Zastanawialiście
się kiedyś dlaczego w Polsce nie ma superbohaterów rodem z marvelowskiego
uniwersum? Może Polska to nie kraj dla superbohaterów? Tylko
dlaczego, skoro u nas też są kradzieże, przemoc, niesprawiedliwość, wybuchają
pożary. Potrzebujemy wyraźnych symboli sprawiedliwości. A jednak wpływanie na
rzeczywistość nie jest tak proste jak pokazuje nam to Superman. Co dzieje się w
duszy superbohatera, że postanawia on przestać nim być? Co jeśli moc sprawia,
że dobro i zło przestają być wyraźne.
"Kiedy zabijałem drani. Wydawało mi się, że cel uświęca środki"
"Kiedy zabijałem drani. Wydawało mi się, że cel uświęca środki"
PIERWSZA WERSJA ŻYCIA
Wydawałoby się, że na początku należy przedstawić Blera. Jednak za każdym superbohaterem stoi jego twórca, dlatego zacznę od Rafała Szłapy. To artysta grafik, magister
Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Tworzył grafiki i historie do
„Nowej Fantastyki”, „Antologii Polskiego Komiksu”, „Areny Komiks” a także „Przekroju” oraz „Gazecie Wyborczej”. Oprócz tego zajmuje się przygotowaniem storybordów do kampanii reklamowych
dużych marek. Projektuje okładki dla: Znak, Post, eSPe. Współtworzył komiksowy
fanizm „Lekarstwo”, a w 2009 założył
własne Studio Graficzne Blik. Niektórym może się kojarzyć z „Opowieściami o Vimce” , „Coś na Progu” albo też z „Piekielnych wizji”. Więcej informacji
na temat działalności artystycznej i zawodowej znajdziecie na stronie
interstrfa.com – zachęcam do przejrzenia intrygującego cv artysty. Myślę, że
szerokiej publiczności nie jest tak bardzo znany, jednak ma już swoje wierne
grono czytelników i wielbicieli swojej sztuki. Ja zakochałam się w jego
komiksie „Bler”, historii o Polskim
Superbohaterze. Po przeczytaniu dwóch pierwszych tomów,
dzięki uprzejmości znajomych, w roku 2012 zrodziła się pierwsza fala mojej namiętność.
Potem jakoś uczucie przygasło, aż do momentu gdy na portalu wspieram.to ruszył
projekt sfinansowania czwartego tomu przygód „Blera”. Inicjatywa okazała się dobrym moment na uzupełnienie zaległości oraz dalsze
wsparcie artysty. To, co jednak powstało w skutek finansowania
społecznościowego, czyli "Bler" 4, należy oddzielić pewną kreską od pozostałych
trzech tomów, nie tylko dlatego, że zmienił się sam bohater, ale również wyraz artystyczny utworu. Zacznijmy więc od początku, od pierwszej wersji lepszego
życia.
LEPSZA WERSJA ŻYCIA
Akcja
pierwszego tomu komiksu rozpoczyna się w roku 1998. Młody sprzedawca książek wraca właśnie
z podróży służbowej
do domu. Jest późno i
wyraźnie
zbiera się na
burzę, więc zatrzymuje się w pobliskim zajeździe na
odpoczynek. Tam jego uwagę
przykuwa piękna
kobieta siedząca samotnie
przy stoliku. Karci się za myśl
nawiązania
znajomości,
bo jak twierdzi, jest przed wypłatą. Pogoda szybko ulega
poprawie i po skończonym posiłku może ruszać dalej. Pośpiech sprawia jednak, że nie dociera on do Krakowa. Dochodzi do wypadku. Sarna
wybiega na drogę. Mężczyzna nie jest w stanie zahamować
i uderza w drzewo.
Tak
rozpoczyna się historia Blera. Banalnie? Cóż, lepsze wersje życia najwyraźniej takie są - zwykłość
zamienia się w niezwykłość w
bardzo banalny sposób. Mężczyzna budzi się w szpitalu, jednak dziwnie się czuje: mimo iż ma bandaże na oczach, widzi
otaczający go świat
z niezwykłą dokładnością. Szybko pojawia się rudowłosa kobieta (mało
wyglądająca na lekarza, czy pielęgniarkę) zapewniając go, że wszystko jest w porządku, to jedynie kwestia czasu aż jego stan
ulegnie stabilizacji. Wyjaśnia
mu, że
miał
wypadek, że
nazywa się
Bler i ma niezwykłe
zdolności. Niestety
w skutek wypadku stracił pamięć jednak ona pomoże mu ją odzyskać. Problem w
tym, że mężczyzna nie za bardzo wierzy
tajemniczej kobiecie. Zostaje postawiony jednak w sytuacji bez wyboru i musi podjąć działania zgodnie ze wskazówkami
rudowłosej piękności.
Pierwszy
tom pt. "Lepsza wersja życia" ukazuje moment przemiany zwykłego człowieka w superbohatera. Nie dzieje się to jednak w sposób
nadprzyrodzony lecz w skutek działań pewnych osób. Następuje biologiczna
ingerencja w ludzkie ciało, jego modyfikacja nieznanym dotąd elementem. Historia
Blera zwiera wiele odniesień do klasycznych superbohaterów. Przemiana nie
następuje z woli samego mężczyzny, zostaje on zmodyfikowany i wykorzystany
(Wolverine). Całkowite
uświadomienie sobie posiadanej
mocy (rentgen, szybkość, zatrzymanie czasu, regeneracja, siła, wyostrzone
zmysły) powoduje, że
Bler postanawia wykorzystać je
w dobrej wierze: ratuje ludzi z pożarów, udaremnia rabunki, wymierza sprawiedliwość (Superman). Są jednak tacy, którzy nie lubią,
gdy ktoś wychodzi
w ich pole działania.
I tu pojawia się
ekscentryczna Pani Komisarz wysyłająca za nim list gończy (Batman). Z początku
Bler jest zagubiony, odtwarza jedynie już istniejące schematy. Jednak z czasem
coś niepokojącego zaczyna się dziać w jego wnętrzu – Czy postępuje słusznie?
Panowanie nad swoimi mocami daje Blerowi poczucie potęgi. Zdaje sobie sprawę, że może wiele zmienić. Cała niesamowitość tego, kim się stał i jakie teraz życie prowadzi tak naprawdę nie oświeca go, lecz zaślepia. Wciąż bowiem są wokół niego ludzie, którzy nie dają mu czasu na zastanowienie się nad wszystkim coś się dzieje. Zaczyna jednak powoli nabierać podejrzeń, szczególnie w stosunku do Lidii, rudowłosej piękności. Nic ich specjalnie nie łączy, a on czuje, że mógłby pójść swoją drogą: Byłem w najlepszym momencie swojego superbohaterstwa. Wszystkie sprawy były na swoim miejscu, czułem, że mogę wszystko… Tylko Lidia do tego nie pasowała. Z każdym dniem nawet coraz bardziej. Tom drugi ukazuje Blera jako pewnego siebie, beztrosko patrzącego w przyszłość bohatera, który nie dostrzega, że jest na smyczy kogoś o wiele potężniejszego, niż Lidia. Wizyta w Krakowskich podziemiach będzie miała decydujące znaczenie, tam bowiem zobaczy po raz pierwszy Ideę.
W tomie
drugim Bler w naturalny sposób kontynuuje swoje działania w służbie sprawiedliwości. Zostaje wyposażony nawet w komputer, który przewiduje przyszłe wydarzenia, tak by mógł im zapobiegać. I w taki oto sposób zostaje
wrogiem publicznym numer jeden. Tak jak Batman miał komisarza Gordona, tak Bler
ma swojego stróża
prawa, który zrobi wszystko, by go złapać. Jako superbohater jest pewny swojej wyjątkowości i misji, dlatego spotkanie w podziemiach powoduje szok – wraca on do punktu wyjścia. Myślał, że wie kim się stał, że obrał dobrą misję, jednak wszystko okazało się kłamstwem, ideą niepochodzącą od niego samego. Odzyskanie świadomości pozwala mu zerwać się ze
smyczy. Od teraz postanawia działać na
własną rękę.
"Ostatni wyczyn" jest historią, w której Bler schodzi nieco na drugi plan. Dręczy go poczucie bezsensu swojej misji. Postanawia oddać się w ręce policji. Lidia umiera, choć w jej przypadku nie oznacza to końca, a dopiero początek. Jej działania ujawniają liczne fakty z przeszłość, w której pełno niespodzianek, nawet dla niej samej. Jedyną rzeczą, której teraz pragnie jest zemsta. Na scenę wydarzeń wkraczają nowe, tajemnicze osoby związane z tajnym projektem rządowym. Do tego coś czai się w krakowskich podziemiach, coś bardzo starego i wciąż głodnego.
KRAKOWSKIE
PODZIEMIA PEŁNE IDEI
„Bler” nie
jest komiksem tak prosty, jak po pierwszym tomie się wydaje. Przygody superbohatera
najlepiej czytać w całości, od razu posiadając co najmniej trzy tomy, bo tylko
wtedy widać wyraźnie historię jako całość. Zarówno wadą, jak i
zaletą komiksu jest oparcie historii na niedopowiedzeniach. Jednych może mączyć
ciągła enigmatyczność, innych pociągać. Z początku można się pogubić mnożących
się pytaniach, jednak z czasem widać z jaką finezją owe niedopowiedzenia snują
historie Blera. Wyjątkowość tej opowieści kryje się w kilku elementach: swojskim miejscu
akcji, enigmatycznych bohaterach, tajemniczej fabule oraz w samej warstwie graficznej. Szłapa Osadził swojego superbohatera w
polskich realiach doskonale zlewając ze sobą fantastyczność z rzeczywistością. Wszystko
od początku jest
dla czytelnika wiarygodne i prawdopodobne. Autor komiksu intryguje wskrzeszeniem dawnych legend, ale nie na zasadzie reanimacji, lecz próby
budowania na ich historii, swoich własnych opowieści. Smok wawelski nie budzi już specjalnie zainteresowania.
Szłapa pokazuje, że czasem trzeba wejść głębiej w pieczarę zła, żeby odkryć prawdę. Intrygujący wydaje się również motyw sowieckich
eksperymentów w czasach komunistycznych. Cóż, jaki komunizm takie eksperymenty, więc nie mogło się udać. Jednak echa tamtych wydarzeń
są nadal tak sile, że wpływają na teraźniejszość.
Szłapa
zadaje czytelnikowi pytanie: niby dlaczego Polska nie miałaby mieć swojego superbohatera? Tworzy więc superbohatera i sięga na początek po proste schematy z nimi związane. Dopiero czasem Bler zyskuje
indywidualność.
Nie zawsze poczuwa się do
pomocy innym, nie obarcza się
bezwzględna
służba ludzkości tylko i wyłącznie przez to, że stał się kimś wyjątkowym. Robi to, ale czuje, że to nigdzie go nie
zaprowadzi. Przecież nie jest Supermanem, czy Sipdermanem bo oni nie istnieją, a on
tak. Stanowi ewenement i zdaje sobie sprawę, że
nie koniecznie oznacza to coś
dobrego. Końcowa scena trzeciego tomu pokazuje, że sam Bler nagle przestaje na
siebie patrzeć, jak na kogoś wyjątkowego, kto czyni dobro. Spotyka kobietę, którą
uratował podczas napadu na bank, a ona mówi do niego: Pamiętam Cię! Napad na bank... Byłeś tam wtedy i nas uratowałeś! Ale ciebie nie ma, rozumiesz? Superbohaterowie nie istnieją! W tej historii nie do końca jasno można odróżnić stronę dobrą, od strony złej. Postacie są niejednoznaczne. Wszystko
jawi się
jako niespójne i wynika z wielu niewiadomych oraz licznych powrotów do
przeszłości, od której tak naprawdę nie da się uwolnić. Czy Bler otrzymał dar lepszego życia? Wydaje się, że nie, bo początkowa euforia siły i możliwości, ustępuje miejsca zagubieniu oraz
bezradności
wobec ogromu niewiadomych a świadomości tego, że możliwość wpływania na
rzeczywistość, tak naprawdę niczego nie zmienia, staje się druzgocąca. W komiksie dominuje atmosfera ukrycia.
Wydarzenia dzieją się tuż obok zwykłego życia przeciętnych ludzi. Jednak to tylko
powierzchnia na której widać superbohatera, wszystko co złe, mroczne i nieludzkie
pozostaje w ukryciu. Szłapa nie chce byśmy śledzili losy superbohatera, chce abyśmy weszli do jego głowy.
KADR MIĘKKI NICZYM
ROZPŁYWAJĄCA SIĘ MGŁA
Graficznie
„Bler” w tomach 1-3 utrzymany jest w
tej samej konwencji miękkich, rozmazanych obrazów, z wybijającą się
nieregularną czarną kreską i silnym cieniowaniem. Zabieg taki tworzy wrażenie
„brudnych” obrazów, które płynnie przechodzą z jednego wydarzenia do kolejnego.
Panuje uczucie mroku, ukradkowości wydarzeń przysłoniętych przed oczami wszystkich.
Momentami dech zapiera zachwycające kadrowanie. Niektórym rozwiązaniom
przyglądałam się kilka razy, zanim dalej kontynuowałam czytanie. Elementy tła nie są wyraźne, tym co zawsze
dominuje w kadrze są postaci. W tomie trzecim ulega wyostrzeniu twarz bohatera,
staje się bardziej wyraźna, nie jest już rozmazana lub spowita cieniem. „Bler” 1-3 powstaje od roku 2010 do 2012 i
w tym czasie wiele zmienia się w stylu samego rysownika, co widać w kolejnych
tomach. Początkowo wszystko jest mało określone, jakby bez kształtu i formy,
której ostatecznie wydawał się dla tej historii szukać artysta. W kolejnych
tomach widać różnice w kompozycji plansz, rozplanowaniu scen i w samych
dialogach.
NIE-ZWYKŁA HISTORIA
"Bler” nie
jest zwykłym komiksem o superbohaterze, choć początkowo tak wygląda. Bardziej bowiem skupia się na tym co dzieje się wewnątrz psychiki, niż na akcji. Bler cały czas odkrywa
siebie, ma wątpliwości co do swojego pochodzenia i przeszłości, próbuje
odnaleźć się w nowej roli. Zaczął wiedzieć świat z innej perspektywy, takiej która
nie do końca umożliwia odróżnienie dobra od zła. Pewne pojęcia, zachowania i
oceny stają się niejednoznaczne. Zmaga się sam ze swoim sumieniem. Nie jest
pewny czy pomagając słabszym, czyni dobrze. Czy można skazać kogoś za coś, czego
jeszcze nie zrobił, mimo iż jest się pewnym jego winy? Tak naprawdę Bler jest
bohaterem samotnym, choć nie opuszczonym, bo wciąż otaczają go ludzie, jednak
on nie jest pewny ich intencji. Jego najbardziej znaczące wypowiedzi są
monologami, które recytuje w myślach. Brakuje mu kogoś, z kim mógłby omówić
swoje wątpliwości, komu mógłby zaufać. Szłapa tworzy komiks opowiadający o
niejednoznaczności supermocy, o tym jaka jest cena za próby zmiany
rzeczywistości.
„Bler” jest
komiksem specyficznym i trochę przypomina mi „Unicestwienie” J. VanderMeera, gdzie jedne pytania rodzą kolejne. Tak
więc to historia dla wytrwałych, lubiących tajemnicę czytelników, którzy
chętnie zagłębią się w coś, co do końca może być niezrozumiałe i
niejednoznaczne. Komiks nie jest jednolity, bo wciąż się rozwija i dlatego nie
koniecznie trafi do każdego, jednak jeśli ktoś się zakocha, to na zabój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz