Replika 2015 |
Czy można zaplanować doskonałe morderstwo? Carole i Lee
to właśnie chcą zrobić. Małżeństwo Carole jest królestwem terroru, samotności i niespełnienia. Kochankowie nie mają wyjścia, muszą pozbyć się
brutalnego Howarda, który stoi na drodze do ich szczęścia. Dziesięć minut –
tyle potrzebowali by pozbawić go życia. Dla Carole i Lee to było dziesięć
wyczerpujących fizycznie i psychicznie minut, nie były takie jednak dla Wayne’a,
mężczyzny, któremu przypadkiem dane było obserwować całe zajście. ,,Od
dwóch nocy dosłownie nie myślał o niczym innym. Było coś, czego oczekiwał od
nich. Nie wiedział dokładnie, co to takiego. COŚ. Wkradło się i wciskało w jego
sen, w myśli za dnia. To uczucie pojawiało się i znikało. Było wszędzie.” /s
55/ Pojawia się problem z pogodzeniem codzienności normalnego życia z niezwykłością
i ekscytacją morderstwem. Jak wszystko może dziać się dalej tak zwyczajnie? Morderstwo
jest zerwaniem więzi ze społeczeństwem, wykroczeniem poza normy moralne i umowę
społeczną. Morderstwo wszystko zmienia.
DRAMAT W CZTERECH AKTACH
Ketchum buduje historię wokół czterech bohaterów: Carole,
Lee, Wayne'a oraz porucznika Rule. Aktywnymi
uczestnikami wydarzeń jest pierwsza trójka. Carole to kobieta szamotająca się między dwoma mężczyznami: mężem, który ją krzywdzi i kochankiem, do którego nie jest pewna co czuje. Howard to magnatem rynku nieruchomości o
wielkim ego i ciężkiej ręce, który brutalnie gwałci i znęca się nad swoją żoną.
Desperacja i poirytowanie popycha Carole do czynu ostatecznego. Jednak zamiast wolności pojawiają się poczucie winy, przygnębienie, koszmary, lęk. Jest
w szoku, że morderstwo nic nie zmieniło: ,,bała
się Howarda, kiedy żył. Bała się go teraz, kiedy był martwy” /s 45/. Lee i Carole
znajdują się na takim etapie związku, że żaden ze znanych gestów już się nie
sprawdzał, a „ich przyjemności wydawały
się zatrute” /s12/. Ich relacja
jest początkowo dość zagmatwana, choć widać, że bardziej zaangażowany jest Lee. Kochanek Carole stanowi najciekawszą postać całej historii. Przechodzi największą przemianę i podejmuje godne podziwu wyzwanie. Lee i Carole stanowią dwoje romantyków, uzależnionych od siebie, pragnących wzajemnej
pomocy do tego stopnia, że są w stanie przekroczyć granicę i popełnić
morderstwo. To co uczynili, nie staje się lekarstwem na zaistniały problem, ale
jeszcze bardziej pogłębia wyrwę między nimi. Czy postąpili słusznie? Czy w obliczu
zagrożenia odnajdą sens tego co uczynili?
Wayne jest postacią centralną całej historii. Stanowi trudny do
rozszyfrowania obiekt. Wydaje się bojaźliwy wobec świata i ludzi. Jednak patrząc na jego spokój i opanowanie
po chwili dostrzega się skazę. Tak naprawdę przepełnia go napięcie trudne do
zniesienia, sprawiające mu fizyczny ból. Jego niepozorność jest najbardziej przerażająca: „być obok niego, to jak leżeć obok jadowitego,
zdradliwego węża” /s 23/. Wayne odczuwa niesłychane nienasycenie, ziejącą pustkę. Pragnie zabić, ale nie potrafi tego dokonać. Postrzega siebie jako tchórza. Nie chodzi jednak o samoocenę
Wayne'a, ale o jego sposób postrzegania świata, który jest zaburzony. Dookoła widzi
jedynie życie i śmierć, z czego to drugie, pociąga go bardziej. Wayne prowadzi
dziennik, w którym skrzętnie zapisuje przewinienia różnych osób oraz wyznaczoną
dla nich karę. Jego psychopatyczna osobowość nie potrzebuje miłości, rodziny
czy domu. Wartość ma tylko przebiegłość, planowanie, spryt i samotność, która
pozwala robić różne rzeczy.Wayne nie jest impulsywnym wariatem,
desperatem czy idiotą. Jest człowiekiem, który składa się z pragnienia
przekroczenia moralnej granicy. Dla niego nie ważny jest obiekt lecz sam akt dokonywany
na nim. Tak naprawdę to nie Wayne, który nie ma nic do stracenia jest
najbardziej niebezpieczną osobą tego dramat, ale ktoś inny, kto dla życia,
wolności i szczęścia już raz zabił.
W książce pojawia się także postać porucznika Rule, który
pracuje nad sprawą morderstwa na górskim szlaku. Ketchum skupił się w tej postaci na
elemencie psychoterapeutycznym. Rule próbuje poradzić sobie z odejściem żony.
Ich małżeństwo nie zniosło ciężaru odpowiedzialności jego pracy. Rule obwinia się, że skrzywdził żonę, bo nie mógł się zmienić. W jego mniemaniu popełnił
metaforyczną zbrodnię niszcząc czyjeś życie. Jest to postać, która nie ma
większego wpływu na losy trójki głównych bohaterów. Snuje się po kartach
powieści po to, by na koniec uświadomić sobie, że nie ma sytuacji bez wyjścia.
SEX, DRUGS AND KILL EVERYONE
Współżycie między różnymi bohaterami powieści zawsze
wiąże się z mniejszą lub większą przemocą. Seksualność jest sposobem na
rozładowanie napięcia i frustracji poprzez dominację na drugą osobą. Seks graniczący ze śmiercią bywa przyjemnym doznaniem –
momentem, w którym życie i śmierć stają się jednym. Niektórzy nie potrafią
osiągnąć orgazmu, jedynie w obliczu krzywdy, czyjejś lub swojej. Bycie oprawcą
w tej relacji nie jest jednak pozycją uprzywilejowaną, bowiem pożądanie stanowi rodzaj zniewolenia, oprawca staje się zależnym od obiektu pożądania. Żaden z bohaterów
nie ma zdrowych i prawidłowych relacji z osobą płci przeciwnej. ,,Nie można poruszać się w tym świeci, nie
raniąc kogoś. Na każdym kroku.” /s 7/
W „Przejażdżce”
śmierć ukazana jest jako "realna i nagła
możliwość, kometa z warkoczem na jej nagle pociemniałym, jak w środku nocy,
niebie." /s 23/. To bardzo depresyjna wizja życia jako odmierzania czasu i
ludzi-marionetek, które tylko ten czas liczą. Los jest fatalnym tkaczem historii bohaterów, którzy nieuchronnie zmierzają ku katastrofie. Ketchum
doskonale pokazał, że w takich opowieściach śmierć nie jest najważniejsza. Dla
psychopaty martwi ludzie są bezużyteczni. Chodzi bowiem o zabijanie, a nie jego
efekt, czyli śmierć. Ona jest niczym, liczy się moment odebrania i utraty, sam
czyn. W powieści pojawia się również wątek przymuszania ofiary, by stała się
uczestnikiem, świadkiem zbrodni. Niby
normalna u psychopatów sprawa. Problem tylko w tym, że ofiara nie jest do końca
taka niewinna. Wayne bawi się kosztem Carole i Lee. Szuka zrozumienia i możliwości
dzielenia się z kimś doświadczeniem. To przecież wspaniałe uczucie, gdy robisz
coś, a ktoś jest przy tobie i rozumie co czujesz.
Biorąc do ręki powieść Jacka Ketchuma oczywiste jest, że będzie ona pełna przemocy. Niestety pod tym względem „Przejażdżka” wypada średnio. Nie jest to horror ekstremalny, bowiem całej historii
bliżej do kryminału (w którym nie raz można spotkać bardziej szokujące sceny).
Gwałty i przemoc są realistyczne, ale nie wiążą się z uczuciem obrzydzenia, czy
perwersją. Autor nie skupia się też na ich szczegółowych opisach. W scenach dominują
wewnętrzne przeżycia, a nie wywołujące je zewnętrzne bodźce. Wielbiciele hardcore porn, gore, czy
ekstremalnego horroru nie będą zachwyceni, chyba że mają ochotę na dobry
kryminał z rozbudowanymi sylwetkami psychologicznymi postaci. Dla nich godne polecenia jest opowiadanie
„Chwasty”, zawarte w książce jako
bonus wydawniczy. Tam dzieją się pod tym względem o wiele ciekawsze rzeczy i to
opowiadanie naprawdę warto przeczytać.
Tym, co Ketchumowi wyszło w „Przejażdżce” przerażająco genialnie, a przez co wielu ludzi go unika, to nieustanne
uświadamianie czytelnikowi marności jego życia, kruchości istnienia. Możliwość nagłej śmierci z rąk człowieka, który nie ma
konkretnego powodu, by zabić właśnie nas, jest najbardziej przerażającym lękiem współczesnego człowieka. Lękiem, o którym nie chcemy myśleć, łudząc
się, że umowa społeczna zapewnia nam bezpieczeństwo. Ketchum odziera świat czytelnika
z owego bezpieczeństwa, pokazuje mu, że może zginąć wtedy, gdy najmniej się
tego spodziewa. „Przejażdżka” uświadamia
również to, jak bardzo schematycznie zachowujemy się wchodząc w relacje z
drugim człowiekiem. Dlaczego, gdy nieznana nam grupka osób podjeżdża do nas
samochodem zakładamy, że chcą się spytać o drogę, a nie wyciągnąć broń i
strzelić nam w łeb? Thomas Hobbes głosił pesymistyczną ocenę natury ludzkiej. Jesteśmy z natury źli, a stan spokoju i
bezpieczeństwa jest wynikiem umowy społecznej na mocy, której powstała chroniąca
je instytucja państwa. Dlatego porucznik
Rule zakłada, że istnieje możliwość, iż każdy człowiek coś ukrywa, jest zły. Taka postawa implikuje nieustanne myślenie o ludziach w negatywnych kategoriach,
inaczej łatwo stać się ofiarą. Każdy może zabić, to kwestia wolności, która jest
ograniczana przez molarność. Nie należy pytać dlaczego ludzie zabijają, ale dlaczego
tego nie robią.
PIASEK MIĘDZY KOŁAMI
„Przejażdżka” to dobra powieść, choć
podczas szalonego tempa akcji, między koła dostało się trochę piasku. Po pierwsze, Wayne jest zbrodniarzem, który od
początku ma plan, bo zawsze podziwiał zbrodnie, które nigdy nie wyszły na jaw. Jednak w pewnym momencie przestaje mu na tym zależeć i ten
moment niestety jest niedostatecznie zrozumiały. Dlaczego nagle Wayne zmienia
swój plan? Czy to tylko kwestia błędu, nieprzemyślanej decyzji, chwili? Po drugie, postać Carole jest tak dziwnie niezdecydowana, irytująca wręcz. Trudno też zrozumieć dlaczego skazuje na
takie okropieństwo kogoś, kogo kocha. Ostatecznie odkrywa, że utraciła
bezpowrotnie to, czego tak bardzo szukała. Nieco naiwne rozwiązanie, ale w „Przejażdżce”
Ketchum czasem próbuje podejść czytelnika tanimi chwytami. Miła staruszka, w pustym
i przygnębiającym pokoju, czeka na telefon od syna, a tu BAM! Kto by pomyślał,
taka miła staruszka. Cóż, każdy popełnia błędy, dlatego wybaczamy, bo wiemy, że stać go na więcej.
CHWASTY
To więcej widać właśnie w pełnym perwersji opowiadaniu
„Chwasty”, które zostało dołączone do
„Przejażdżki”. Szczerze mówiąc, czyta
się tą historię na jednym wdechu. Nie ma tu wewnętrznych monologów, dylematów,
czy analiz, to czysta brutalność. Choć jest też miłość. Wspólne
hobby połączyło już nie jedną parę, tak jak Owena i Sherry. Po miesiącu od poznania byli już zaręczeni. Z okazji ślubu Sherry przyszykowała dla Owena wyjątkową
niespodziankę. Jej ukochany marzył, by zgwałcić jej młodszą siostrę. Zaplanowała
więc wszystko skrupulatnie, ale coś poszło nie tak. Owen stracił nad sobą
kontrolę... „Chwasty” to bardzo
brutalne, budzące odrazę opowiadanie o dwójce degeneratów, zboczeńców i morderców,
których połączyła miłość. To właśnie Ketchum od swojej najlepszej strony.
THE END OF THE ROAD
Historia z „Chwastów”
jest oparta na autentycznych wydarzeniach, podobnie jak „Przejażdżka”. Krwawa i szalona podróż drogą międzystanową została
zainspirowana głównie książką Emila Zoli „Bestia ludzka”. Postać Wayne'a została zbudowana na bazie dwóch prawdziwych morderców:
Howarda Unrucha oraz Thomasa Eugene’a Brauna, naprawdę zbzikowanych bandytów. Ketchum
nigdy nie stara się przerazić czytelnika w prosty sposób: budując atmosferę,
czy pokazując mu niewyobrażalnie dziwnego potwora. To pisarz, który zmusza do myślenia
nad tym, o czym pisze i to właśnie tego czytelnicy obawiają się najbardziej –
by się przerazić, musimy zajrzeć w głąb siebie. Wszyscy jesteśmy zabójcami, potencjał
przemocy zawsze pozostaje ukryty w cieniu naszych sumień.
"Dlaczego po prostu nie wyjechaliśmy z Barstow. Z dala od
Howarda. Dlaczego go zabiliśmy?" /s 189/. Pod
koniec powieści Lee, Carole oraz porucznik Rule doznają olśnienia - nie ma
sytuacji bez wyjścia. Ten moment uświadamia im filozoficzną
kategorię ,,albo, albo”, która nieustannie determinuje tok naszego życia. Wybór
jest zawsze i nikt nie podejmuje go za nas, robimy to my sami. „Przejażdżka” jest dobrą powieścią psychologiczną starającą się pokazać nie tylko powody z jakich popełnia się zbrodnie, ale delikatną
granicę, za którą ofiara staje się oprawcą. To również doskonały (oparty na
postaci psychopatycznego mordercy) crime thriller,
który trzyma w napięciu i niepewności. Jednocześnie powieść jest czarnym kryminałem przedstawiający mroczną, przygnębiającą wizję
ludzkiej natury skażonej występkiem. „Przejażdżka” nie jest więc
przyjemnym, popołudniowym wypadem za miasto, to pełna emocji podróż z dość
nieobliczalnym kierowcą, jakim jest Jack Ketchum. Jesteście na nią gotowi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz