„Open
Grave” rozpoczyna się od przebudzenia. Mężczyzna leży w głębokim grobie pełnym
rozkładających się ciał. Początek filmu jest więc drastycznie ciekawy. Okazuje
się, że John nie pamięta kim jest, podobnie jak grupka ludzi, których spotyka w
leśnej chacie. Identyfikują się jedynie za pomocą dokumentów tożsamości jakie
odnaleźli na miejscu. Jest jeszcze kobieta, niemowa, która wydaje się wiedzieć
więcej niż jest w stanie przekazać.
Sam
początek filmu ma bardzo mroczną atmosferę. Sam groza jednak
szybko ustępuje miejsca klimatowi mistery.
Przywrócenie pamięci bohaterom jest fundamentalną kwestią dla toku fabuły. Film
nie jest więc horrorem, w którym dominuje przemoc, strach, zagrożenie. Historia nie skupia się również na psychologii
postaci, bo nie tam kryją się odpowiedzi. Akcja filmu ma rozkodowujący
charakter, to ona, w miarę jak przyśpiesza i zagęszcza atmosferę, odkrywa przed
nami fragmenty wydarzeń sprzed przebudzenia Johna. One jednak nie tak łatwo
dają się złożyć w prawdę.
Największa
wartość tej produkcji jest aktorstwo, które sprawia, że chce się ten film
oglądać. Może faktycznie momentami dialogi postaci trochę szwankują, ale to
raczej wina scenarzystów. Postacie naprawdę żyją, a ich działania są proste i
instynktowne. Każdy, kto znalazłby się w ich sytuacji właśnie tak by się zachował.
Emocje są silne i wyraziste, a na tle tak wielu niewiadomych potęgują poczucie
przygnębienia. Czujemy bowiem, że to co kryje się za zasłoną niepamięci może
okazać się przerażające. „Open Grave”
jest więc filmem pytań bez odpowiedzi, bo nawet zakończenie nie wyjaśni nam nic
ponad to, co sami możemy sobie dopowiedzieć. Jednak nie wszystkie historie musza być
opowiedziane od początku do końca; są pytania, ale nie ma odpowiedzi, bo czy
każdy koniec musi coś wyjaśniać?
„Open Grave” zaczyna się jak horror, w
którym zagrożenie jest bliżej nieokreślone. Fabuła nie ujawni nam o
antagonistach zbyt wiele, gdyż ich istnienie nie stanowi jedynego zagrożenia. Film z
czasem porzuca atmosferę grozy i przechodzi w kryminał/thriller, gdzie
przypomną się nam klimaty filmów Hitchcocka. Zaczyna dominować paranoja i podejrzliwość.
Zostajemy zbombardowani licznymi retrospekcjami, co powoduje, że czujemy się
jakby ktoś wysypał przed nami pudełko puzzli. W tym momencie albo poczujemy
zniechęcenie, albo podejmiemy wyzwanie.
Jeśliby
próbować porównać do czegoś „Open Grave” to
przypomina się „The Crazies” G.A.
Romero. Z tym, że „Open Grave” jest
subtelniejszy i nastawiony na tajemnicę, a nie horror. Można się też pokusić o
przywołanie „Modus anomali” Ako
Anwar, jednak ten film bazuje bardziej na napięciu i uczuciu zagrożenia. „Open
Grave” polecam raczej wytrawniejszym poszukiwaczom horrorowych doznań. Jest to
bowiem film skonstruowany wokół nie dosłowności wydarzeń. Antagoniści schodzą na
drugi plan, przez co nie ma tu przemocy. W „Open
Grave” reżyser chce abyśmy pławili się w subtelności tajemnicy bardziej,
niż w dosłowności przerażenia. Warto również pochylić się nad
niskobudżetowością tej produkcji. Reżyser pokazał, że małe pieniądze nie muszą oznaczać miernego aktorstwa. Sami antagoniści schodzą na drugi plan, ale nie pozostają zaniedbani jeśli chodzi o efekty specjalne. Przerażenie rodzi się bowiem w
niedopowiedzeniach, które przetwarza umysł odbiorcy. „Open Grave” jest świetnym filmem head-scrach i spodoba się tym, którzy szukają zagadkowości thrillera
z nutką horroru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz