Zawrócić
i pozostawić przeszłość w spokoju. Gdyby to było takie proste. Na końcu drogi
zawsze czeka nas powrót do początku. Łatwo jest iść do przodu, gdy nie spogląda
się za siebie, bo tam kryją się właśnie wspomnienia „przysłonięte tym, co nastąpiło później, niczym zabawki dziecięce,
zapomniane na dnie wypchanej szafy dorosłego, ale nigdy nie giną bez śladu”
/s 12/. Nasz bohater jest już dorosły, nie narzeka na swoje życie, jednak w jego pamięci kryje się coś, do czego musi
wrócić. Wszystkie drogi zaczynają prowadzić jego myśli ku niewielkiemu stawowi
na końcu drogi.
Czas
w powieści jest płynny, leniwy. Nie do końca dostrzegamy jego upływ. Zdajemy
sobie sprawę, że jest jakieś przed i jakieś po, ale wszystko wydaje się
mieszać. Wspomnienia stają się teraźniejszymi wydarzeniami. Wszystko zaczyna się
powtarzać, bo „wystarczy pożyć
dość długo, by ujrzeć twarze powtarzające się w czasie” /s 13/. Wkraczamy więc
do krainy wewnątrz drugiego człowieka, do jego wspomnień, które tlą się na
skraju świadomości i znów chcą być przeżyte. Fabuła zyskuje wewnętrzny
charakter intymnego zaproszenia w głąb.
Po
co wracamy do wspomnień tak głęboko ukrytych? Czy ich ponowne przeżycie coś nam
daje, uwalnia, a może dodatkowo obciąża? Wspominanie jest niebezpieczne, bo
zaczyna się od najmilszych obrazów, a im dalej brniemy, tym bardziej oddalamy
się od słonecznych wspomnień o urodzinach i zapachu pieczonego ciasta. Muszę się
zgodzić z Gaimanem, że to właśnie smaki i zapachy jedzenia, w moich wspomnieniach
z dzieciństwa, są najsilniejsze. Ciepło ogniska, smak naleśników, mleka od
krowy czy owsianki z miodem: „U smażyła nam naleśniki na wielkiej
metalowej blasze na kuchence. Były cienkie jak papier, a po skończeniu każdego
Lettie wyciskała na niego cytrynę, na środek kładła łyżkę powideł śliwkowych i
zawijała cienko jak cygaro. Gdy nasmażyła ich dosyć, usiedliśmy przy kuchennym
stole i pochłonęliśmy wszystkie.” / s 42/. Świat smaków naszego narratora
oddaje proste szczęście jakie można czuć tylko będąc dzieckiem, ciesząc się
spokojem, pewnością i ciepłem.
Bohatera
powieści poznajemy gdy jest już dorosłym człowiekiem, który podjął decyzję o
powrocie w miejsce, które tak naprawdę zawsze go przyciągało. Rozpoczyna się
podróż do wspomnień z dzieciństwa – czasu nieszczęśliwego, a zarazem pełnego
magii oraz ulotnych chwil piękna i przyjaźni. Trauma chłopca ukazuje nam się
jako baśniowa przygoda, po której nie zostało już wiele śladów w
rzeczywistości, wszystko co ma to wspomnienia: „Chcę pamiętać – odparłem – Bo
to mnie spotkało. A nadal jestem sobą” /s 123/ Dorosły mężczyzna podejmuje więc
próbę odzyskania przeszłości pełnej zdrady, straty i czasu.
ZIELONY KRĄG WRÓŻEK
Dzieciństwo
jest zbiorem wspomnień o miejscach, które tylko dla nas były dostępne, bo tylko
my dostrzegaliśmy w nich magię: „na końcu
ogrodu obok zielonego trawiastego kręgu wróżek, w norze wśród krzaków
rododendronów za stertą siana, gdzie nikt prócz mnie nie chodził” /s 19/. Istnieją
drogi, których nie widać, a które prowadzą w niezwykłe miejsca: „Dorośli wędrują ścieżkami. Dzieci badają." /s 71/. Powieść Gaimana odsłania przed nami taki mały świat, na pierwszy rzut oka
zwyczajny, ale tak naprawdę wystarczy zmienić perspektywę, aby dostrzec
niezwykłość rzeczywistości, która kryje swoje najciekawsze miejsca niczym
smakowite kąski. „Ocean na końcu drogi” jest właśnie takim miejscem.
TORT Z KSIĄŻKĄ
ŚWIAT NA NASZĄ MIARĘ
Nie
tylko książka potrafi być najlepszym towarzyszem w samotności. Nasz
siedmioletni bohater na urodziny otrzymał również puszystego kotka, którego
nazwał Puszek. Od tego czasu był jak Dick Whittington i jego kot J Wierny przyjaciel, który czeka zawsze na
progu, śpi w nogach łóżka gdy czyta się książkę, albo radośnie pomrukuje na kolach.
Czas dzieciństwa nie jest jednak tylko czasem zabaw, ale i czasem utraty. W
świecie dorosłych zastępuje się jedną rzecz czymś innym i straty są wyrównane. Dla
dzieci wszystko jest unikalne i utrata czegokolwiek stanowi tragedię, są
rzeczy, których nie da się zastąpić – żywej istoty. Albo własnego pokoju. W końcu to miejsce,
które jest na wskroś nasze, jakby uszyte na miarę. Gdy ktoś wchodzi w naszą
przestrzeń, zmienia ją, to tak jakby rozdzierał serce kawałek po kawałku. Świat
dziecka jest poczuciem ciągłości, stabilności i własności. Z kolei dorosłość to
nieustanne przemijanie, zmiany i utraty. Wyrzeczenia są dla dorosłych
oczywistością, dla dzieci pozostają niezrozumiałe. Strasznym uczuciem musi być
pamiętać jak ktoś rozdziera nasz uszyty na miarę świat, a jego
strzępy porywa zimny wiatr niosący zapowiedź nadchodzącej burzy.
MOJA NIANIA JEST WAMPIREM
KRAINA POMARAŃCZOWEGO NIEBA
Przyjaźń
między Lettie i chłopcem rodzi się powoli, ale staje się takim uczuciem, które
połączy ich na zawsze. Lettie jest mądrą dziewczynką, skrywa jednak jakaś
tajemnicę i smutek. Dlatego doskonale rozumie chłopca, jego potrzeby i stara
się wypełnić pustkę, która w nim jest. Ocean na końcu drogi, będący małym
jeziorkiem, jest odzwierciedleniem ich smutku. W ich mniemaniu nie ma dna, a jego prawdziwe rozmiary przerażają. Kto mógłby przypuszczać, że dziecko może tak
głęboko cierpieć? Przyjaźń wnosi w ich życie cel. Wydaje
się, że łączące ich uczucie będzie w stanie pokonać przeciwności.
NAWET ENTROPIA PODLEGA ZASADOM
Życie
mieszkańców zakłócają dziwne wydarzenia związane z samobójstwem górnika opali
(tego, który przyczynił się do śmierci Puszka). Zaczynają się dziać nie dające
się wyjaśnić sytuacje. Chłopiec budzi się w środku nocy i dławi się nie mogąc
nabrać oddechu, w gardle utkwiła mu moneta. To ona staje się mostem łączącym
sen i świat jawy. To co jednak przyszło wraz
z monetą, nie okazało się magicznie piękne, raczej podstępne i złe: "Może powinna wywrócić cię na nitce, odsłaniając twoje serce, mózg i ciało, gołe, nagie, i ukrywające skórę w środku. Wówczas zachowam cię, zapakowaną, w moim pokoju, a twoje oczy będą przez wieczność spoglądały w mrok wewnątrz siebie. Mogę to zrobić" /s 145/
Groza
w baśni jest nieodłącznym elementem. Gaiman tworzy potwory, których baliśmy się
w dzieciństwie: szmaty, włochate przedmioty, dziwne dźwięki. To one, spowite
ciemnością ożywają niczym potwory z odległych krain. A może nie tak odległych
jak nam się wydaje… Jeśli zbyt głęboko zapuścimy się w las możemy spotkać stworzenia,
których widok rani oczy.
Świat
naszego bohatera jest nieustannie pogrążony w półmroku, barwy rozmazują się i
ujednolicają. Tylko czasem pojawiają się jakieś wyraźne przebłyski żonkili w
wazonie. Coś wydaje się wysysać ciepło z tego świata, pogrążać go w wilgoci i
chłodzie, to znów wystawiać na szarpiący wiatr. To właśnie ból, lęk i
przerażenie przejawiają się w miękkość świata, jego pastelowym rozmyciu,
chwilowych burzach. Wszechobecne jest również napięcie, oczekiwanie oraz
niepokojące uczucie rozpadu. Groza potęgowana jest pojawieniem się potworów,
które jakby nie są prawdziwe, a jednak czynią rzeczy tak bardzo realnie złe. Zakłada maski, by się ukryć i straszy nas byśmy stali się słabsi.
Chłopiec wyczuwa zło bardziej podświadomie, gdyż właściwie dużo rzeczy tak do
końca rozumie. My jednak jako czytelny doskonale wiemy, co jest czym i do czego
prowadzą pewne znajomości.
Jak
pozbyć się potwora, którego istnienia nie możemy dowieść? Lettie zapewnia
chłopca, że zna pradawny język tworzenia i dlatego zwyciężą. Odpowiedź jest
jednak prostsza. Zło jest zachłanne jak „dziecko napychające swoją gębę
jagodami z krzaka” /s 108/ i to stanowi jego zgubę. Oczywistością jest również,
że prawdziwego potwora może pokonać jedynie inny potwór lub coś na tym samym
poziomie. W najgorszym razie, to my musimy się zamienić w
potwory, w nieco lepszej wersji, pomoc przybywa z nieba: „Miały skrzydła, ale nie były ptakami, lecz czymś starszym od ptaków i latały w kółko, krążąc, wirując, dziesiątki, może setki" /s 153/. Jednak czy
można bezkarnie wezwać drapieżców z poza zrozumiałego świata?
OCEAN NA KOŃCU DROGI
Wiedza
nie ma wiele do powiedzenia w świecie wyobraźni. Tu nie działa nawet logika, a
magia jest prawem, oczywistym i powszechnym. Czy ocean może być małym jeziorem?
To chyba pytanie retoryczne. Gaiman przygotował dla nas baśń, bo tak naprawdę
wielu dorosłych zapomina, że też powinni nadal je czytać. Dzieciństwo sprawia,
że dostrzegamy małe rzeczy, magię w nich i dlatego nabierają one tak wielkiego
znaczenia. Stara moneta, komiks, wstążka albo kostka do gry, wszystko to
wielkie skarby. Również wydarzenia mogą nabierać magicznych znaczeń: wygranie
trzynastu funtów i jedenastu szylingów u dorosłego wywoła uśmiech, a dziecko
poczuje się najbogatszym człowiekiem na świecie. Dorośli z czasem zapominają,
przestają wierzyć i dostrzegać magię, zarówna tą w świecie, jak i tą ukrytą w wyobraźni.
O ile dzieci potrafią zastanawiać się na tym, czy jezioro może być oceanem, to
dorośli w ogóle takiego pytania sobie nie zadają. A to przecież niezwykle ważne
pytanie: czy jesteśmy w stanie to dostrzec?
Świat
chłopca postrzegany jest przez pryzmat magii wyobraźni. Ciężko nam odróżnić, co
jest faktycznym wydarzeniem, a co imaginacją. Wspomnienia z czasem łącza się, zlewają, pojawiają się znaczące luki. Pod koniec powieści można odnieść
wrażenie, że tak naprawdę „potwory” są metaforyczne, uosabiają ludzi i zdarzenia,
które odbiły się na psychice w traumatyczny sposób.
Ostatecznie
chłopiec zostaje poddany próbie, podczas której strach walczy z wiarą i to właśnie ta wiara, w ocean na końcu drogi, jest jego wybawieniem.
Smutek
potrafi być głęboki jak ocean. Dla jednych zanurzenie się w nim będzie wybawieniem,
dla innych śmiercią.
NIESKOŃCZONE LUSTRA
Ocean
ma taflę wody, która jest niebieska niczym oczy dziewczynki, w które mały
chłopiec patrzy i widzi otchłań nieskończonych luster. Tam odbija się on, wpatrzony w swoje odbicie, które powiela się w nieskończoność. „Ocean an
końcu drogi” jest nieśmiałą, ale niezwykle głęboką próbą zastanowienia się nad
naszą tożsamością, nad tym kim jesteśmy i co nas tworzy: "Zastanawiałem się, jak często w tym wieku, kim właściwie jestem i co dokładnie patrzy na moją twarz w lustrze. Jeśli ta twarz to nie ja, a wiedziałem, że mną nie jest, bo wciąż byłem sobą niezależnie od twarzy, to czym dokładnie jestem? I co na mnie patrzy?" / s 66/.
Czy
patrząc w lustro widzimy własne odbicie czy może samotny ogrom oceanu i
ciemności?
[wydanie]
Wydawnictwo
MAG postanowiło opublikować książkę w twardej oprawie – wyszło więc pięknie
kolekcjonersko. Czcionka jest duża dlatego czyta się szybko i bez zmęczenia.
Problem pojawia się na gruncie korekty tekstu oraz jakości druku. Pięć razy
(tyle akurat rzuciło mi się w oczy) w tekście pojawia się podwójna spacja.
Dodatkowo, w niektórych słowach, druk liter jest zatarty. Ale może mam taki pechowy egzemplarz :/ Za to projekt samej okładki jest FABOLOUS ^^ Pastelowy obraz przedstawia Lettie stojącą nad
stawem. Wszystko utrzymane w czerni,
szarości i błękicie. Okładka mówi nam, że na pewno wiele razy
nasz stan emocjonalny będzie bliski uczuciom zatrwożenia, grozy i smutku.
NA KOŃCU DROGI
Czy
„Ocean na końcu drogi” jest powieścią dla wielbicieli mocnych horrorowych wrażeń.
Zdecydowanie, choć nie do końca od strony ekstremum. Przemoc ma wiele obliczy,
nie zawsze musi być oczywista, nachalna, czy wręcz wybebeszająca. Tu wszystko
jest ulotne, więc tym bardziej pojawiająca się tu przemoc i śmierć są
szokujące. Jak w tym akwarelowym świecie subtelności, mogą dziać się takie
rzeczy. Ludzi niszczą ich własne
pragnienia, stają w gardle i dławią się chcąc je zachłannie połknąć. Próbując
uszczęśliwiać innych, ranimy ich bardziej dogłębnie niż nam się wydaje, często
tego nie zauważając. To, czego doświadczymy w dzieciństwie, co nas dotknie czy
wystraszy, na zawsze pozostanie głęboko w nas. Potwory są tu metaforyczne, choć
chłopiec postrzega je realnie. Tak naprawdę nigdy nie będziemy wiedzieć jaka
jest natura zła. A jednak wciąż szukamy odpowiedzi, bo potwory kuszą, ale nie mogą dać nam
nic czego pragniemy, bowiem one są pustką, niedostatkiem, ciemnością i lepiej
pozostawić je w spokoju. Czasem jeden krok za daleko spowoduje, że zamiast
odnaleźć odpowiedź, spadniemy w otchłań ciemności. Ale przecież ciemność jest
naturalna, a potwory w naszym postrzeganiu stanowią zjawiska nadnaturalne,
kojarzą się ze zniszczeniem i śmiercią. Nie dostrzegamy tego, że nawet one
podlegają pewnym prawom, znając je możemy powstrzymać entropię. Nie możemy
nienawidzić ich za to co robią, bo postępują zgodnie ze swoją naturą. Tak jak
my, potwory pojawiają się i znikają. Historia chłopca jest próbą pogodzenia się
z przemijaniem nie tylko w formie śmierci, ale zmiany czy rozpadu. Pewnych
rzeczy nie da się zatrzymać, świadomość ta budzi lęk, ale lęk ten jest
nieodłączną częścią egzystencji. Groza ma wiele obliczy, ta baśniowa może nam
wiele o nas powiedzieć, warto więc czasem sięgnąć do historii mniej krwawej,
ale z równie przerażająco egzystencjalnymi potworami.
Powiem
banalnie: „Ocean na końcu drogi” jest książką o wielu rzeczach. Myślę, że nie
wystarczy jej raz przeczytać, bo wciąż kryją się w tekście jakieś zakamarki,
których jeszcze nie odkryliśmy, a które pobudzą nasze wspomnienia. Czy odczytamy powieść jak dorosły czy bliższa będzie nam perspektywa dziecka? Gaiman
przemyca w powieści bardzo banalne przemyślenia, ale obleczenie ich w baśniową
formę sprawia, że patrzymy na nie z trochę innej strony, jakby przypominając
sobie rzeczy, które tak naprawdę zawsze pamiętaliśmy.
„Łatwiej,
gdy ma się coś konkretnego i widocznego, czego można się bać, a nie coś, co
mogłoby być wszystkim.” /s 168/
lubię czytać Twoje posty ;D
OdpowiedzUsuńSuper, to czytaj do woli :)
UsuńŚwietny blog, masz dar do pisania!
OdpowiedzUsuńDodaję Cię do obserwowanych i zapraszam na mój nowy blog:
http://kamilczytaksiazki.blogspot.com
Dzięki za komplement :) Chętnie poczytam twoje recenzje.
OdpowiedzUsuń