochają sensację, bo autor w powieści umieścił szpiega z Londynu, agenta KGB i mnóstwo historii związanej z II wojną światową. Do tego przyprawił wszystko trzymającymi w napięciu starciami, strzelaninami, szaleńczą przejażdżką drezyną po nieuczęszczanych torach i mającą wybuchnąć za dwie minuty bombą atomową. Czytając „Podziemne miasto” nie raz po plecach przeleci zimny dreszcz, nie tylko ze względu na mroczną aurę tajemniczości, ale liczne zwroty akcji. To książka przy której nie da się nudzić, choć wyraźny posmak niedociągnięć może pozostać we wspomnieniach na długo. "Podziemne miasto" jednych zadowoli, a innych nie, choć wielbiciele Henela się nim nie zawiodą, bo przecież doskonale wiedzą czego się spodziewać.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz