Dom Świąteczny Pana Kaptura to miejsce o jakim
może marzyć każde dziecko, tu bowiem spełniają się wszystkie życzenia i zawsze
są święta. Ciężko żeby prawdziwy świat konkurował z wyobrażeniami. Dla pogrążonego
w nudzie i rutynie codzienności Harveya Swicka luty okazał się koszmarem, gdyż
w raz z nim nadszedł czas brudnego, mokrego nieba: ”jak wielka szara bestia
żywcem pożarł Harveya Swicka. Pogrzebany w brzuchu dławiącego miesiąca,
zastanawiał się, czy kiedykolwiek odnajdzie wyjście." Niezadowolone myśli dziecka usłyszał
przelatujący nad miastem Grymas, człowiek który złoży mu propozycję nie do
odrzucenia. W mroczne, pełne nudy dni dzieją się niebezpieczne rzeczy... Czy aż tak łatwo ulec iluzji? Aby się przekonać, zapraszam do Domu Świątecznego Pana Kaptura. Tylko nie zadawaj pytań, po prostu idź przed siebie.
DOM ŚWIĄTECZNY PANA KAPTURA
Hrvey Swick jest zwykłym
dzieciakiem, który od pewnego czasu piekielnie się nudzi, wręcz zasypia w rytm
monotonni dnia codziennego. Tajemnicze pojawienie się Pana Grymasa daje mu nadzieję na odbicie się od szarego dna jego
aktualnego życia. Łatwo daje się namówić na odwiedziny w Domu Świątecznym, w
który wszystkie pory roku, wraz ze wszystkimi najpiękniejszymi dniami oraz
najbardziej oczekiwanymi świętami są codziennie. Od świtu do zmierzchu Harvey
ma czas tylko dla siebie, na to czego chce i co chce, bo Grymas spełnia każde
jego życzenie. W Domu mieszka także grubiutki chłopak o imieniu Wendell oraz
zamknięta w sobie Lulu, a także kilku stałych lokatorów, którzy ujawniają swoją
obecność w miarę jak Harvey odkrywa swój nowy świat. Przepyszne posiłki szykuje
Pani Griffin, po korytarzach snuje się kamerdyner Tupot, na strychu chowa się Zaraza,
a jeszcze wyżej, na dachu przebywa czarownica Skaza. No i jest jeszcze
nieobecny właściciel domu, czyli Pan Kaptur. Nie raz jest tak, że to co
niepozorne, szybko wymyka się z pod kontroli. Dni dla Harveya upływają na
beztroskiej zabawie i spełnianiu zachcianek, nie ma już minuty aby się nudził.
Coś jednak podpowiada mu, że Dom nie jest taki, jaki się wydaje. Pani Griffin
wyraźnie czymś się smuci, Lulu gdzie zniknęła, a jego przestają już cieszyć te wszystkie zabawy. Pora na powrót do domu. Problem w tym, że Grymas nie ma zamiaru
wywiązać się z umowy jaką zawarli.
ZŁODZIEJ WSZYSTKICH CZASÓW
Fabuła
„Złodzieja wszelkich czasów” /The Thief of Always/ jest prosta, bo to warunek
powieści dla dzieci, jednak nie jest to zarzut bowiem w owej prostocie kryje
się głębia. Opowieść nie jest ani zbyt długa, ani zbyt krótka. Miejsce akcji
jest niewyraźne, trudno je określić, ale blisko mu do szarego Liverpoolu lat pięćdziesiątych, czyli
czasów młodości autora. Sama historia
ma uniwersalny charakter, brak bowiem określonego miejsca i czasu akcji - to częsta cecha twórczości Barkera. Punktem wyjścia dla powieści jest uczucie
nudy, która dosięga w każdym wieku, choć szczególnie cierpią na nią dzieci. Żyjemy w czasach gdzie mamy multum rzeczy i
możliwości do zapełnienia nudy, a jednak wciąż się nudzimy. Nuda to
skomplikowane uczucie, bo może się przeistoczyć w kreatywne działanie, ale może
również pogrążyć człowieka w szarej pustce marazmu. Czy można żyć jak dziecko od świąt do
świąt, od wakacji do wakacji? Jeśli tak, to co jest pomiędzy? O ile coś jest...
„Złodziej wszystkich
czasów” niewątpliwie jest baśnią dla młodzieży, posiada więc postacie o silnie zarysowanych cechach i
metaforycznym znaczeniu. Świat wokół bohatera wypełniony jest symboliczny, a dialogi między postaciami składają się z niedomówień. Nie ma także
określonego miejsca akcji, ani czasu, choć wszystko właśnie o czas się
rozchodzi. Barker wychodzi bowiem z założenia, że jego opowieści zawsze musza
mieć charakter uniwersalny. Klimat całości, choć przydymiony przez szare kolory,
bliski jest naszym wspomnieniom czasu dzieciństwa – wieczne zabawy,
czekanie na święta, wakacje pełne słońca oraz wieczne nieprzejmowaniem się niczym,
nie szukaniem głębszych znaczeń. Plastyczne rysunki płynnie przechodzą jeden w
drugi przez co momentami tło wydarzeń zlewa się w całość. Grafiki cechuje prostota i delikatność,
pastelowość i miękkość dziecięcych myśli. To zmieszanie kolorów ciepłych z
zimnymi, jasnych z ciemnymi potęguję niepokój. I to tego czarna wszechobecna kreska, która wciąż wydaje się być w ruchu drgać, wyginać się, powielać i znikać. Tak wygląda graficzna wersja opowieści Barkera ukazana przez Gabriela Hernandeza. Oczywiście istnieją też inne wersje, a i
sam Barker wykonał grafiki do swojego opowiadania [Potrfolio – The Thief of
Always]. Wersja Hernandeza jest urzekająca plastycznością, dynamizmem i grą kolorów, jednak trochę zabrakło mi
kotów. Tak, mnie zabrakło kotów :) W opowiadaniu pojawiają się trzy koty Pani
Griffin: Blue-cat, Stew-cat i Clow-cat (niebieski, fioletowy, czarny), w
komiksie zobaczymy tylko niebieskiego, który przynosi szczęście. Trochę szkoda,
bo koty i Tarot to dobrana para.
TAROT ŻYCIA
Szkieletem interpretacji wydarzeń jest
zakamuflowana w opowieści symbolika ezoteryczna. W ten sposób zostaje
podkreślona rola przeznaczenia. Konstytutywna jest więc scena rozmowy Harveya z Tupotem /s 51-53/, gdzie pojawiające się w tle karty Tarota
stanowią komentarz do wydarzeń. Po stronie Tupota widać kartę Błazna, czyli
aktora, komedianta. Jest on symbolem prostych przyjemności, braku doświadczenia
duchowego oraz nieumiejętności wyboru. Za Harveyem widnieje karta Śmierć, czyli
symbol rzeczy strasznych. Oznacza wewnętrzną transformację w skutek trudnych doświadczeń,
która przynosi mu głębokie zrozumienie natury ludzkiej. W kolejnym ujęciu, między
Tupotem a Harveyem, widać symbol raka związany z kartą Księżyca, czyli wybór
świadomego rozwoju duchowego, kierowanie się sercem i szczęśliwe dzieciństwo. Na
sam koniec, nad głową chłopca, pojawia się karta Wisielca, a więc osoby nie
rozumiejącej sensu swojego życia, przygnębionego melancholika. Symbol ten
pojawia się ponownie w odniesieniu do Wendella, który okazuje się chłopcem
zagubionym, niezainteresowanym niczym, niepotrafiącym się cieszyć. [spoiler]
Dodatkowo Błazen w złożeniu ze Śmiercią oznacza utratę rodziców, śmierć w młodym
wieku lub siłę do przeciwstawienia się złu, a więc jest przepowiednią przyszłych
wydarzeń.
OPOWIEŚĆ ZA DOLARA
„Złodziej
Wszystkich Czasów” to
ilustrowana powieść Cliva Barkera kierowana do
młodzieży. Komiks ukazał się w serii Oblicza Grozy Wydawnictwa Egmont w 2006 roku. Całość
(czyli trzy zeszyty) została wydana w twardej oprawie z wyjątkową starannością
– mur na okładce wydaje się być zbudowany z mgły, a na jego tle wyłania się złowroga twarz
Grymasa. Grafiki pięknie się prezentują na kredowym papierze, a cała historia
została wzbogacona o wywiad z Barkerem oraz dodatkowe szkice z komentarzem Hernandeza.
Najpiękniejsze
opowieści powstają z czystej ochoty ich opowiadania. Jeśli dzieło powstaje z
przyjemnością, czytelnik czuje to. Clive Barker napisał opowiadanie „Dom Świąteczny” i
długo nad nim pracował, gdyż nie spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem ze
strony wydawców. Autor jednak nie poddawał się, czuł że niepozorne opowiadanie ma w sobie
potencjał, dlatego przerobił je w powieść i postanowił sprzedać wydawnictwu
Harper-Collins za jednego dolara. Chciał, by opowieść ożyła w umysłach czytelników,
a jednocześnie zdawał sobie sprawę, że autor horrorów może nie zostać przyjęty
pozytywnie na gruncie powieści młodzieżowej. Jak się później okazało, powieść odniosła
sukces i stała się lekturą szkolną.
W KRAINIE KOSZMARKÓW
Ze względu na dydaktyczną
fabułę „Złodziej wszystkich czasów”
jest doskonałą lekturą dla dzieci i młodzieży. Jako przypowieść pokaże im jak
cenny jest czas oraz, że nie da się żyć jedynie „świętami”. Zwróci uwagę na
codzienność wypełnioną obowiązkami. Uzmysłowi, jak naiwne jest myślenie
kategoriami przyjemności i zabawy. Przestrzeże przed złem ukrytym w iluzji
rzeczywistości, przed ludźmi o pustych, mrocznych sercach, którzy ową iluzję
tworzą, by kraść to co najcenniejsze: czas.
Historia
Harveya jest również powieścią grozy z elementami horroru. Autor umiejętnie
dozuje grozę, która została powiązana z czającym się w zakamarkach domu złem.
Ciemność jest tu wszechobecna, ma wiele przejawów, jednak jej źródło nie jest
konkretne. Czujemy ją, mimo iż otaczają nas same pozytywne rzeczy jak słońce,
kwiaty, prezenty, zabawa. Kolory i światło łaczą się z ciemnością tak sprytnie,
że przestajemy ją postrzegać, a nasilająca się szarość wydaje się naturalna.
Jedynym jej silnym przejawem jest niepokój, jaki towarzyszy bohaterowi. Barker nie zawahał się otoczyć swojego bohatera potwornościami, które ujawniają się pod postacią
nienaturalnej fizjonomii mieszkańców domu, dziwacznych metamorfoz, niepokojących
szeptów, monstrum pragnącego pożreć dzieci. Element pełnokrwistego horroru pojawia
się w demonicznej namowie do morderstwa i wypicia krwi oraz urwaniu głowy
niepokornemu słudze. Boimy się więc tam, gdzie należy się bać. „Złodziej
wszystkich czasów” nie jest więc radosną przypowiastką co należy robić, a co nie.
To opowieść o dorastaniu do zrozumienia pewnych spraw, które niekoniecznie są miłe.
„Złodziej wszelkich
czasów” jest
wspaniale zilustrowaną baśnią, mądrą przypowieścią i straszną historią grozy. Mistrz horroru, jakim jest Barker, gwarantuje literacką ucztę, a Hernandez jej estetyczną interpretację. Komiks mówi o rzeczach prostych, przypominając
dorosłym i uświadamiając dzieci, jak niebezpieczna jest iluzja. Barker zadbał o
to, by poziomów kodowania informacji było kilka, dlatego opowieść można czytać
wielokrotnie w poszukiwaniu nowych elementów interpretacji ukrytych nie tylko w
warstwie wizualnej, ale i tekstowej.
ilustracje Clive Barker |
animacja "The Thief of Always" |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz