Kolejny numer „Histerii” zaczyna się ciekawą
metaforą – zażywajmy histerię jak pigułki, proponuje Redakcja pisma. Tylko po
co potrzebujemy takich medykamentów? Czy Histeria ma być lekarstwem na
rzeczywistość, powodując oderwanie się od niej i wypłynięcie na nieznane wody? Czy
ma być jak środek nasennym dla znerwicowanych pracoholików? A może pigułką
szczęścia? Nie, takie nie istnieją. Cóż, ja lubię środki nasenne i odurzające w
formie literatury, więc po raz kolejny chętnie zażyłam sporą dawkę
histerycznych pigułek. Zrobiłam to trochę w ciemno licząc, że nie będzie to
jednak flunitrazepam…
BUNKIER, ANTONI NOWAKOWSKI [5/6]
Opuszczone
cmentarzyska, ukryte trzęsawiska, podstępne bagna, znane tylko nielicznym
wojenne schrony i bunkry. Oto miejsca pracy kilku przyjaciół, którzy żyją ze
znalezisk powojennych. Handlują nimi z zagranicznymi kolekcjonerami łasymi na
rzadkie pamiątki. Dzięki odkryciu kilku
zapomnianych miejsc, grupka poszukiwaczy, zaczyna żyć dostatnio. Jeden bunkier
wydaje się być żyłą złota, jednak to, co tam naprawdę odkryją, zmieni ich życie
w koszmar: „Chrystusie przenajświętszy,
co to jest? Czyżby stare podania prawdę mówiły?”.
Pierwsze
z czterech najlepszych opowiadań numeru. Jak już zaczynać, to od czegoś dobrego. Pierwsze
próbka towaru musi być najczystsza, jeśli ma się wrócić do dealera po następną.
„Bunkier” jest świetnie
wystylizowanym opowiadaniem. Wszystkie jego elementy składają się na spójny
obraz całości, tworząc bardzo wciągający klimat. Autor jest rasowym
opowiadaczem, bo ani na chwilę nie możemy oderwać się od jego historii. Wszystko toczy się z lekkością, która doskonale
komponuje się z mroczną atmosferą opowiadania. Historia relacjonowana jest nam
przez Griszę. Mistrzowsko poprowadzona pierwszoosobowa narracją sprawia, że
mamy wrażenie jakby Griszka siedział z nami w barze i przy kuflu piwa opowiadał
swoją przygodę. „Bunkier” to wciągające, klimatyczne i trzymające w napięciu
opowiadanie.