Rodzeństwo
Russelów zostało rozdzielone w dzieciństwie w skutek tragicznych wydarzeń. Tima
umieszczono w zakładzie psychiatrycznym, z którego wychodzi osiągając wiek 21
lat. Czuję się wyleczony i pogodzony z drastycznymi wydarzeniami. Jego siostra
Kayile wierzy jednak, że winę za całą
tragedię ponosi lustro z gabinetu ojca. Przypomina bratu o obietnicy, jaką
składali będąc dziećmi.
„Oculus” jest horrorem, który
wyszedł spod ręki twórców „Paranormal
ativity”. Z góry można więc założyć, że będzie to film psychologiczny i tak
też jest. Pomysł został zaczerpnięty z filmu krótkometrażowego pt. OCULUS Chapter 3 - The Man with the Plan Short 2006.
To 30 minutowa pozycja, którą warto zobaczyć, ale dopiero po obejrzeniu „Oculus”,
bo filmik zdradza troszkę zbyt wiele ciekawych smaczków.
Głównym
źródłem zła w „Oculus” jest lustro. Sam akt opętania nie stanowi jednak
pierwszoplanowych wydarzeń. Tak naprawdę w filmie ważne jest to, co przeżywają
bohaterowie: emocje, dramat, walka. Wydarzenia oparte są na wspomnieniach rodzeństwa. Tajemnicze lustro ma jednak zdolność
do manipulacji postrzeganiem rzeczywistości. W trakcie pobytu w rodzinnym domu Tim
i Kaylie doznają załamania czasu i przestrzeni. Nie potrafią odróżnić, co
dzieje się realnie, a co jest wspomnieniem czy wytworem lustra. Zabieg ten
tworzy cały klimat filmu, gdzie momentami sam widz nie potrafi rozstrzygnąć o
prawdzie.
Akcja
toczy się jedynie w domu rodzinnym Russelów i ogranicza się do jej członków. Od
pierwszych minut filmu kibicujemy pięknej rudowłosej Kaylie, która naprawdę
przygotowała się do bitwy. Nie tylko poznała swojego wroga śledząc historię
lustra, ale i przedsięwzięła środki mające na celu zniwelować wpływ tego
demonicznego przedmiotu. Jej zapobiegliwość daje nam poczucie
bezpieczeństwa, mamy bowiem wrażenie, że Kaylie nad wszystkim panuje, jej plan
wydaje się nie mieć wad, pod warunkiem, że nie zapomni się przekręcić budzika. Lustro bowiem pokazuje to, co chce byś
widział.
Fabuła „Oculus” nie ma przed nami tajemnic, czy jakichś większych
niedopowiedzeń. Wszystko jest od początku jasne. Wiem, co bohaterowie chcą
zrobić, znamy historie lustra i jego właściwości. Twórcy filmu opierają grozę
całej historii na trzech elementach :
a) dwutorowej
akcji - pomieszaniu wspomnień z realnymi wydarzeniami
b) zakończeniu - nie wiemy jak ten pojedynek się
skończy (każda ze stron ma szanse)
c) przewrotności
przedmiotu zagłady
Groza
i napięcie towarzyszy nam przez cały film. Często i to bardzo skutecznie jesteśmy
straszeni klasycznymi scenami kinowych horrorów. Jednak najbardziej wpływa na
nas klimat. Przygnębiająca i fatalistyczna atmosfera pogrążonego w ciemności i
pustce domu. „Oculus” odwołuje się do
elementu dysfunkcji rodzinnej wywołanej traumą. W rodzinie tkwią czynniki zapalane,
które lustro wykorzystuje: zdrada, przemoc, odosobnienie, choroba psychiczna. Ten
kontekst wydarzeń jest jednak nieco zakamuflowany przez dwutorową perspektywę
postrzegania wydarzeń. I tu pojawia się kolejny problem, bo każdy z bohaterów
pamięta wydarzenia w nieco inny sposób. Film może więc momentami wprawić w
zakłopotanie i spowodować pogubienie się, ale taki właśnie jest wpływ lustra. Subtelna
z początku groza przeradza się w paniczny strach i walkę o życie. Nie zobaczymy
jednak dużej ilości brutalnych scen. Kilka bardzo konkretnych pojawi się w
ostatecznym starciu. Filmowi nie można zarzucić nic pod względem realizacji
wizualnej. Plakaty zachęcają obietnicą przerażającej, ale subtelnej historii. Dodatkowo
film posiada genialnie zbudowaną stronę domową, którą warto zobaczyć przed seansem z lustrem grozy.
Dominującą
osobowością „Oculus” jest Kaylie
grana przez Karen Gillian. Jej brat (Brenton Thwaites) ewidentnie słabo przy niej wypada. Kailye jest
twarda, pewna siebie i zdeterminowana. Tim z kolei wydaje się balansować na granicy
szaleństwa. Razem mają jednak dużą szansę i do ostatnich chwil robią wszystko,
co w ich mocy. Przeniesienie środka ciężkości na psychologię postaci sprawia, że
„Oculus” jest filmem mądrym i
strasznym zarazem. Podważa naszą naturalna wiarę w rzeczywistość, w jej prawdę.
Gdy przychodzi do rozstrzygnięcia, co nią jest, a co nie, okazuje się, że nie
mamy wystarczających narzędzi by w stu procentach wydać osąd. Takiej wizji
przestraszą się wszyscy, którzy dostrzegają kartezjański problem „ducha
zwodziciela” i nie ufają swojemu odbiciu w lustrze. W
końcu "You see what it wants you to
see".
„Oculus” jest filmem prostym, ale zaskakującym i pełnym
grozy. Straszy na bardzo dobrym poziomie sięgając po klasyczne motywy, jednak
realizuje je na swój własny sposób. Film ogląda się z zaciekawieniem, bo nie
zło jest tu pierwszoplanowe i mamy nad
czym się zastanawiać. Stopniowa utrata panowania nad wszystkim jest doskonale wyważona
tak, że widz daje się nabrać i także ulega magii lustra. Oculus jest godnym i
trudnym przeciwnikiem, ale bohaterowie nie są przypadkowymi ofiarami, tylko
przygotowanymi wojownikami. Starcie ma
więc charakter jak najbardziej świadomej walki. Nie dominuje tu brutalność, ale
gra psychologiczna, to ona wciąga nas w głąb historii. Świetnym rozwiązanie
staje się również to, że lustro nie jest bezpośrednim narzędziem zagłady. Ono wykorzystuje
podmiotowość ludzką. Film kończy się w przerażający sposób pozostawiając szerokie
pole popisu dla sequeli.
długich dni i strasznych nocy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz