JohnnyWalker rozpoczyna swój esej od prostego stwierdzenia, że wampiry „może nie istnieją w realnym otaczającym nas
świat, to jednak żyją w naszej wyobraźni. Bez nich świat ludzkiej fantazji
byłby znacznie uboższy i nudniejszy.” Już to wzbudziło we mnie niepokój… Rolą wstępu
w jest wprowadzić czytelnika i przedstawić mu pewien cel, który nam przyświeca
lub wizje jaką chcemy mu pokazać. Jest to etap bardzo ważny, bo decyduje o tym,
czy ktoś zechce czytać dalej, czy nie. Ma również ogromny wpływ na to, jak
tekst zostanie oceniony, czyli czy zostały zrealizowane zamierzenia autora. „Wampiry jak ludzie” tak wyraziście
zarysowanego wstępu nie mają. Nie znajdziemy więc wskazówki czy brnąć dalej,
czy jednak nie warto. Na podstawie tytułów poszczególnych rozdziałów, można czuć się zachęconym. Jednak rozdział pierwszy brutalnie obnaża przed nami wizję autora...
Walker,
jako szkielet eseju wybiera porównanie ze sobą twórczości kilku autorów: Briana
Lumleya, Ann Rice, Stephanie Meyer, Magdaleny Kozak oraz swojej własnej. Wskazuje na tych pisarzy, gdyż według niego
stworzyli oni spójną i oryginalną mitologię opartą na schematach i legendach
już uznanych. Podkreśla, że wampir jest taki ciekawy, jak bujna okazuje się
wyobraźnia pisarza. Nie chodzi według niego o to, żeby iść nurtem hollywoodzkiego
ujęcia wampirów, ale stworzyć nowe, pionierskie ujecie - takie, jak w jego wampirycznych książkach, czy „Renegacie” M. Kozak. Z początku faktycznie ma się wrażenie
i nadzieję, że esej będzie rzetelną analizą, porównaniem nurtów ujęcia wizji
wampira w literaturze. Niestety tak się nie dzieje. Mówienie o wampirach, w
kontekście tak wąskiej literatury, jaką przywołuje Walker, jest tylko bardzo
frywolnym zapisem własnych przemyśleń, które niekoniecznie wnoszą do
ogólnoliterackiej dyskusji coś nowego.
Szkielet
wizji wampira, jaką próbuje nam pokazać Walker, jest spójny jednak to, co go
otacza i tworzy resztę historii już nie. Jak dla mnie w eseju zabrakło nie
tylko silnych argumentów, ale i podstawowych
odpowiedzi na pytania. Autor zaciekle zaznacza, że czytelnik nie zrozumie jego
wizji wampirycznego społeczeństwa, może dlaczego nawet nie próbuje nas do niej
przekonać. Po co pisać więc esej, jeśli nie chce się wdawać w dyskusje? Pokazać
coś, to nie wszystko. Odpowiedzieć na pytanie: dlaczego „wampiry jak ludzie”
jest ciekawą wizją, w pewien sposób może nawet lepszą od „klasycznego
wampiryzmu”, to nie lada wyzwanie. Czytając
esej, tak naprawdę zrodziło się w mojej głowie wiele pytań. Dlaczego w ogóle
wizja wampira musi ewoluować, czy są jakieś względy socjologiczne,
filozoficzne, psychologiczne ku temu? Jaki jest sens, by wampiry były tak
podobne do ludzi? Chętnie usłyszałabym odpowiedzi, bo w tekście ich nie ma.
Wielki
plus dla autora, który słusznie dostrzega niekonsekwencję w budowaniu postaci
wampira u współczesnych pisarzy. Tak, to boli, zgadzam się. Jednak czy samemu
Walkerowi udało się uniknąć tego błędu? Idea
stworzona ze zlepków wielu mitologii literackich, jaką proponuje Walker zarówno
w eseju jak i w swojej twórczości, jest jak koc pledowy – niby oryginalnie wygląda,
ale tak naprawdę zawsze będą to zszyte ze sobą kawałki różnych materiałów. Jak
dla to rozwiązanie pośrednie, w którym brakuje ekstremalności. Jak istota taka
jak wampir, może być j e d y n i e „lepszym
człowiekiem” ?
Powiem
teraz o tym, co mnie ukłuło w oko najmocniej. Mianowicie stwierdzenie autora, że
czymś nowatorskim jest ujecie wampira, jako postaci pozytywnej - absolutnie mocno
się myli. Współcześnie prawie nie ma wampirów Złych, takich przez duże „Z”. Literatura
uczłowieczając wampira stworzyła sobie mainstreamową zabawkę i stało się to
bardzo dawno temu. Ogarniając całość wywodu Walkera na temat wampirów, tak
naprawdę nie odbiega ona zbyt daleko od tej popkulturowej. Mogę się mylić, ale
jest pewną jej modyfikacją. Jedno jest pewne u Walkera nie ma miejsca na idee
wampira gotyckiego, czy horrorowego. Jakie więc są wampiry Walkera? – to istoty
społeczne poszukujące przyjemności.
Nieśmiertelność
jest złym słowem na określenie ich stanu, to raczej „nieumierający” o
nadzwyczajnych zdolnościach regeneracyjnych, który zawdzięczają swoją
żywotność. Pochodząc z innego wymiaru, w żaden sposób nie są duchem, czy istotą
przeklętą. Genetycznie i fizycznie są różni od ludzi. Picie krwi nie stanowi
dla nich perwersyjnej przyjemności, ale konieczność przetrwania. Tworzą społeczności
oparte na feudalizmie, w których można zawierać małżeństwa oraz różne stopnie
powinowactwa. Celem ich współdziałania
jest racjonalna gospodarka zasobami ludzkimi. Nie wiadomo jaka jest ich
populacja, wiadomo jednak, że nie znajdują się na całym świecie, gdyż
ograniczeniem są warunki pogodowe. Wolą pochmurne, wilgotne tereny z mniejszym
nasłonecznienie – Rumunia my love. Walker bardzo szczegółowo opisuje całą hierarchię,
strukturę społeczną i prawną. Stara się pokazać wampiry jako „człowieka plus”,
a nie bestię.
Przybliżyłam
tutaj dość ogólnie idee wampiryzmu według Walkera, jednak nie oddaje to skomplikowanej
i wizji całości, dlatego przepraszam za to uproszczenie i odsyłam do przeczytania
eseju. Publikacja nie jest długa, to zaledwie 68 stron pdf o dość dużej czcionce
i klimatycznej okładce. Esej skłania do dyskusji, do zgodzenia się lub nie z
autorem. Stanowi więc doskonały temat na panel, dlatego w kwietniu 2014 roku na
Pyrkonie, Walker poprowadził takowy panel na podstawie „Wampiry jak ludzie”.
Język
jest ważnym elementem stylizacji w momencie, gdy chcemy przekazać komuś naszą
wizję. Tu, po jego potocznej formie, bardzo szybko orientujemy się, że nie będzie to ani
praca naukowa, ani kompendium wiedzy, ale czysto subiektywny wywód na temat
wampirów. Walker ma do swoich poglądów prawo, a ja mam prawo się z nimi nie
zgadzać. Nie taktownie nietolerancyjnym jest umieścić na koniec eseju słowa: „Być może prezentowane przeze mnie poglądy nie spodobają się wielu
czytelnikom, ze względu na ich sprzeczność z lansowaną oficjalnie doktryną
politycznej poprawności i wszechogarniającej ludzkie empatii.” Powiem
szczerzę, że byłam w szoku – to chyba jakieś nieporozumienie. W jaki niby
sposób „poprawność polityczna” może mieć odniesienie do fikcji?! Powtórzę: do
FIKCJI. Poprawność polityczna jest w opozycji do Prawdy, bowiem bazuje na
stereotypach (można nawet powiedzieć, że jest stereotypem). W fikcji nie ma Prawdy…
Ale dzięki temu wszystko jest dozwolone
i możliwe. Wizja, zawarta nie tylko w przywoływanej przez Walkera literaturze,
ale również ta o której on pisze, jest mi obca, nie dlatego, że szokuje, ale
dlatego, że mnie pociągają wampiry klasyczne: krwiożercze, diabelnie
inteligentne, seksualnie uwodzące swoje ofiary, wolne, spełnione, a jednocześnie
nienasycone i nieszczęśliwe po wieczność, gdyż n i e m o g ą już doznawać tego, co l u d z k i e. Z
całym szacunkiem do poglądów Walkera, myślę, że każdy szuka takich wampirów,
jakim jest człowiekiem. Może pora na nową psychoanalizę: powiedz mi jakie
wampir lubisz, a ja powiem ci jakim jesteś człowiekiem :)
Johnny
Walker ma prawo do swoich poglądów i mniemań na temat wampirów. Nie można
powiedzieć, że autor ma lub nie ma rację, bo ten tekst nie pretenduje do
żadnych rozstrzygnięć. „Wampiry jak ludzie” ma przede wszystkim
wartość poznawczą, bo pokazuje nam, jak różnie można pojmować potwora zwanego
Wampirem. Z tego powodu warto go przeczytać. Wiele mu brakuje, ale jego forma
prawie intymnej rozmowy w bibliotecznych kuluarach bibliotecznych, może być
zaczątkiem do bardzo ciekawych dyskusji.
Odbieram esej „Wampiry jak ludzie” jako przeciętny. Dostrzegam jednak w tekście
pewną wartość. Nie można zamykać się we własnych poglądach. Cały czas należy
otwierać się na innych ludzi i starać się zrozumieć ich ekspresję. Nie oznacza
to, że musimy się zgadzać na te poglądy. Kontakt z „innym” niż „nasze”
zawsze daje możliwość zobaczenia czegoś, czego wcześnie nawet nie było w
spektrum postrzegania naszego horyzontu. Wszystko to, co pobudza do dyskusji
warte jest uwagi. Ja dzięki Walkerowi
odbyłam burzliwą i szaleńczo namiętną poranną dyskusję z moim narzeczonym
(absolutnym zwolennikiem Świata Mroku).
Było świetnie, chyba muszę Panu podziękować :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz