Coś Na Progu #10 to wyjątkowy numer, gdyż pojawił się także w wersji elektronicznej i jest dostępny za darmo. Redakcja zapowiedziała, że od tej pory CNP zawsze będzie pojawiać się w dwóch odsłonach. Nie należy więc obawiać się o tradycyjną opcję, gdyż będzie ona dostępna w dobrych sklepach internetowych. Więcej informacji na ten temat można uzyskać na blogu Coś na Progu lub jego fanpage'u. W takim razie, macie ochotę na jakiś szalony eksperyment? Zajrzyjmy więc do środka numeru...
Niemal na samym początku pojawia się artykuł Pauliny Anackiej, który porusza istotny temat dotyczący marginalizacji wojny japońsko-chińskiej, a właściwie dokonywanych w jej czasie zbrodni. To kwestia, która do dziś objęta jest zmową
milczenia, ze względu na immunitet udzielony zbrodniarzom
wojennym przez Stany Zjednoczone, w zamian
za wyniki badań prowadzonych w japońskiej jednostce 731. Jednostka ta powstała w pobliżu
miasta Harbin i miała być ośrodkiem badawczym, mającym na celu przeciwdziałać
epidemiom oraz oczyszczać wodę. W rzeczywistości w tym potężnym kompleksie
badano wykorzystanie broni biologicznej. Zajmowano się również badaniami nad
naturalnymi reakcjami organizmu na ból, zagazowanie, dekompresje, środki
chemiczne, odmrożenia, amputacje,
narkotyki: „wyciągano więźniowi żołądek, aby następnie połączyć jego przełyk
bezpośrednio z jelitami; dokonywano amputacji kończyn, które potem przyszywano
z drugiej strony i obserwowano, czy się zrosną” /s 32/. Testowano na ludziach
broń palną, granaty, miotacze ognia. Naukowcy ośrodka wspinali się na wyżyny okrucieństwa
by poznać całą prawdę o ludzkim ciele. Ciężko nazwać ich jednak szalonymi, czy niepoczytalnymi, gdyż z pełną świadomością dokonywali czynów dążąc do konkretnych celów. Ich wyniki badań znalazły potem szerokie zastosowanie. Artykuł Pauliny Anackiej to doskonała
okazja na nadrobienie zaległości z mrocznej historii ludzkości.
W numerze poświęconym szalonym naukowcom, nie mogło zbraknąć doktora Moreau. Adriana Siess omawia
sylwetkę tego bohatera literackiego oraz wszystkie filmowe adaptacje powieści. Moreau jest naukowcem stworzonym przez Herberta
George’a Wellsa, który wykreował postać po to, by reprezentowała jego poglądy
zawarte w eseju „The Limits of the Individual Plasticity”. Z
tego powodu doktor Moreau głosi hipotezę, że „każde zwierze może
egzystować po przeprowadzeniu w nim szeregu chemicznych i chirurgicznych
modyfikacji, nawet jeżeli biologicznie zupełnie przestanie przypominać swoją
pierwotną formę. (…) zmianie ulegnie jedynie fizyczna powłoka, natomiast kod
genetyczny pozostanie taki sam (…)” /s40/. Tak rodzi się potworna wizja zwierząt
przekształcanych w ludzi na odległej wyspie rządzonej przez szalonego naukowca.
Mroczna klasyka, którą trzeba znać, choćby dlatego, że postać doktora wciąż
inspiruje. Jej echa odnajdzie się w grze „Far Cry” czy „Vivisector: Beast Inside”.
Paweł Iwania skradł moje serce Toksycznym Mścicielem. Jeśli jeszcze ktoś nie wiem kim jest ten zmutowany i wyjątkowo brutalny superbohater, koniecznie powinien o nim poczytać, a potem zobaczyć go w akcji. Jego przygody uwieczniła na taśmie legendarna wytwórnia Troma. „The Toxic Avenger” to połączenie niskobudżetowego filmu erotycznego z niskobudżetowym horrorem, czyli piękne kobiety i ich piersi, do tego czarny humor, groteska oraz latające z impetem wnętrzności – i jak tu nie kochać Toxic Avengera.
Jeśli któryś z poruszonych tematów was zaciekawił, przypominam że COŚ #10 można poczytać za darmo w formie elektronicznej. Do poprania po kliknięciu na poniższy link.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz