wtorek, 12 stycznia 2016

Przybył "Człowiek ze światła"!

Naprawdę długo czekałam, ale w miłości rozłąka sprzyja uczuciu. Otwieram paczkę z wyraźnym podnieceniem i odrobiną niepokoju. Czy dobrze wyglądam? Pytam sama siebie, bo w końcu w środku czeka Bler, a przy superbohaterach trzeba być jakoś ogarniętą. Poprawiam fryzurę. Lidia nie jest już konkurencją. Stała się niedoścignionym wzorem.

Nieważne, że przeczytałam „Człowieka ze światła” już kilka razy w formie elektronicznej. Pewne sprawy trzeba robić klasycznie. Druk to coś zupełnie innego. W końcu zawsze lepiej pomacać, niż tylko popatrzeć. Ale ci co nie mogą pomacać, niech choć popatrzą… 

Bler na plakacie jakiś smutny, zamyślony...
Czy są ku temu powody?

Kraków śladami Blera. Ciekawy pomysł na wycieczkę.

Kraków po zagładzie wygląda naprawdę lepiej i jakoś bardziej
zachęcająco, a zielony domek to faktycznie niezwykłe zjawisko.

Bler i Lidia przy porannej kawie. Trzymając kubek w prawej
ręce widać Blera, a w lewej Lidię. Codziennie będę się
zastanawiać z kim się napić. Swoją drogą, Bler wygląda
trochę jakby przyćpał, może lepiej niech nie pije kawy...

Jestem naprawdę zadowolona :)

Teraz tylko czytać!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz