środa, 8 kwietnia 2015

[R] Dlaczego ludzie nie zabijają? – „Przejażdżka” J. Ketchum


Replika 2015
Czy można zaplanować doskonałe morderstwo? Carole i Lee to właśnie chcą zrobić. Małżeństwo Carole jest królestwem terroru, samotności i niespełnienia. Kochankowie nie mają wyjścia, muszą pozbyć się brutalnego Howarda, który stoi na drodze do ich szczęścia. Dziesięć minut – tyle potrzebowali by pozbawić go życia. Dla Carole i Lee to było dziesięć wyczerpujących fizycznie i psychicznie minut, nie były takie jednak dla Wayne’a, mężczyzny, któremu przypadkiem dane było obserwować całe zajście.  ,,Od dwóch nocy dosłownie nie myślał o niczym innym. Było coś, czego oczekiwał od nich. Nie wiedział dokładnie, co to takiego. COŚ. Wkradło się i wciskało w jego sen, w myśli za dnia. To uczucie pojawiało się i znikało. Było wszędzie.” /s 55/ Pojawia się problem z pogodzeniem codzienności normalnego życia z niezwykłością i ekscytacją morderstwem. Jak wszystko może dziać się dalej tak zwyczajnie? Morderstwo jest zerwaniem więzi ze społeczeństwem, wykroczeniem poza normy moralne i umowę społeczną. Morderstwo wszystko zmienia.

DRAMAT W CZTERECH AKTACH

Ketchum buduje historię wokół czterech bohaterów: Carole, Lee, Wayne'a oraz porucznika Rule. Aktywnymi uczestnikami wydarzeń jest pierwsza trójka. Carole to kobieta szamotająca się między dwoma mężczyznami: mężem, który ją krzywdzi i kochankiem, do którego nie jest pewna co czuje. Howard to magnatem rynku nieruchomości o wielkim ego i ciężkiej ręce, który brutalnie gwałci i znęca się nad swoją żoną. Desperacja i poirytowanie popycha Carole do czynu ostatecznego. Jednak zamiast wolności pojawiają się  poczucie winy, przygnębienie, koszmary, lęk. Jest w szoku, że morderstwo nic nie zmieniło: ,,bała się Howarda, kiedy żył. Bała się go teraz, kiedy był martwy” /s 45/. Lee i Carole znajdują się na takim etapie związku, że żaden ze znanych gestów już się nie sprawdzał, a „ich przyjemności wydawały się zatrute” /s12/. Ich relacja jest początkowo dość zagmatwana, choć widać, że bardziej zaangażowany jest Lee. Kochanek Carole stanowi najciekawszą postać całej historii. Przechodzi największą przemianę i podejmuje godne podziwu wyzwanie. Lee i Carole stanowią dwoje romantyków, uzależnionych od siebie, pragnących wzajemnej pomocy do tego stopnia, że są w stanie przekroczyć granicę i popełnić morderstwo. To co uczynili, nie staje się lekarstwem na zaistniały problem, ale jeszcze bardziej pogłębia wyrwę między nimi. Czy postąpili słusznie? Czy w obliczu zagrożenia odnajdą sens tego co uczynili?

Wayne jest postacią centralną całej historii. Stanowi trudny do rozszyfrowania obiekt. Wydaje się bojaźliwy wobec świata i ludzi. Jednak patrząc na jego spokój i opanowanie po chwili dostrzega się skazę. Tak naprawdę przepełnia go napięcie trudne do zniesienia, sprawiające mu fizyczny ból. Jego niepozorność jest najbardziej przerażająca: „być obok niego, to jak leżeć obok jadowitego, zdradliwego węża” /s 23/. Wayne odczuwa niesłychane nienasycenie, ziejącą pustkę.  Pragnie zabić, ale nie potrafi tego dokonać. Postrzega siebie jako tchórza. Nie chodzi jednak o samoocenę Wayne'a, ale o jego sposób postrzegania świata, który jest zaburzony. Dookoła widzi jedynie życie i śmierć, z czego to drugie, pociąga go bardziej. Wayne prowadzi dziennik, w którym skrzętnie zapisuje przewinienia różnych osób oraz wyznaczoną dla nich karę. Jego psychopatyczna osobowość nie potrzebuje miłości, rodziny czy domu. Wartość ma tylko przebiegłość, planowanie, spryt i samotność, która pozwala robić różne rzeczy.Wayne nie jest impulsywnym wariatem, desperatem czy idiotą. Jest człowiekiem, który składa się z pragnienia przekroczenia moralnej granicy. Dla niego nie ważny jest obiekt lecz sam akt dokonywany na nim. Tak naprawdę to nie Wayne, który nie ma nic do stracenia jest najbardziej niebezpieczną osobą tego dramat, ale ktoś inny, kto dla życia, wolności i szczęścia już raz zabił.

W książce pojawia się także postać porucznika Rule, który pracuje nad sprawą morderstwa na górskim szlaku. Ketchum skupił się w tej postaci na elemencie psychoterapeutycznym. Rule próbuje poradzić sobie z odejściem żony. Ich małżeństwo nie zniosło ciężaru odpowiedzialności jego pracy. Rule obwinia się, że skrzywdził żonę, bo nie mógł się zmienić. W jego mniemaniu popełnił metaforyczną zbrodnię niszcząc czyjeś życie. Jest to postać, która nie ma większego wpływu na losy trójki głównych bohaterów. Snuje się po kartach powieści po to, by na koniec uświadomić sobie, że nie ma sytuacji bez wyjścia.

SEX, DRUGS AND KILL EVERYONE

Współżycie między różnymi bohaterami powieści zawsze wiąże się z mniejszą lub większą przemocą. Seksualność jest sposobem na rozładowanie napięcia i frustracji poprzez dominację na drugą osobą. Seks graniczący ze śmiercią bywa przyjemnym doznaniem – momentem, w którym życie i śmierć stają się jednym. Niektórzy nie potrafią osiągnąć orgazmu, jedynie w obliczu krzywdy, czyjejś lub swojej. Bycie oprawcą w tej relacji nie jest jednak pozycją uprzywilejowaną, bowiem pożądanie stanowi rodzaj zniewolenia, oprawca staje się zależnym od obiektu pożądania. Żaden z bohaterów nie ma zdrowych i prawidłowych relacji z osobą płci przeciwnej. ,,Nie można poruszać się w tym świeci, nie raniąc kogoś. Na każdym kroku.” /s 7/

W „Przejażdżce” śmierć ukazana jest jako "realna i nagła możliwość, kometa z warkoczem na jej nagle pociemniałym, jak w środku nocy, niebie." /s 23/. To bardzo depresyjna wizja życia jako odmierzania czasu i ludzi-marionetek, które tylko ten czas liczą. Los jest fatalnym tkaczem historii bohaterów, którzy nieuchronnie zmierzają ku katastrofie. Ketchum doskonale pokazał, że w takich opowieściach śmierć nie jest najważniejsza. Dla psychopaty martwi ludzie są bezużyteczni. Chodzi bowiem o zabijanie, a nie jego efekt, czyli śmierć. Ona jest niczym, liczy się moment odebrania i utraty, sam czyn. W powieści pojawia się również wątek przymuszania ofiary, by stała się uczestnikiem, świadkiem zbrodni. Niby normalna u psychopatów sprawa. Problem tylko w tym, że ofiara nie jest do końca taka niewinna. Wayne bawi się kosztem Carole i Lee. Szuka zrozumienia i możliwości dzielenia się z kimś doświadczeniem. To przecież wspaniałe uczucie, gdy robisz coś, a ktoś jest przy tobie i rozumie co czujesz.

Biorąc do ręki powieść Jacka Ketchuma oczywiste jest, że będzie ona pełna przemocy. Niestety pod tym względem „Przejażdżka” wypada średnio. Nie jest to horror ekstremalny, bowiem całej historii bliżej do kryminału (w którym nie raz można spotkać bardziej szokujące sceny). Gwałty i przemoc są realistyczne, ale nie wiążą się z uczuciem obrzydzenia, czy perwersją. Autor nie skupia się też na ich szczegółowych opisach. W scenach dominują wewnętrzne przeżycia, a nie wywołujące je zewnętrzne bodźce.  Wielbiciele hardcore porn, gore, czy ekstremalnego horroru nie będą zachwyceni, chyba że mają ochotę na dobry kryminał z rozbudowanymi sylwetkami psychologicznymi postaci. Dla nich godne polecenia jest opowiadanie „Chwasty”, zawarte w książce jako bonus wydawniczy. Tam dzieją się pod tym względem o wiele ciekawsze rzeczy i to opowiadanie naprawdę warto przeczytać.

Tym, co Ketchumowi wyszło w „Przejażdżce” przerażająco genialnie, a przez co wielu ludzi go unika, to nieustanne uświadamianie czytelnikowi marności jego życia, kruchości istnienia. Możliwość nagłej śmierci z rąk człowieka, który nie ma konkretnego powodu, by zabić właśnie nas, jest najbardziej przerażającym lękiem współczesnego człowieka. Lękiem, o którym nie chcemy myśleć, łudząc się, że umowa społeczna zapewnia nam bezpieczeństwo. Ketchum odziera świat czytelnika z owego bezpieczeństwa, pokazuje mu, że może zginąć wtedy, gdy najmniej się tego spodziewa. „Przejażdżka” uświadamia również to, jak bardzo schematycznie zachowujemy się wchodząc w relacje z drugim człowiekiem. Dlaczego, gdy nieznana nam grupka osób podjeżdża do nas samochodem zakładamy, że chcą się spytać o drogę, a nie wyciągnąć broń i strzelić nam w łeb? Thomas Hobbes głosił pesymistyczną ocenę natury ludzkiej. Jesteśmy z natury źli, a stan spokoju i bezpieczeństwa jest wynikiem umowy społecznej na mocy, której powstała chroniąca je instytucja państwa.  Dlatego porucznik Rule zakłada, że istnieje możliwość, iż każdy człowiek coś ukrywa, jest zły. Taka postawa implikuje nieustanne myślenie o ludziach w negatywnych kategoriach, inaczej łatwo stać się ofiarą. Każdy może zabić, to kwestia wolności, która jest ograniczana przez molarność. Nie należy pytać dlaczego ludzie zabijają, ale dlaczego tego nie robią.

PIASEK MIĘDZY KOŁAMI

„Przejażdżka” to dobra powieść, choć podczas szalonego tempa akcji, między koła dostało się trochę piasku. Po pierwsze, Wayne jest zbrodniarzem, który od początku ma plan, bo zawsze podziwiał zbrodnie, które nigdy nie wyszły na jaw. Jednak w pewnym momencie przestaje mu na tym zależeć i ten moment niestety jest niedostatecznie zrozumiały. Dlaczego nagle Wayne zmienia swój plan? Czy to tylko kwestia błędu, nieprzemyślanej decyzji, chwili?  Po drugie, postać Carole jest tak dziwnie niezdecydowana, irytująca wręcz. Trudno też zrozumieć dlaczego skazuje na takie okropieństwo kogoś, kogo kocha. Ostatecznie odkrywa, że utraciła bezpowrotnie to, czego tak bardzo szukała. Nieco naiwne rozwiązanie, ale w „Przejażdżce” Ketchum czasem próbuje podejść czytelnika tanimi chwytami. Miła staruszka, w pustym i przygnębiającym pokoju, czeka na telefon od syna, a tu BAM! Kto by pomyślał, taka miła staruszka. Cóż, każdy popełnia błędy, dlatego wybaczamy, bo  wiemy, że stać go na więcej.

CHWASTY

To więcej widać właśnie w pełnym perwersji opowiadaniu „Chwasty”, które zostało dołączone do „Przejażdżki”. Szczerze mówiąc, czyta się tą historię na jednym wdechu. Nie ma tu wewnętrznych monologów, dylematów, czy analiz, to czysta brutalność. Choć jest też miłość. Wspólne hobby połączyło już nie jedną parę, tak jak Owena i Sherry. Po miesiącu od poznania byli już zaręczeni. Z okazji ślubu Sherry przyszykowała dla Owena wyjątkową niespodziankę. Jej ukochany marzył, by zgwałcić jej młodszą siostrę. Zaplanowała więc wszystko skrupulatnie, ale coś poszło nie tak. Owen stracił nad sobą kontrolę... „Chwasty” to bardzo brutalne, budzące odrazę opowiadanie o dwójce degeneratów, zboczeńców i morderców, których połączyła miłość. To właśnie Ketchum od swojej najlepszej strony.

THE END OF THE ROAD

Historia z „Chwastów” jest oparta na autentycznych wydarzeniach, podobnie jak „Przejażdżka”.  Krwawa i szalona podróż drogą międzystanową została zainspirowana głównie książką Emila Zoli „Bestia ludzka”. Postać Wayne'a została zbudowana na bazie dwóch prawdziwych morderców: Howarda Unrucha oraz Thomasa Eugene’a Brauna, naprawdę zbzikowanych bandytów. Ketchum nigdy nie stara się przerazić czytelnika w prosty sposób: budując atmosferę, czy pokazując mu niewyobrażalnie dziwnego potwora. To pisarz, który zmusza do myślenia nad tym, o czym pisze i to właśnie tego czytelnicy obawiają się najbardziej – by się przerazić, musimy zajrzeć w głąb siebie. Wszyscy jesteśmy zabójcami, potencjał przemocy zawsze pozostaje ukryty w cieniu naszych sumień.


"Dlaczego po prostu nie wyjechaliśmy z Barstow. Z dala od Howarda. Dlaczego go zabiliśmy?" /s 189/. Pod koniec powieści Lee, Carole oraz porucznik Rule doznają olśnienia - nie ma sytuacji bez wyjścia. Ten moment uświadamia im filozoficzną kategorię ,,albo, albo”, która nieustannie determinuje tok naszego życia. Wybór jest zawsze i nikt nie podejmuje go za nas, robimy to my sami. „Przejażdżka” jest dobrą powieścią psychologiczną starającą się pokazać nie tylko powody z jakich popełnia się zbrodnie, ale delikatną granicę, za którą ofiara staje się oprawcą. To również doskonały (oparty na postaci psychopatycznego mordercy) crime thriller, który trzyma w napięciu i niepewności. Jednocześnie powieść jest czarnym kryminałem przedstawiający mroczną, przygnębiającą wizję ludzkiej natury skażonej występkiem. „Przejażdżka” nie jest więc przyjemnym, popołudniowym wypadem za miasto, to pełna emocji podróż z dość nieobliczalnym kierowcą, jakim jest Jack Ketchum. Jesteście na nią gotowi? 










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz