Do Strefy X dwadzieścia lat temu weszła ekspedycja, która poniosła
porażkę. Nie była to pierwsza wyprawa, lecz jedenasta, na którą wyruszyli sami
mężczyźni. Tym razem, na dwunastą
ekspedycję wyruszają tylko kobiety: biolożka, psycholożka,
antropolożka i geodetka. Ich plan działania został oparty na nowych
podstawach, a każda z nich otrzymała indywidualne instrukcje. Wszystkie razem
są odpowiedzialne za nadrzędny cel misji, który podlega zwierzchnictwu
psycholożki, jednak specyfiką samej misji jest również to, że
każda z nich ma pewną autonomię działania mającą w zamyśle zebranie
jak największej ilości danych. Kobiety wyruszają do skażonej Strefy X pod
wpływem hipnozy, która ma złagodzić skutki przekroczenia bramy. Zostały
wyposażone w niezbędny sprzęt, w tym ostrzegający o niebezpieczeństwie czujnik:
gdy zapali się czerwona lampka, mają pół godziny na znalezienie
bezpiecznego schronienia. Problem w tym, że nikt nie wyjaśnił przed
czym ostrzega to urządzenie.
WTAJEMNICZENIE
Kobiety,
które wyruszają na misję są specjalistkami
w swoich dziedzinach. Dzięki swoim kwalifikacją mają się uzupełniać podczas wykonania misji, czyli sporządzenia
map topograficznych trenu oraz pobierania próbek. Przeszły również szkolenie, które przygotowało je do przeżycia w trudnych warunkach
Strefy X. Na to, co zastały na miejscu, w żaden
sposób nie były przygotowane: pustka i spokój krajobrazu pozbawionego ludzkiej
ingerencji, gdzie wszelkie ślady
cywilizacji powoli zacierał czas: „Dawno temu istniały tu miasta,
napotkałyśmy upiorne ślady ludzkich siedlisk. (…) O wiele gorsze okazało się
jednak niskie, głośne zawodzenie o zmierzchu. Wiejący od oceanu wiatr i dziwny
bezruch w głębi lądu ograniczały naszą zdolność oceny kierunku (…)” /s 11/. Kobiety zaczynają ekspedycję od zaaklimatyzowania się oraz próby odnalezienia obozu swoich
poprzedników. Poruszają się wedle sporządzonych przez poprzednie ekspedycje
map, szybko docierają na wyznaczone miejsce. Okazuje się jednak, że w pobliżu
obozu jest coś, co nie zostało zaznaczone na mapie przez żadną z wypraw –
dziura w ziemi, zwana przez biolożkę wieżą: pusta otchłań pełna przejawiającej
obecności. Jej brak na mapie nadaje dodatkowe znaczenie temu obiektowi.
WIEŻA WGŁĄB ZIEMI
„gdy
dostrzegasz piękno w pustkowiu, zachodzi w tobie jakaś zmiana. Pustkowie
próbuje cię ujarzmić” /s12/
Nie da się
uniknąć wrażenia, że w Strefie wiele rzeczy jest zaburzonych czasowo i
przestrzennie, a jednocześnie niezwykle zharmonizowane, jako ekosystem. Jego eksploracja przypomina podróż w kosmos,
odwiedzenie jakiejś nieznanej planety. Jednak im dłużej jesteśmy w Strefie, tym
mniej o niej wiemy. To co widzimy i doświadczamy sprawia wrażenie kamuflażu.
Wiedza pozostaje ukryta.
CZŁOWIEK: INTEGRACJA i EROZJA
Początkowo
kobiety stanowią wyszkolony i zgrany zespół, a jednak szybko okazuje się, że
tajemnicza wieża staje się kością niezgody. Jej
eksploracja będzie miała nieodwracalne skutki. Kobiety mają wyraźny zakaz kontaktowania
się ze świtem zewnętrznym, a wszelkie doznania najpierw mają notować w
dziennikach. Każda z nich jest więc zamkniętą monadą, zagadką mogącą okazać się
śmiertelnym zagrożeniem. Miedzy członkiniami ekspedycji rozpoczyna się gra i
nieustanna obserwacja reakcji na bodźce. Psycholożka wyraźnie skrywa jakąś
tajemnicę, waży słowa i opinie, nieustannie kontroluje sytuacje poprzez
hipnozę, nie ufa pozostałym uczestnikom ekspedycji. Antropolożka jest osobą
przewidywalną, zachowującą się asekuracyjnie, jej wiedza teoretyczna jest
ogromna, jedna nie ma ona zastosowania w terenie. Geodetka jest zdystansowana i
dość obojętnie podchodzi do pozostałych osób. Biolożka nie trzyma z nikim,
fascynuje ją sama misja, pociąga tajemnica. Początkowo miała wyruszyć również
językoznawczyni, ale w ostatniej chwili się wycofała. Gdy ginie jedna z kobiet
sprawy się komplikują. Jak odróżnić co jest normą, a co stanowi zagrożenie?
Żadna szkolenie nie przygotuje człowieka na spotkanie z nieznanym.
EKSTAZA DOZNAŃ
Ogromnym
atutem powieści są niezwykle szczegółowe opisy flory i fauny, które dają
czytelnikowi poczucie eksploracji nieznanej strefy. Przez chwilę jesteśmy biolożką, patrzymy i
czujemy świat jej zmysłami. Autor w doskonały sposób oddał ogrom, tajemnicę
oraz różnorodność ekosystemu Strefy X. Odbiór wszystkiego, co się tam znajduje
jest multi zmysłowy. Czujemy światło jednocześnie jako dławiące, gorące,
oślepiające i słone: „Słowa wydzielały woń iglastej ziemi połączoną z nutą
zepsutego miodu”. /s 33/.
Momentami stajemy się Strefą, grzbietami fali, szumiącymi trawami, zastygłą
ciszą. Powieść zasysa nas do środka swojego ekosystemu. Nie możemy przestać
czytać, bo fascynuje nas tajemnica. Jednocześnie jesteśmy biolożką i nią nie
jesteśmy. Przeżywamy, eksplorujemy, podziwiamy, zastanawiamy się – tą powieść
czyta się każdym zmysłem.
Skupienie się
na szczegółach świata Strefy X oraz na wewnętrznych doznaniach biolożki
powoduje, że w powieści nie ma wartkiej akcji. Całość sunie niczym ślimak po
schodach wieży, kołysze się jak fale czarnego morza, wznosi ku niebu jak
wspomnienia skradzione przez wiatr. Powieść jest więc nastawiona na ciągłe
zatrzymywanie się, przeżycie chwili, jakiegoś doznania, pochylenie się nad
nietypowym gatunkiem kwiatu. Samotność odgrywa tu znaczącą rolę, dzięki niej
bohaterka szukając odpowiedzi zwraca się ku sobie, bo nieznane jest również w
niej. Samotność zbliża do pewnych sprawa bardziej niż obecność.
ŚMIERĆ BEZ UTRATY ŻYCIA
„Czułam się
tak, jakby moja praca sprowadzała się do daremnych prób ocalenia nas przed tym,
kim jesteśmy” / s39/
Biolożka,
pomimo targających nią wątpliwości, jest bohaterką silną, pełną determinacji i
wydaje się nie mieć nic do stracenia. Dlaczego to robi? Dlaczego zgłosiła
się do ekspedycji? To właśnie te ukryte powody sprawiają, że w pewnym sensie
jest największą zwyciężczynią wyprawy, a jednocześnie największą przegraną.
Logika działania bohaterki jest uzależniona od jej odwagi i zrozumienia samej
siebie. Czasem musimy więc poczekać, aż ją w sobie znajdzie lub przeanalizuje
pewne sprawy. Nigdy jednak nie poddajemy jej działania w wątpliwość. Czy my na
jej miejscu zrobiłybyśmy podobnie? Czy tak łatwo dokonać wyboru między wiedzą,
a niebezpieczeństwem?
Strefa dla
biolożki jest miejscem przemiany, kokonem bezczasowości. Pasja z jaką ją bada
wywołuje w niej ekstazę poznawczą. Zachwyt
szybko ustępuje miejsca przerażeniu, bowiem piękno, jakie dane jest jej
obserwować, to tak naprawdę obraz zniszczeń. Z czasem narasta w niej również
poczucie bezsensu misji, pojawia się strach przed unicestwieniem lub
wpadnięciem w błędne koło nieświadomości. Dopiero odkrycie obecności innych,
którzy byli tu przed nią ukazuje nowy cel jej wyprawy.
Bardzo ważnym
momentem jest uzyskanie przez bohaterkę wolności, a właściwie odkrycie owej
wolności Strefy X. To powoduje,
że zaczyna nie tylko analizować otoczenia, ale i samą siebie. Wędrówka po
Strefie staje się poszukiwaniem własnej tożsamości, pragnień i sensu życia. Co
jeśli za wolność trzeba zapłacić zniewoleniem?
W STRONĘ LATARNI MORSKIEJ I JESZCZE DALEJ
Książka
pochłaniała mnie bez reszty, a gdy skończyłam pozostał smutek i niedosyt - chciałam
iść za biolożka, nie ważne gdzie, a stałam z jej dziennikiem w ręku, nie będąc
pewna gdzie jestem. Gdy myślę o "Unicestwienie" z perspektywy
czasu to opowiedzenia o książce wydaje mi się bardzo trudne. Nie potrafię jej
streścić komuś, bo mam wrażenie, że wcale go nie zachęcam, bo powieść opiera
się głównie na współodczuwania z bohaterem, a to jest dość
indywidualne. Sama biolożka ma również problem, bo doświadczenie Strefy X
jest czymś fenomenalnym, czego nie da się przekazać bez utraty na wartości: „Bez końca idę ścieżką od granicy do obozu… Długo to trwa i wiem, że powrót będzie trwał jeszcze dłużej. Nikogo ze mną nie ma. Jestem zupełnie sama. Drzewa nie są drzewami, ptaki nie są ptakami, a ja nie jestem sobą, tylko czymś, co idzie od bardzo dawna...” /s 99/.
Biolożka w
pewnym momencie staje się wolna, odkrywa jednak, że owa wolność doprowadza do
autodestrukcji. Fragment zwraca również uwagę na coś, czego przeczucie mamy od
początku – na
szkatułkowość perspektywy wydarzeń - światy przenikają się miedzy sobą.
Eksploracja nie przynosi żadnej wiedzy, zbyt wiele zmiennych nie daje się
zebrać w pewne dane.
Przesłanie
powieści jest niejednoznaczne. Właściwie historia składa się z dwóch warstw:
psyche i physis. Wchodząc wewnątrz poznajemy życie i los biolożki, które ukazują
konsekwentne dążenie do realizacji skrywanych pragnień oraz opowiadają bolesną
historię o tym, że czasem brak obecności rodzi o wiele głębszą więź, niż sama
bliskość. To z samotności wyłania się zrozumienie dla pragnień drugiego człowieka.
Jednocześnie jesteśmy na zewnątrz, gdzie Strefa X stanowi przyrodniczą zagadkę,
mnoży pytania naukowe i rodzi wątpliwości egzystencjalne. Po drodze rodzi się
wiele pytań, ale ostatecznie zakończenie nic nie wyjaśnia, donikąd poza Strefę
X nas nie zaprowadzi. To jednak nie uczucie zawiedzenia będzie tym, co nas
przepełni po skończeniu opowieści. Czy zachcemy iść dalej, a może zawrócimy?
Powieść sprytnie i podstępnie angażuje czytelnika, który pod koniec ma
niepokojące przeczucia. Co to jednak oznacza? Czy biolożka załamała się
psychicznie i popadła w obłęd, a może Strefa X jest czymś, czego nie da się
zgłębić – śmiercią, która nie powoduje utraty życia. Całość jawi nam się jako
mroczne, niezrozumiałe kazanie, które nie wydaje się być ostatecznie skończone
- widzimy, że w oddali wciąż jest coś jeszcze do zbadania.
.jpg)
Książkę
najlepiej czytać w samotność, gdy nikt nam nie przeszkadza i możemy
bezgranicznie oddać się eksploatacji przestrzeni zarówno tej psychicznej, jak i
biologicznej. Wspaniała
pozycja dla lubiących analizy, eksplorację, grozę i nieustające poczucie
zagrożenia – nie zawiedziecie się, powieść zapiera dech w piersiach, czyta się
ją wszystkimi zmysłami. Powtórzę to jednak jeszcze raz: nie jest to pozycja,
która zapewni nam rozrywkę, dobrą zabawę. Momentami doznamy bowiem
nieprzyjemnych uczuć, staniemy przed kilkoma niewygodnymi pytaniami. Nie jest
więc obietnicą spełnienia, lecz niedosytu i pustki jaki poczujemy po skończeniu
powieści. Dla bardzo wnikliwych może ona okazać się drogą do zastanowienia się
nad niebezpieczeństwami samoświadomości i wolności, nad wagą zachowania własnej
tożsamości, która jednocześnie może okazać się drogą do unicestwienia. Nie
twierdzę, że „Unicestwienie” jest powieścią genialną, bo autor
przerabia znany w fantastyce naukowej temat konfrontacji z nieznanym jako
konfrontacji z samym sobą. Jednak stosuje wyważoną i przemyślaną taktykę
obrazowania, hipnotyzuje nas swoim światem przedstawionym. Zaprasza w podróż
gdzieś, skąd nie wraca się takim samym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz