Premiera
Magic 2015 przyniosła ze sobą czas polowań :) na 269 kard. Powrót do tej gry
przypomniał mi jak dawno nie bawiłam się magią, a to przecież takie
proste. Jedni lubią Pockemony, inni Magic The Gatthering wszystko
sprowadza się do tej samej przyjemności władania i zwyciężania. Nie muszę
mówić, że kolor czarny jest moim faworytem, choć w dużej mierze były takie
sezony, że czerwień i zieleń również potrafiły mnie zafascynować. Zdecydowanie
jednak wole zaciemnione, bagienne tereny. Tym bardziej, że do mojej drużyny
mogę teraz dołączyć Black Cat :) Ale i dla drugiej strony lustra też znalazłam
pupila: Frosty Lynx. Na czarne
koty trzeba uważać, tak jak na ilość kart na ręce. Frosty Linx zabójczo tapuje,
ale jak to kotki, są delikatne i szybko schodzą na drugi plan. Magic budzi we
mnie duszę zbieracza dlatego takie stworki z grzybkami na plecach przygarniam
do razu do klasera.
M15 przynosi
ze sobą ewolucję decków, a tym samym może przynieść spory debet w portfelach,
ale czego nie robi się dla starej miłości :) Prawda jest bowiem taka, że do
tego co lubiło się najbardziej wraca się bez względu na koszty, bo przecież
zabawy nie da się przeliczyć na pieniądze. Magic to zawsze uczta dla wyobraźni
i wyzwanie dla intelektu. Nie da się opisać przyjemności płynącej ze wspólnie
spędzonych na grze wieczorów.
Przyjemność bywa jednak zwodnicza, gdy przeradza się w przymus, czy rekompensatę. Zbieractwo jest powszechnym hobby, ale gdzie jest granica między przyjemnością a obsesją? Syllogomania jest zaburzeniem impulsywno-kompulsywnym, które powoduje lęk przed utratą czegoś cennego. Wiąże się z depresją oraz stanami maniakalnymi. Czy zbieractwo u swoich podstaw jest więc lękiem przed uczuciami? Cóż, jestem zbyt zajęta budowanie talii żeby się nad tym zastanawiać :)
Alicya Rivard
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz