sobota, 31 stycznia 2015

Czytelnicze podsumowanie miesiąca [wrap up!]



czytelnicze posumowanie miesiąca - styczeń 2015
Za nami pierwszy miesiąc nowego roku. Jaki się okazał? Myślę, że zdecydowanie dobry. Wręcz chciałabym, żeby cały rok miał równie przychylne czytelniczo warunki. Na początek "Droga serca" M. Johna Harrisona okazała się być prawdziwym wyzwaniem dla wyobraźni i wiedzy. Po intelektualnej uczcie pora była na lekki deser, zaczęłam więc szukać potworów za pomocą "Bestiariusza słowiańskiego" by odkryć, że rodzima mitologia pełna jest niesamowitych stworów, które tylko czekają by wkraść się do naszej wyobraźni. Podobnie jak nieziemskie potwory z "Alvethora" Magdaleny Kałużyńskiej. Jej wspaniała książka zaspokoiła moją potrzebę na hektolitry krwi i dużo nieprzewidzianej przemocy. Z krwawej krainy horroru łatwo było przejść do równie krwawej krainy fantazji. "Przypadek Alicji" A. Zielińskiej wciągnął mnie do króliczej nory pełnej wilgoci i zapachu zgniłego mięsa. Tam przeżyłam przygodę równie piękną, co straszną. Dlatego po wyjściu z niej musiał spojrzeć na świat inaczej. Z pomocną dłonią przyszedł mi "Bler" ukazując go w zupełnie innych barwach. I z tego miejsca muszę mu podziękować, że przedstawił mi  wyjątkową kobietę o imieniu Lidia. Zapraszam na czytelnicze podsumowanie miesiąca.  




Zobacz całą opinię o
książce
"Droga serca” M. Johna Harrisona to nie tylko uczta wyobraźni, ale pewne wydarzenie, które dane jest nam przeżyć. Książka jest trudna w odbiorze, bo bardzo absorbuje nie tylko emocjonalne, ale również mentalnie. Po skończeniu powieści zostaje w człowieku jakiś mały szok, który trzeba przerobić. Na głębokiej i gładkiej tafli naszych myśli tworzy się wir: powolny ruch po spirali, nagłe zawirowanie. To, co wydawało się spokojne, okazuje się złożone, a jedynym wyjściem jest ruch /s23/. "Droga serca" to opowieść, o której często myślę, a jeszcze częściej nawiązuję do niej w rozmowach. Wywarła na mnie ogromne wrażenie, stanowiła wyzwanie, poruszenie czego zastanego gdzieś w głębi mnie.  
  
Zobacz opinię o
książce
Słowiańskie baśnie, podania i legendy kryją niesamowite stworzenia. Ich bogactwo i zróżnicowanie doskonale oddali w „Bestiariuszu słowiańskim” Witold Vargas oraz Paweł Zych. Zachwycając się zagranicznymi monstrami zapominamy, że na swoim podwórku mamy cały panteon stworów władających magią, siłami przyrody, losem człowieka. Lucjan Siemieński pisał: „Stary świat pogański przeminął; na jego miejscu powstała nowa wiara, poważna, tkliwa, pełna sztucznych tajemnic i szczytniejszych idei”. Wierzenia słowiańskie dotyczące potworów zachwycają swoją złożonością i różnorodnością. Czytanie bestiariusza to prawdziwa estetyczna przyjemność i przypomnienie, że warto sięgać do korzeni rodzimej mitologii, tam nadal spoczywają niespożyte pokłady potworów. Aż trudno uwierzyć, że nauczyliśmy się bez nich żyć. 

Zobacz opinię o
książce
"Białe miejsce" jest pierwszym tomem trylogii Alvethor, na którą czekałam bardziej niż niecierpliwie :) W książce jedna wanna krwi to mało, dlatego posoka wypływa na chodniki miasta strumieniami. Krwawa Kałuża szatkuje, dekapituje, miażdży, mutuje i podpala swoich bohaterów, a potem z pełną premedytacją ożywia, by potrząsać nimi niczym szmacianymi lalkami. Mało tego, miesza w to wszystko swoją niepokojącą wizję czasoprzestrzeni kosmicznej wraz z tym, co tam się czai. „Alvethor” jest świeży, jędrny, w sposób godny podziwu hołduje najkrwawszym przejawom horroru. W otwartym koncepcie powieści kryje się ogromny potencjał. Nie boje się powiedzieć, że dla mnie czytanie „Alvethora” było perwersyjną przyjemnością, na pograniczu z intelektualną rozrywką. 
  
Zobacz opinię o
książce
Historia o tym, że "każda zła rzecz przychodzi nieproszona" /s 63/.  Zmartwienie tytułowej Alicji jest proste: spóźniający się okres, dużo spóźniający się okres. Nie byłby to jeszcze dramat, gdyby choć wiedziała kto jest ojcem, bo na pewno nie jej partner Tomasz. Alicja płacze, bo wpadła w króliczą norę, ta jednak okazała się nie prowadzić na druga stronę lustra, ale gdzieś zupełnie indziej. "Przypadek Alicji" jest opowieścią o dorastaniu, poszukiwaniu swojego miejsca i ponoszeniu odpowiedzialności za czyny. Książka jest zręcznym i przemyślanym horrorem surrealistycznym, a zarazem utworem stawiającym niewygodne pytania, budzącym niepokój. Powieść tworzy niezapomniany klimat i wciąga aż do samego końca.

Zobacz opinię o
komiksie
Okładka czwartego tomu "Blera" zapowiada mroczne, ciężkie czasy. Superbohater stoi do nas plecami i spogląda na zgliszcza miasta. Mroźny grudzień przełomu wieków przynosi liczne ataki terrorystyczne na terenie kraju. Giną niewinni ludzi, rodzi się panika i strach. Kraków pogrąża się w radioaktywnej chmurze. Ludność zostaje poddana kwarantannie w specjalnie wybudowanych obozach. Tak powstaje miasto z kontenerów, zaczyna się czas biedy, niesprawiedliwości i ucisku. Pozór miesza się z rzeczywistością, strach z namiętnością, a miłość z nienawiścią. Nowy tom był dla mnie zaskoczeniem, szczególnie graficznym. Szłapa po raz kolejny udowodnił, że nie powiedział ostatniego słowa, że potrafi zaskoczyć i nie powinniśmy wobec „Blera” robić jakichkolwiek założeń. Nieodkryte tajemnice pozostają nieodkryte, a niezaspokojona ciekawość czytelnika nakazuje mu podążać wzrokiem za kolejnymi poczynaniami bohatera. 

Uważam, że styczeń był całkiem udanym miesiącem. W każdym zapracowanym, zagonionym, zasypanym śniegiem lub zachorowanym tygodniu udało mi się przeczytać książkę. Co najistotniejsze, wszystkie książki były dobrymi czytadłami. Trochę tylko żałuję, że wspieranym przeze mnie projekt wydania książki"Piromani"  nie odniósł zamierzonych rezultatów, szkoda. Ale za to regularnie odwiedzam blog autorki Fabryka dygresji (i chyba zagościłam tam na dobre).  Buszując w sieci odnalazłam również ciekawą osobę oraz stronę, którą często czytam. Mowa tu o The Dark Zone Project - ciekawe opinie i newsy, warto zajrzeć. W mijającym miesiącu przyłączyłam się do projektu Tawerna Kickstarter w celu promowania, oceny i wspierania niezależnych publikacji. Nawiązałam również współpracę z Wydawnictwem GMORK, któremu dziękuje za zaufanie. Pierwszą pozycją jaka dane mi będzie przeczytać to "Wszystkie białe damy" Piotra Borowca. Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie układać się pomyślnie. W styczniu miałyśmy też z Alicyą Oss małą burzę mózgów, z której coś się wykluło, ale o tym już wkrótce.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz