Niedawno
skończyliśmy czytać „Pana
Mercedes”, a już w 13 listopada 2014 będziemy mogli zanurzyć się w
mrocznej powieści „Przebudzenie” /Revival/. King zapowiada elektryzującą opowieść o Jamie
Mortonie. Będzie się działo, bo historia ma zawierać mnóstwo wątków. Bohatera
będą prześladować demony przeszłości, przez co będzie skazany na tułaczkę po
świecie, rock and roll i alkoholowe próby zapomnienia o tragedii z przeszłości.
Jak zapowiada King, opowieść ma skupiać się wokół >przebudzenia<, które
ma mieć wielowarstwowe znaczenie, a historia będzie bazować na klimacie i
atmosferze, na wszystkich odcieniach krajobrazów jakie otaczają bohatera, lecz
nie do końca na nim samym. Akcja powieści będzie toczyć się aż przez pięć
dekad zaczynając w latach 60, w małym miasteczku w Nowej Anglii. Tam właśnie
zrodzi się więź łącząca pastora i małego chłopca, która potem zaowocuje
piekielnym paktem.
Myśląc o
nowej powieści Kinga wracam ponownie do "Sztormu stulecia" i komiksu "Kaznodzieja" /G. Ennis, S. Dillon/. Oczekuję więc od powieści
czegoś, czego dawno w wydaniu pisarza nie czytałam. Po sentymentalnym
sequelowaniu i romansie z kryminałem King wraca do horroru i mało tego, ma
zamiar przywołać mroczne klimaty z powieści takich pisarzy jak: Frank Norris,
Nathaniel Hawthorne i Edgar Allan Poe, a takie obietnice poważnie zobowiązują.
Z kolei patrząc na okładkę oczami wyobraźni widzę atmosferę horrorów lat 80 i
90, jakieś opuszczone miasteczka, przerażające występy cyrkowe, małe bary z
duszna atmosferą, ale to tylko takie moje małe fantazje :) Gdy tylko pojawiły
się pierwsze informacje o nowej powieści Kinga zawrzało od opinii. Dominuje jak
zwykle ogromne podniecenie i oczekiwanie. Powieść będzie miała swoją premierę
11 listopada i ukarze się na rynku zagranicznym u dwóch wydawców: Scribner
(USA) i Hoddre i Stoughton (Wielka Brytania). W Polsce "Przebudzenie" przygotowało dla nas wydawnictwo Prószyński
i S-ka.
Myśląc o „Przebudzeniu” moje serce drży z radości podsycane narastającym entuzjazmem jaki roztacza się wokół książki, ale są też obawy. Powiem szczerze, że „Doktor sen” i „Pan
Mercedes” to nie było TO COŚ,
nie zaiskrzyło. Dlatego nadzieja na dobry horror miesza się u
mnie z obawą, że ręka mistrza drży... Nie
ukrywam, że czekam od Kinga na coś wielkiego, na oszałamiają historię, której
się nie zapomina, bo dobry, to czasem za mało. Jak będzie tym razem? Musimy poczekać
do listopada, a czekając, możemy szukać przedsmaku powieści w grafikach
Vincenta Chonga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz