czwartek, 12 czerwca 2014

[R] Wampiry jak ludzie – nowa psychoanaliza


JohnnyWalker rozpoczyna swój esej od prostego stwierdzenia, że wampiry „może nie istnieją w realnym otaczającym nas świat, to jednak żyją w naszej wyobraźni. Bez nich świat ludzkiej fantazji byłby znacznie uboższy i nudniejszy.”  Już to wzbudziło we mnie niepokój… Rolą wstępu w jest wprowadzić czytelnika i przedstawić mu pewien cel, który nam przyświeca lub wizje jaką chcemy mu pokazać. Jest to etap bardzo ważny, bo decyduje o tym, czy ktoś zechce czytać dalej, czy nie. Ma również ogromny wpływ na to, jak tekst zostanie oceniony, czyli czy zostały zrealizowane zamierzenia autora. „Wampiry jak ludzie” tak wyraziście zarysowanego wstępu nie mają. Nie znajdziemy więc wskazówki czy brnąć dalej, czy jednak nie warto. Na podstawie tytułów poszczególnych rozdziałów, można czuć się zachęconym.  Jednak rozdział pierwszy brutalnie obnaża przed nami wizję autora...


Walker, jako szkielet eseju wybiera porównanie ze sobą twórczości kilku autorów: Briana Lumleya, Ann Rice, Stephanie Meyer, Magdaleny Kozak oraz swojej własnej.  Wskazuje na tych pisarzy, gdyż według niego stworzyli oni spójną i oryginalną mitologię opartą na schematach i legendach już uznanych. Podkreśla, że wampir jest taki ciekawy, jak bujna okazuje się wyobraźnia pisarza. Nie chodzi według niego o to, żeby iść nurtem hollywoodzkiego ujęcia wampirów, ale stworzyć nowe, pionierskie ujecie - takie, jak w jego wampirycznych książkach, czy „Renegacie” M. Kozak. Z początku faktycznie ma się wrażenie i nadzieję, że esej będzie rzetelną analizą, porównaniem nurtów ujęcia wizji wampira w literaturze. Niestety tak się nie dzieje. Mówienie o wampirach, w kontekście tak wąskiej literatury, jaką przywołuje Walker, jest tylko bardzo frywolnym zapisem własnych przemyśleń, które niekoniecznie wnoszą do ogólnoliterackiej dyskusji coś nowego.  

Szkielet wizji wampira, jaką próbuje nam pokazać Walker, jest spójny jednak to, co go otacza i tworzy resztę historii już nie. Jak dla mnie w eseju zabrakło nie tylko silnych argumentów, ale i  podstawowych odpowiedzi na pytania. Autor zaciekle zaznacza, że czytelnik nie zrozumie jego wizji wampirycznego społeczeństwa, może dlaczego nawet nie próbuje nas do niej przekonać. Po co pisać więc esej, jeśli nie chce się wdawać w dyskusje? Pokazać coś, to nie wszystko. Odpowiedzieć na pytanie: dlaczego „wampiry jak ludzie” jest ciekawą wizją, w pewien sposób może nawet lepszą od „klasycznego wampiryzmu”, to nie lada wyzwanie. Czytając esej, tak naprawdę zrodziło się w mojej głowie wiele pytań. Dlaczego w ogóle wizja wampira musi ewoluować, czy są jakieś względy socjologiczne, filozoficzne, psychologiczne ku temu? Jaki jest sens, by wampiry były tak podobne do ludzi? Chętnie usłyszałabym odpowiedzi, bo w tekście ich nie ma.


Wielki plus dla autora, który słusznie dostrzega niekonsekwencję w budowaniu postaci wampira u współczesnych pisarzy. Tak, to boli, zgadzam się. Jednak czy samemu Walkerowi udało się uniknąć tego błędu?  Idea stworzona ze zlepków wielu mitologii literackich, jaką proponuje Walker zarówno w eseju jak i w swojej twórczości, jest jak koc pledowy – niby oryginalnie wygląda, ale tak naprawdę zawsze będą to zszyte ze sobą kawałki różnych materiałów. Jak dla to rozwiązanie pośrednie, w którym brakuje ekstremalności. Jak istota taka jak wampir, może być j e d y n i e „lepszym człowiekiem” ?

Powiem teraz o tym, co mnie ukłuło w oko najmocniej. Mianowicie stwierdzenie autora, że czymś nowatorskim jest ujecie wampira, jako postaci pozytywnej - absolutnie mocno się myli. Współcześnie prawie nie ma wampirów Złych, takich przez duże „Z”. Literatura uczłowieczając wampira stworzyła sobie mainstreamową zabawkę i stało się to bardzo dawno temu. Ogarniając całość wywodu Walkera na temat wampirów, tak naprawdę nie odbiega ona zbyt daleko od tej popkulturowej. Mogę się mylić, ale jest pewną jej modyfikacją. Jedno jest pewne u Walkera nie ma miejsca na idee wampira gotyckiego, czy horrorowego. Jakie więc są wampiry Walkera? – to istoty społeczne poszukujące przyjemności.

Nieśmiertelność jest złym słowem na określenie ich stanu, to raczej „nieumierający” o nadzwyczajnych zdolnościach regeneracyjnych, który zawdzięczają swoją żywotność. Pochodząc z innego wymiaru, w żaden sposób nie są duchem, czy istotą przeklętą. Genetycznie i fizycznie są różni od ludzi. Picie krwi nie stanowi dla nich perwersyjnej przyjemności, ale konieczność przetrwania. Tworzą społeczności oparte na feudalizmie, w których można zawierać małżeństwa oraz różne stopnie powinowactwa.  Celem ich współdziałania jest racjonalna gospodarka zasobami ludzkimi. Nie wiadomo jaka jest ich populacja, wiadomo jednak, że nie znajdują się na całym świecie, gdyż ograniczeniem są warunki pogodowe. Wolą pochmurne, wilgotne tereny z mniejszym nasłonecznienie – Rumunia my love.  Walker bardzo szczegółowo opisuje całą hierarchię, strukturę społeczną i prawną. Stara się pokazać wampiry jako „człowieka plus”, a nie bestię.

Przybliżyłam tutaj dość ogólnie idee wampiryzmu według Walkera, jednak nie oddaje to skomplikowanej i wizji całości, dlatego przepraszam za to uproszczenie i odsyłam do przeczytania eseju. Publikacja nie jest długa, to zaledwie 68 stron pdf o dość dużej czcionce i klimatycznej okładce. Esej skłania do dyskusji, do zgodzenia się lub nie z autorem. Stanowi więc doskonały temat na panel, dlatego w kwietniu 2014 roku na Pyrkonie, Walker poprowadził takowy panel na podstawie „Wampiry jak ludzie”.

Język jest ważnym elementem stylizacji w momencie, gdy chcemy przekazać komuś naszą wizję. Tu, po jego potocznej formie, bardzo szybko orientujemy się, że nie będzie to ani praca naukowa, ani kompendium wiedzy, ale czysto subiektywny wywód na temat wampirów. Walker ma do swoich poglądów prawo, a ja mam prawo się z nimi nie zgadzać. Nie taktownie nietolerancyjnym jest umieścić na  koniec eseju słowa: „Być może prezentowane przeze mnie poglądy nie spodobają się wielu czytelnikom, ze względu na ich sprzeczność z lansowaną oficjalnie doktryną politycznej poprawności i wszechogarniającej ludzkie empatii.” Powiem szczerzę, że byłam w szoku – to chyba jakieś nieporozumienie. W jaki niby sposób „poprawność polityczna” może mieć odniesienie do fikcji?! Powtórzę: do FIKCJI. Poprawność polityczna jest w opozycji do Prawdy, bowiem bazuje na stereotypach (można nawet powiedzieć, że jest stereotypem). W fikcji nie ma Prawdy…  Ale dzięki temu wszystko jest dozwolone i możliwe. Wizja, zawarta nie tylko w przywoływanej przez Walkera literaturze, ale również ta o której on pisze, jest mi obca, nie dlatego, że szokuje, ale dlatego, że mnie pociągają wampiry klasyczne: krwiożercze, diabelnie inteligentne, seksualnie uwodzące swoje ofiary, wolne, spełnione, a jednocześnie nienasycone i nieszczęśliwe po wieczność, gdyż n i e  m o g ą już doznawać tego, co l u d z k i e. Z całym szacunkiem do poglądów Walkera, myślę, że każdy szuka takich wampirów, jakim jest człowiekiem. Może pora na nową psychoanalizę: powiedz mi jakie wampir lubisz, a ja powiem ci jakim jesteś człowiekiem :)



Johnny Walker ma prawo do swoich poglądów i mniemań na temat wampirów. Nie można powiedzieć, że autor ma lub nie ma rację, bo ten tekst nie pretenduje do żadnych rozstrzygnięć.  „Wampiry jak ludzie” ma przede wszystkim wartość poznawczą, bo pokazuje nam, jak różnie można pojmować potwora zwanego Wampirem. Z tego powodu warto go przeczytać. Wiele mu brakuje, ale jego forma prawie intymnej rozmowy w bibliotecznych kuluarach bibliotecznych, może być zaczątkiem do bardzo ciekawych dyskusji.


Odbieram esej „Wampiry jak ludzie” jako przeciętny. Dostrzegam jednak w tekście pewną wartość. Nie można zamykać się we własnych poglądach. Cały czas należy otwierać się na innych ludzi i starać się zrozumieć ich ekspresję. Nie oznacza to, że musimy się zgadzać na te poglądy. Kontakt z „innym” niż „nasze” zawsze daje możliwość zobaczenia czegoś, czego wcześnie nawet nie było w spektrum postrzegania naszego horyzontu. Wszystko to, co pobudza do dyskusji warte jest uwagi. Ja dzięki  Walkerowi odbyłam burzliwą i szaleńczo namiętną poranną dyskusję z moim narzeczonym (absolutnym zwolennikiem Świata Mroku). Było świetnie, chyba muszę Panu podziękować :)  


długich dni i zaczytanych nocy


Alicya Rivard






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz