piątek, 7 listopada 2014

[R] Opowieści z Krypty wprost od samego gospodarza cz.2



Witaj zagubiony wędrowcze. Jesienne wieczory  potrafią być zwodnicze dlatego zapraszam cię do swojej przytulnej Krypty. Podejdź troszkę bliżej, nie bój się, przecież widzę jak tego chcesz. Gwarantuję, że opowiem ci to, czego pragniesz, potrzebujesz. Oto moje zbiory, a wśród nich ta jedna opowieść dla ciebie. Chodź bo noc jest krótka, a historii mam wiele...

Zapraszam ponownie na wycieczkę do Krypty, gdzie Tomasz Siwiec zabierze nas w głąb mrożących krew w żyłach historii, z których każda uderza w inna strunę naszych emocji, ukrytych leków i obsesji. Trudno pozostać obojętnym wobec jakiegokolwiek opowiadania w tym magazynie. Kolejna dawka budzących grozę historii nie zawiedzie czytelnika. W części drugiej czeka na nas telewizyjny kryzys i trochę utrapienia z zachciankami Panny Anny. Będziemy musieli zejść do piwnicy, gdzie są szczury oraz odwiedzić opuszczony szpital psychiatryczny. Możliwe też, że dopadnie nas coś na drodze, choć niektórzy twierdzą, że strach ma wielkie oczy.


KRYPTA #1 cz 2

SŁÓW KILKA O WYNALAZKU MARCOIEGO, Marek Ścieszek   [4/6]

Karol, bohater opowiadania, jest byłym policjantem, który od jakiegoś czasu wszystkie wieczory spędza w barze „Moe’s”. To miejsce, gdzie spotykają się przyjaciele, żeby napić się piwa. Przynajmniej Karol tak to postrzega, jako „towarzyskie popijanie piwa w przeraźliwej ciszy własnej pamięci”. Podobno każdy ma coś do ukrycia w labiryntach wspomnień. Karol doskonale o tym wie. Pewnego wieczoru, przy kolejnym kuflu piwa, przyjaciel wyznaje mu, że w jego mieszkaniu pojawia się duch, właściwie to mówi do niego prze radio. 


Początkowo w historii czuć wyraźnie nutkę alkoholowego surrealizmu. Wokół bohatera unosi się aura tajemniczości. Da się wyczuć, że Karol coś ukrywa. Jakie konsekwencje przynosi bolesna przeszłość? Opowiadanie jest enigmatyczne i bardzo trudno ocenić postępowanie bohatera. Dobre opowiadanie, nad którym trzeba się trochę zastanowić.

TELE-KRYZ, Norbert Góra   [4/6]

Wyobraźcie sobie dzień, w którym nie ma telewizji. Blokada tej formy rozrywki pozostawia ludzi samym sobie. Czy bez kolejnego odcinka telenoweli zapanuje chaos? 

Muszę jednak przyznać, że literacko, to opowiadanie jest jednym z lepszych, jakie czytałam w wykonaniu autora. Przyjemnie się czyta ów senny koszmar. Gdyby nie zakończenie całość byłaby jedynie trywialną metaforą apokalipsy. Jednak zmiana perspektywy pozwala odpowiedzieć na pytanie autora: „Srebrny ekran w obecnych czasach promieniował egzystencjalną pustką. Przerażającym bezmózgowiem. Czy tego im tak bardzo brakowało?”. Jedną pustkę wypełnia się kolejną. Duchowość nie lubi pustki i łaknie choćby namiastki jej samej. Osamotnienie domaga się obecności. W końcu sam bohater zasypia przed telewizorem. Bohater powinien sam zadać sobie pytanie: czym telewizja jest dla niego katalizatorem czy wypełnieniem? Bo czymś jest dla każdego.

UTRAPIENIE, Rafał Sala   [6/6]

Mężczyzna budzi się w środku nocy. Jego mały synek znów zachowuje się dziwnie. Całymi nocami skrobie farbę ze ściany. Wstaje żeby go uspokoić i ponownie położyć do łóżka. Ciężko zapomnieć o tragedii jaka się wydarzyła, ale trzeba żyć dalej.

„Gdy przez zasunięte zasłony wpada akurat tyle światła, by człowiek mógł dostrzec jedynie kształty, świat może wydawać się przerażający.” – bohater faktycznie znajduję się jakby w platońskiej jaskini, gdzie zwodzą go nierzeczywiste obrazy cieni. Wspomnienia mieszają się z rzeczywistością, czujemy ból osaczonego problemem mężczyznya.  Opowiadanie okazuje się jednak przerażającą i smutną grą, jaką z nami poprowadził autor, bowiem niektóre historię mają inną niż jedna perspektywę.   

STRACH MA WIELKIE OCZY, Maciej Kaźmierczak   [5/6]

W cieniu latarni stoi mężczyzna. Trzęsie się z zimna i strachu. Mrok wokół niego wydaje się gęstnieć. Wie, że musi wejść do wnętrza zatopionego w martwej ciszy domu. Zbiera w sobie odwagę… Cóż tu dużo mówić. Opowiadanie jest krótkie i zabawne :) Prostota historia okraszona dobrym czarnym humorem okazuje się niezawodna.

COŚ NA DRODZE, Łukasz Żmijewski   [5/6]

Andy uwielbia nocne przejażdżki swoim błękitnym mustangiem. Chłodny powiew wiatru dodaje jego myślom świeżości, a te ostatnio krążą tylko wokół samotności i beznadziejności życia. Nikogo nie dziwi więc, że po butelce Jacka Danielsa dochodzi do fatalnego wypadku.

"Coś na drodze" to opowiadanie w stylu wrong way. Autor serwuje nam bohatera dość typowego dla horrorów o nastolatkach - romantycznego chłopaka, któremu jakaś dziwka ze śliczną pupą złamała serce i dlatego pędzi poprzez mrok w swoim mustangu. Takie filmy oglądamy w Halloween ze znajomymi przy piwie, to nie jest złe. Tacy bohaterowie zawsze się sprawdzają w horrorach. Dobrych ludzi z problemami spotykają złe rzeczy, bardzo Złe rzeczy i to jest dobre. Andy mimo wszystko jest postacią wiarygodną i dlatego wodzi nas za nos prowadząc gdzieś, gdzie nie dzieje się to, co myśleliśmy, że się wydarzy. Dokładnie. Opowieść nie jest tak banalna, jak mogłaby się wydawać. „Coś na drodze” nazwałabym halloweenowym majstersztykiem.

PANI ANNA I JEJ PAPUGA, Lady Sadi i Jan Strup   [6/6]

Życie na krawędzi dostarcza Annie niezapomnianych wrażeń. Wciąż przekracza ona granice, szuka nowych podniet i ekstremalnych wrażeń, ale z czasem dostarczają jej coraz mniej przyjemności. Nie potrafi się pogodzić z tym, że rozkosz tak szybko traci na sile.

Mam wrażenie, że autorzy znają jakieś miejsca w sieci, w których ja jeszcze nie byłam (podeślijcie linka). Niebanalna wyobraźnia duetu autorów naprawdę kreatywnie wykorzystuje domowe zwierzęta. Opowiadanie czyta się z wielkim wyczekiwaniem i fascynacją. Niby wiemy co się wydarzy, ale to w tym jest najbardziej podniecające. Szkoda tylko, że opowiadanie stanowi bardzo mały fragment wydarzeń, jakie by mnie interesowały. Miałam zdecydowanie apetyt na więcej. Czemu nie zobaczymy jak Anna zaprasza niewinną uczennice do siebie na lekcje gry na pianinie? Zakończenie jest perwersyjnie okrutne. Mówi co moglibyśmy dostać, ale tego nam nie daje…

PROJEKT LEGNICA, Łukasz Henel   [3/6]

Nauczyciel historii postanawia opowiedzieć nam o pewnym zdarzeniu, które miało miejsce na piątym rok jego studiów, gdy podróżował autostopem z Zielonej Góry do Krakowa. Pogoda nie dopisywała, co przyczyniło się do tego, że dotarcie na miejsce przed zmierzchem okazało się niemożliwe. Postanowił więc skorzystać z podwózki do sąsiedniego miasta. Nie wszystko poszło jednak po jego myśli i ostatecznie czekał go spacer w deszczu, po lesie, w środku nocy... Nie zdziwiło mnie więc, że w końcu trafił na opuszczony zakład psychiatryczny.

Henel z „Projektu Legnica”, niczym profesor Atomus, tworzy wybuchową mieszankę: zaczyna od opowieści grozy, klimatycznej i pogrążonej w deszczu, ale potem wrzuca bohatera w środek przerażającego horroru, by na koniec dodać mu odwagi do poczynań w stylu filmów akcji. Trochę tego sporo jak na jedną powieść. Nie wiem czy nie za dużo. Przede wszystkim twórczość Henela uwielbiam za klimat grozy, subtelność i delikatny, lecz konkretny element horroru. To, co zawsze mnie urzeka w powieściach autora to skrupulatne skupienie się na bohaterze. Dlatego w „Projekcie Legnica” zabolały mnie elementy jakimi bohater próbuje przekonać nas do tego, że postępuje logicznie. Lubię klasyczne, a nie tanie powieści grozy. W stosunku do prozy Henela mam wysokie wymagania, bo pisząc "On" pokazał , co potrafi i oczekuje tego również w jego opowiadaniach.

PRZEMIANA, Paweł Pietrzak   [3/6]

Marek lubi zajrzeć do kieliszka, a właściwie do kufla. Wieczorami szlaja się po barach i takich tam. Wie jednak kiedy jest pora wracać do domu. Tym razem niefortunnie traci równowagę i wpada do rowu. Gdy zaczyna się zbierać w sobie po upadku orientuje się, że jego noga zakleszczyła się w sidłach.

Opowiadanie „Przemiana” to historia o tym, że czasem horror czai się gdzieś blisko nas i całkowity przypadek decyduje, że akurat my weźmiemy w nim udział. Bardzo długi wstęp do głównej akcji pobudził we mnie oczekiwanie na wielki finał. Poznałam bohatera i zaciekawiło mnie co mu się przytrafi. Dwie trzecie historii ma więc charakter obyczajowy, dopiero samo zakończenie przynosi prawdziwy swojski horror. „Przemiana” podobała mi się, ale nie zrobiła na mnie zbyt wielkiego wrażenia.

TAM, GDZIE MIESZKAJĄ SZCZURY, Piotr Borowiec  [5/6]

Żona głównego bohatera opowiadania odkrywa w piwnicy martwego szczura i rodzi się problem. Mąż ma jednak taki lekko ironiczny dystans co do tej sprawy, a to nie wróży dobrze( dla niego). W końcu musi zejść do piwnicy. Jest jeszcze Alicja, jego sześcioletnia nieustraszona córka, która postanawia tacie towarzyszyć.

Niedawno obejrzałam film „Babadook” i podejrzewam, że właśnie z tego powodu opowiadanie ukłuło mnie szpilką lęku. Dzieci są straszne, mówią rzeczy, których nie rozumiem, albo wolałabym nie rozumieć. Opowiadanie ma wyraźnie wyczuwalną grozę, która pogłębia się jeśli zdamy sobie sprawę, że jedynie z perspektywy dziecka możemy ujrzeć to, co czai się w mroku. Mrok ma to do siebie, że przeraża swoją niepojmowalnością, a jednocześnie pociąga możliwościami jakie daje. Doskonałe, otwarte zakończenie.  

Kryptę zamyka wiersz KOCHANY OBIADKU Karola Mitki. Nie oceniam jadłospisu nikogo, bo Hannibal też tego by nie zrobił. Przyznam się więc, że ja czasem jak patrzę na swojego partnera też mam ochotę wgryźć mu się w głowę, tak, zdecydowanie zapach jego głowy pobudza moje kubki smakowe.

KRYPTA 1.2

Pierwszy numer magazynu Krypt wyszedł w formacie A5, tym samym będąc poręcznym czytadłem na każdą okoliczność (no i mieści się w torebce). Dla mnie super, bo lubię ręczne… znaczy podręczne rzeczy. Wiąże się to również z podziałem pisma na dwie części (można zająć dwie ręce). Zamiast jednaj cegły, są dwie mniejsze broszurki, a takie wyjście jest o właśnie bardziej poręczne :) Nie znajdziemy w magazynie grafik, jednak dzięki temu zabiegowi czytelnik konfrontuje sie z samym tekstem. Cena, nawet z kosztami przesyłki jest stosunkowo niska. Na okładce widnieje grafika Pana Goryla mająca jednoznaczny przekaz: true horror nie może iść na kompromisy - powinien pozostawać wierny swojej estetyce gatunku. Z tym się zgodzę, częściowo, bo pozostanie wiernym estetyce nie powinno oznaczać powielania schematów. Moim zdaniem horror w pewnych obszarach cierp na zastój i dlatego powinien sięgać coraz głębiej w samego siebie. Nie zatrzymywać się na tafli szkła, by zobaczyć swoje odbicie, ale stać się przezroczystą intertekstualną woalką, która da czytelnikom pole do popisu ich inteligencji, wyobraźni i poczuciu estetyki.

Tom pierwszy Krypty oszołomił mnie różnorodnością i poziomem opowiadań, a drugi świetnie mu w tym wtórował. Najlepsze opowiadania numeru to: dramatyczna „Kasia” Tomasza Siwca, chwytające za serce i żyletki „Drugs love story” Bartosza Wolińskiego, demoniczna „Apatia” Dekstera Cuoco, codzienne „Utrapienie” Rafała Sali oraz niezaspokojona „Pani Anna i jej papuga” Lady Sadi / Jan Strup. Poza nimi znajdują się jeszcze 4 bardzo dobre opowiadań, spośród których szczególnie zapadłą mi w pamięć niejednoznaczność „Szmaty” Francisa Violento. Wyróżnienie za najlepsze opowiadanie halloweenowe należy się ex aequo: „Coś na drodze” Łukasza Żmijewskiego oraz „Tam, gdzie mieszkają szczury” Tomasza Borowca. Ogromnie zaskoczyła mnie również Paulina Król z opowiadaniem „Histeria”, biorąc klasyczny schemat potrafiła poprowadzić go tak, że nie wyszło banalnie. Z ogromnym wyczuciem smaku doprawiła historię seksem, przemocą i strachem. Lubię to! Krypta składa się z mieszaniny ciekawych opowiadań idących w bardzo różne strony poczucia grozy, penetrujących nasze lęki i obawy nie zapominając, że na końcu musi polać się krew. Do Krypty warto więc zajrzeć nie tylko na Święto Zmarłych.   

Siwiec pokazał, że jest wykwalifikowanym opiekunem Krypty, który potrafi zebrać razem doskonałe historie. Oczywiście jednym się spodobają, innym nie, ale każdy znajdzie w nich coś dla siebie. Jest horror tylko i wyłącznie nastawiony na estetykę gatunku, na klasykę motywów oraz jest taki, pretendujący do stawiana pytań, budzenia niepokoju i pozostawiania czytelnika z echem upiornego pytania.

Ja czekam już na kolejny numer. I nie zapomnijcie, chłopcy i dziewczynki, że Krypta jest zinem, a więc jej dystrybucja odbywa się na zasadach przedsprzedaży. Dlatego jeśli pojawi się możliwość zamawiania, nie zapomnijcie zapisać się na listę chętnych.

SPOWIEDŹ


Krypta spełniła moje oczekiwania, przede wszystkim ze względu na ogólny poziom opowiadań. Znalazłam też swoje historię, nawet nie jedną, o których długo nie zapomnę. Jestem uzależniona od horrorów, tych krwawych pocałunków pełnych niezaspokojenia. Nie odmawiam więc zaproszeń na imprezy w Krypcie. To, czego oczekuje od tekstu to ekscytacja, adrenalina, nawet strach (jeśli ktoś potrafi). Magazyn ma możliwość publikować teksty, które dotąd nie ujrzały światła dziennego. Jedyne czego oczekiwałabym po kolejnym numerze, to klimatów bardziej ekstremalnych. „Inhaler” przypomniał mi, jak świetnie bawiłam się czytając „Gorefikacje II”. W Krypcie zabrakło mi ekstremalnego oblicza i to wielka szkoda. Czekam na nie w kolejnym numerze. Right here! Right now! Adrenalize me!










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz