„Drapieżcy” to czterotomowy serial komiksowy stworzony przez Enrico Marini oraz znanego z serii „Cygan” i „Skorpion” scenarzysty Jeana Dufaux. Stanowi opowieść o krwawej zemście, nieujarzmionej seksualności i podążaniu za pragnieniem.
Jedyną
wadą tego komiksu jest to, że cała seria tak szybko się kończy. Czułam niedosyt
i miałam ochotę na więcej. Postać potężnego Draco i zmysłowej Camilli są
hipnotyzujące, pełne wielkości. Kierują się jedynie zemstą na tych, którzy zdradzili
wampirzy gatunek. Czystość krwi i honor są najważniejsze.
Historia
nie ma jednego, głównego bohatera, a dwie antagonistyczne pary, które
ewidentnie zmierzają do unicestwienia się. Konflikt nie jest jednak ukazany
ostro, choć leje się krew, to raczej kwestia pokoleniowa, a nawet socjologiczna, czy ekologiczna bo na jednym terytorium nie może egzystować aż tylu drapieżców.
DUMNIE KROCZYĆ PRZEZ MROK
Camilla
i Draco, rodzeństwo powiązane nie tylko krwią, ale niepokojąco dziwnym
pociągiem seksualnym. Tom pierwszy „Drapieżców”
ukazuje ich na okładce jako niezwykle ekscentryczną parę, nic dziwnego, bo to dla nich właśnie chce się
ten komiks otworzyć - dla ekscentrycznej potęgi
Draco i perwersyjnej seksualności Camilli. Opowieść rozpoczyna się od sceny w
kościele. Lenore modli się do Boga:
„Pomóż mi Panie! To nie będzie łatwe. Boję się, ze zawiodę” . Z zadumy wyrywa ją jej partner Spiaggi. Zostali
wezwani do kolejnego morderstwa. Sprawa jest ciężka. Mimo iż schemat jest łatwo
dostrzegalny, nie mogą trafić na trop mordercy. Ofiara zostaje napadnięta,
pozbawiona krwi, a za uchem widnieje ozdobna szpila - to Camilla i Draco
dokonują zemsty na tych, którzy skrzywdzi ich bliskich. Do starć dochodzi w
skutek rewolucji jak dokonała się w obrębie gatunku, który postanowił wtopić
się w ludzką rasę. Taka rewolucja nie spotkała się jednak z aprobatą całego
społeczeństwa wampirów. Zawsze znajdą się tacy, dla których przywrócenie
pierwotnych praw staje się sprawą honorową.
W
tomie pierwszym mamy głównie mroczną historię śledztwa, które prowadzi Vicky Lenore i Benito Spiaggi. Krąg podejrzanych staje się coraz węższy, a odkryte przez nich dowody
ukazują przerażającą prawdę, o narośli za uchem. Nagle wszystko wokół zaczyna przytłaczać Lenore. Czy to wszystko może być prawda?! Rodzą się pytania bez odpowiedzi, a komuś ewidentnie jej śledztwo przeszkadza. Jednak Vicky ma instynkt detektywa i dlatego wciąż węszy.
Najlepsza sceną tego tomu jest morderstwo w rzeźni. Płonąca czerwień Camilli i Draco wśród błękitnego lodu chłodni. Ich zachowanie ukazuje jak odejście od pierwotnej natury drapieżców zamieniło Panów w udomowiane zwierzęta panujące nad zdobyczą, a jednocześnie od niej całkowicie uzależnione. Oni są poza tym: prawdziwa krew i mięso, dumnie kroczyli poprzez mrok.
Najlepsza sceną tego tomu jest morderstwo w rzeźni. Płonąca czerwień Camilli i Draco wśród błękitnego lodu chłodni. Ich zachowanie ukazuje jak odejście od pierwotnej natury drapieżców zamieniło Panów w udomowiane zwierzęta panujące nad zdobyczą, a jednocześnie od niej całkowicie uzależnione. Oni są poza tym: prawdziwa krew i mięso, dumnie kroczyli poprzez mrok.
PRZECINAJĄCE SIĘ DROGI
Tom
drugi wprowadza do historii nowego bohatera, Aznar Akeba. Początkowo jest bardzo tajemniczą
postacią, której przeznaczenie niezaprzeczalnie powiązane jest z wampirami.
Budzi się w nim coś mrocznego. Czy zapanuje nad odziedziczoną mocą? Ten zeszyt przynosi nam
kilka wyjaśnień kwestii wydarzeń z czasów kiedy Camilla i Draco byli jeszcze
dziećmi. Poznajemy główną motywację drapieżnego rodzeństwa. Lenore i Spiaggi
węszą coraz głębiej odkrywając, że miasto pełne jest spiskowców. W takiej
sytuacji nie mogą ufać nikomu. Cudem unikając śmierci, Lenore postanawia prowadzić
śledztwo na własną rękę, nie narażając Spiaggi’ego. Camilla i Draco nadal
zbierają krwawe żniwo swojej zemsty. W tym tomie następuje moment, w którym
ich drogi przecinają się ze śledztwem pani detektyw. Jednak nie wchodzą sobie w drogę, patrzą na siebie przedzieleni przepaścią; czują, że coś ich łączy –
polują na tę samą zwierzynę.
MIECZ MOLINÓW
Okładka
tomu trzeciego ukazuje Camillę i Draco, którzy zbliżają się do wejścia w
posiadanie symbolu przeszłości ich gatunku – miecza Molinów. Wydarzenie
obracają się wokół nieustannego przyciągania się Camilli i Lenore. Vicky w
pełni rozumie naturę tego, kim są Drapieżcy i przeraża ją zagrożenie, jakie ta
rasa stanowi dla ludzkości. Musi jednak wybrać, po której stronie się opowie. Do
głównego nurtu historii wraca Aznar wraz z mieczem rodziny Molinów – potężną
bronią, z której można czerpać pierwotną siłę.
WASZE PANOWANIE SIĘ KOŃCZY
Wampiry
zadomowiły się tak głęboko w naszej cywilizacji, że wyginięcie ludzi jest
realnym zagrożeniem. Asymilacja do gatunku ludzkiego osłabiła wampiry, jest ich
wiele, ale nic nie znaczą. A przecież ideą istnienia wampirów jest potęga i
zwierzęcość. W końcowych scenach komiksu pojawia się nadzieja dla ludzi. Ktoś,
kto postanowił przejąć zemstę, jednocześnie nadając jej nowy wymiar.
Ostatnia
część historii jest już tylko zmierzaniem ku przeznaczeniu, spłatą długów i
wypełnieniem się zemsty. Niektórzy będą musieli odejść, inni pozostać. Wampiry
jednak są wieczne. „Zawsze jest ich
dwoje. Dwoje drapieżców czuwa nad miastem.”
CHCĘ MIEĆ WYBÓR
„Drapieżcy” w głębszej warstwie historii
są opowieścią o wolnym wyborze. Jednak co on tak naprawdę oznacza? Aznar wydaje
się być zaślepiony chęcią pokonania przedstawicieli swojego gatunku – to dla
niego wolność. Lenore jest początkowo zagubiona, nosi na szyi krzyżyk, a
jednocześnie podąża za mrokiem. Czy będzie jej dane dokonać jakiegokolwiek wolnego wyboru? A może nie ma wyjścia, bo tylko ona jest wstanie poczynić to, co
konieczne? Draco i Camilla stoją przed identycznymi wyborami. Mogli się
dostosować, a jednak wybrali inną drogę, ta skazało ich na zemstę, która zawsze
prowadzi do tragicznego końca, którejś ze stron. Po dokładnym przeanalizowaniu
całości komiksu, gdy już nacieszymy się warstwą wizualną i fabularną, można
skupić się na tej właśnie kwestii. Historia tak naprawdę nie ukazuje wolnych wyborów,
ale determinację, która podstępnie się pod nią podszywa. Aznar sam może wybrać
sobie swoich wrogów. Ale czy wrogowie nie są tymi samami, co przyjaciele? Lenore może pozostać obojętna wobec wydarzeń. Jednak czy głęboko zakorzenione w
niej poczucie sprawiedliwości na to pozwoli? Zarówno Aznar jak i Vicky są zdeterminowani
przez wpływ Draco i Camilli. Ich losy są połączone, nawet wtedy, gdy są jeszcze tego nieświadomi. Szybko jednak dostrzegają, że cel jest wspólny, ale mają poczucie, że decydują dokąd pójdą. Nic bardziej mylnego.
PŁYNNA CZERWIEŃ KOLORÓW
Komiks
fabularnie plasuje się na pograniczu horroru i kryminału. Ma jednak silnie
zaznaczone elementy seksualne. Erotyka jest subtelna, ale pełna potężnej siły. Sceny
są fascynująco wyszukane, a jednocześnie kipiące seksualnością. Z resztą owa
seksualność podsycana jest bardzo specyficznym kadrowaniem.
Trudno być obojętnym na takie sugestie. Pozostaje więc jedynie kwestia kto nas
bardziej pociąga Camilla czy Drako, a może niewinna Lenore, czy naiwny Aznar?
Komiks nastawiony jest na stronę wizualną. Filmowe kadrowanie nadaje całości
niezwykłej dynamiki. Akcja ma charakter polowania, toczy się do przodu za
sprawą pogoni jednych, za drugimi. Harmonijna całość utrzymywana jest dzięki
spójnemu klimatowi tajemnicy i zagrożenia, a płynności kolorów nadaje całości charakteru. Tło historii jest
akwarelowo rozmyte – tym właśnie charakteryzuje się miasto Drapieżców, szarością, na tle której bohaterów uwypukla kolor czerwony.
DRAPIEŻCY
Pierwszy
tom powstał w roku 1998. Na polskim rynku komiks ukazał się dzięki Wydawnictwu Egmont w serii Świat Komiksu. Pomimo upływu czasu pozycja nadal jest świeża i
ciepła jak krew wypływająca z rozszarpanej tętnicy. „Drapieżcy” już od samego początku zyskali przychylność krytyków,
którzy zachwycali się połączeniem mrocznego kryminału z horrorem, w tak
niebywale ekspresyjnej szacie graficznej. Macie jakieś obawy? Nie dziwie się, w
końcu sama jestem zaniepokojona, gdy wychodzi na rynek kolejna pozycja o
wampirach lub ktoś zapewnia mnie, że ta właśnie jest genialna. Temat wampirów jest już mocno
wyeksploatowany, niemal pożarty przez popkulturę. Stał się motywem
mainstreamowym, przez co złagodniał i zaczął być sparkl w powiewającej pelerynce. Liczne reanimacje klasycznych
wampirów często spełzają żałośnie ku romansom, komediom lub innym całkowicie
nienaturalnym ujęciom tych potworów. Przerażające jest to, że wypełzły one ze
swoich bezpiecznych trumien, wprost w rozżarzone światła hollywoodzkich reflektorów,
ich ciała spłonęły natychmiast. Został po nich tylko błyszczący pył, którym pudrują
sobie twarze wymuskani aktorzy. Kto zmusił te potężne istoty do opuszczenia
przychylnych im progów horroru?! Największa tragedia naszych czasów… a ja znów chcę zobaczyć ich niepohamowaną
bezwzględność, hipnotyzującą seksualność, pierwotną potęgę ukrytą gdzieś
głęboko w nas samych. Drapieżcy maja to do siebie, że odradzają się w najmniej
oczekiwanych momentach. Za sprawą Marini i Defaux macie możliwość dołączyć do
swoich zbiorów ciekawą pozycję, która hołduje prawdziwej naturze wampirów.
Zostają pozbawieni trzepoczących peleryn, pudrowych twarzy, romantycznych bzdet;
powracają na łono horroru. Komiks w prosty, a zarazem bardzo ekspresyjny sposób
ukazuje prawdziwą naturę wampirów, mocno seksualną, niebezpieczną, kierującą
się bezwzględnymi instynktami, jednocześnie wodzącą na pokuszenie i zatracenie
każdego, kto się z nimi zetknie. Wampiry nie tracąc swojej pierwotności, mogą istnieć
we współczesnych czasach, nie musząc nic tracić. Ten komiks to nie „Underworld”, to prawdziwi „Drapieżcy” w mocno soczystej oprawie.
długich dni i zaczytanych nocy
czytałam fajnie napisane i narysowane
OdpowiedzUsuń