„Policja znajduje w Sztokholmie zwłoki kilku
chłopców. Noszą one ślady ciężkiego pobicia, są na nich dziwne znaki, jakby
nakłuwano je igłami, a we krwi ofiar odkryto obecność środków odurzających. Do
tego dwóm chłopcom sprawca obciął przed śmiercią genitalia, jednemu wydłubał
oczy, obciął wargi i nos, a także powyrywał włosy z głowy.
Śledztwo w sprawie zabójstw prowadzi komisarz
policji, Jeanette Kihlberg. Ponieważ awansowała na to stanowisko niedawno,
bardzo chce się wykazać. Jednak dochodzenie idzie jak po grudzie, bo sprawca
nie zostawił żadnych śladów. Pani komisarz zdołała jedynie ustalić, że jeden z
chłopców pochodził z Białorusi, a jeden z Afryki. Wiele wskazuje na to, że
mogli paść ofiarą pedofila albo gangu przemycającego dzieci z Europy Wschodniej
lub Afryki…
Z Chin przybywa nielegalny imigrant. Ma kilkanaście
lat i nazywa się Gao Lin. W Szwecji ma się skontaktować z kimś, kto się nim
zaopiekuje. Jednak po drodze na umówione spotkanie poznaje kobietę, która
prowadzi go do swojego mieszkania…” /tekst z
okładki, od wydawcy/
Swedish
Academy of Crime Writers twierdzi, że „Obłęd” to „Hipnotycznie wciągająca
psychoanaliza”. Co do tego nie ma wątpliwości :) Psychoanaliza to najmocniejsza
strona książki, bo tuż za nią jest obłęd…
Erik Axl Sund
to autor widmo, pseudonim literackim dwóch mężczyzn: Jerkera Erikssona oraz
Hakana Axlandra Sunqwista. Ten drugi
jest artystą i muzykiem. Eriksson z kolei to producent fonograficzny, który
obecnie pracuje w nietypowym miejscu. Nie ma chyba lepszej pracy dla pisarza
kryminałów, niż biblioteka więzienna :) Między regałami snują się historie,
które jeszcze nie zostały spisane.
Oglądając
trailer, promujący książkę, serce zaczyna mocniej bić, oddech przyśpiesza,
udziela się atmosfera napięcia i grozy. To nie pusty spot reklamowy, bo książka ani na
chwilę nie pozwoli nam zmrużyć oka. Początkowo wszystko owiane jest tajemnicą,
wątki gmatwają się i umykają. Z czasem atmosfera gęstnieje, a losy bohaterów
zaczynają się zazębiać. Napięcie potęgowane jest stopniowo, głównie dzięki
narratorowi, który w pewnym momencie zdradza największa tajemnicę opowieści :)
I jeśli pomyślicie, że czar pryska, to absolutnie jesteście w błędzie. To
właśnie wtedy akcja nabiera tempa, a groza sięga zenitu, bo my wiemy pewne
rzeczy, a bohaterowie, do których zdążyliśmy się już przywiązać, nie wiedzą co
ich czeka. W sumie to my też nie, bo wiemy z czyjej ręki, wiemy kto, ale nie
wiemy jak to się skończy. Jedno co w tej książce jest pewne to to, że
bohaterowie są nieobliczalni, tak jak obłęd…
Autorzy
mistrzowsko zbudowali każdy element powieści. Napięcie jest idealnie wyważone, stopniowane z
rozwagą i spotęgowane tam, gdzie się tego nie spodziewamy. Elementów
zaskoczenie jest więc wiele. Kolejny atut to subtelna, ale wyraźna groza, która
towarzyszy nam od samego początku. W książce przeraża nas nie tylko świat,
który okazuje się brutalny, pełen niegodziwości i perwersji kryjącej się tuż
obok. Przeraża nas nieuniknione. Wiedza jest tu tym, co najgorsze. Odsłania ona
zakamarki ludzkiej psychiki, a tam kryją się rzeczy, których czasem lepiej nie
budzić.
MĄDROŚĆ DOPROWADZA DO UPADKU
Początek
książki może nieco odstraszyć, bo wszystko dzieje się dość sztampowo. Przez
dłuższą chwilę utrzymuje się wrażenie, że trafiliśmy na kolejny przeciętny
kryminał. I to jest
jedyna chwila normalności, o której szybko zapomnimy wikłając się w skomplikowaną
historię trzech bohaterek. Ich losy nie od razu są ze sobą powiązane, dopiero
ciąg wydarzeń doprowadza do spotkania, które dla każdej z nich okazuje się
tragiczne w skutkach.
Jeanette Kihlberg jest napiętnowana rodzinną tradycją pracy w
policji, jednak nie robi tego bo musi, ale dlatego, że chce. Kocha swoją pracę,
ale rzeczywistość okazuje się nie przystawać do marzeń i wyobrażeń o tym, jak
powinno być. Jeanette angażuje się mocno we wszystko co robi. Dołuje ją
nieudolność systemu. Idąc do policji chciała pomagać, a często czuje bezradność
gdy układy i poprawność stają się ważniejsze niż prawda i sprawiedliwość.
Jeanette niedawno awansowała, dlatego poświęca pracy bardo dużo czasu, ma to
jednak zgubny skutek dla jej małżeństwa. Mąż Aek jest malarzem, który od 20
lat nie potrafi sprzedać ani jednego swojego dzieła. Przejął rolę pełnej
frustracji i wypalenia kury domowej. Ich sytuacja jest nieciekawa, ledwo wiążą
koniec z końcem. Jeanette staje się więc odpowiedzialna nie tylko za życie
innych ludzi, ale i za utrzymanie oraz bezpieczeństwo swojego męża i syna. Ma w
sobie ogromną siłę, jednak ciężar, który na niej spoczywa powoli przygniata ją
do ziemi. Do tego dochodzi trudna sprawa – niedaleko Placu Thorildsplan
znaleziono zwłoki zmumifikowanego dziecka, które przed śmiercią maltretowano i
wykorzystywano seksualnie: ”Problemy związane ze śledztwem mieszały jej się w
głowie z kłopotami życia codziennego. Trzeba przystrzyc trawę, napisać kilka
listów, przesłuchać kilka osób. Musi pobyć mamą i zająć się dzieckiem. Musi
umieć kochać męża i czuć jego pożądanie. Poza tym musi zdążyć z życie. A może
właśnie to, co robi, jest życiem?” /s 89/ Nic nie idzie tak, ja powinno. Tropy
prowadzą donikąd, a prokurator utrudnia śledztwo na każdym kroku: „Przez lata
służby w policji nauczyła się, że gwałceni, bici, poniżani i mordowani na
nieskończenie wiele sposobów. Siedziała z zaciśniętymi pięściami, myśląc o tym,
że istnieje równie wiele sposobów, by zaniedbać śledztwo, i że prokurator może
się do tego przyczynić z dość niejasnych powodów” /s 52/. Wszyscy mówią jej, że
trzyma się fałszywej teorii, ona jednak czuje, że postępuje właściwie, bo
sprawa jest bardziej skomplikowana, niż się wydaje. W końcu trafia na kogoś,
kto daje jej nadzieję. Spotkanie to jednak okazało się mieć
wiele nieoczekiwanych przez Jeanette skutków, zarówno zawodowych jak i
prywatnych.
Sofia
Zetterlund jest piękną blondynką zawsze ubraną w dopasowane, eleganckie
ubrania. Gdy ją poznajemy wygląda na zadowoloną z życia kobietę sukcesu. Zarabia dużo pieniędzy, ma
prestiż i uznanie w swoim zawodzie, jest szczęśliwie zakochana. Czegóż więcej
chcieć. Sofia czuje jednak, że nie do końca robi to, co powinna. Rozwiązuje
problemy rozpieszczonych gwiazd, a przecież została psychologiem żeby pomaga
naprawdę potrzebującym. Frustruje ją również nieudolność systemu sądownictwa. Skazuje on ludzi, którzy tak naprawdę powinny być leczeni: „Tyra potrzebowała opieki medycznej.
Nie da się odwrócić tego, co zrobiła, lecz wysłanie jej do więzienia nikomu w
niczym nie pomoże. Okrucieństwo czynu nie powinno wpływać na postanowienie
sądu” /s 41/. Poczucie
bezradności i niesprawiedliwości popycha ją do podjęcia decyzji o przyjęciu na
terapię chłopca, który nazywa się Ishmael Beah. Jest on byłym
dzieckiem- żołnierzem, który w swojej książce opisał piekło życia podczas wojny
w Sierra Leone. Sesje budzą jednak w Sofii wspomnienia tego, co ona sama tam
przeżyła. Czuje jednak, że musi postępować właściwie, a nie zajmować się
błahostkami. Równocześnie, bardzo mocno angażuje się w terapię jednej z swoich
pacjentek, Victorii Bergman – ofiary molestowania seksualnego. W miedzy czasie
policja prosi ją o konsultacje w sprawie morderstwa chłopca z Placu
Thorildsplan. Od tego momentu jej życie kreci się wokół pracy, na czym cierpi
jej związek z Mikaelem. Czy to jednak źle? Im głębiej zaczyna się wdrażać
w sprawy innych, tym bardzie wchodzi w głąb samej siebie i odkrywa to, czego
nie była świadoma i być może wcale nie chciała być.
Victoria
Bergman okazuje się kluczowa postacią zarówno dla Jeanette jak i Sofii. Mimo to, jest bohaterką, która najmniej pojawia się w powieści osobiście. Słyszymy jej głos na kasetach,
które osłuchuje Sofia, znamy urywki jej historii z akt oraz gazet. To jednak
nie daje pełnego obrazu jej samej. Analiza osobowości, której dokonuje Sofia
ukazuje przed nami zagubioną kobietę o zwichrowanej psychice, którą
spotkało w życiu wiele nieszczęść. Ojciec nieustannie molestował dziewczynkę w
dzieciństwie. Potem wielokrotnie była wykorzystywana seksualnie przez dorosłych
mężczyzn. Nie zaznała nigdy miłości, ani rodzinnego ciepła. Jej życie
wypełniały gwałty, przemoc, cierpienie i strata. Dla Sofie pomoc dla Victorii jest
priorytetem. Widzi dla niej szanse na normalne życie. Jedyne co musi zrobić to
dotrzeć wystarczająco głęboko, żeby ją zrozumieć. Czasem jednak rzeczy, które
pozostają w ukryciu, są tam z jakiegoś powodu i może nigdy nie powinny ujrzeć
światła dziennego. Victoria pragnie bowiem czegoś, czego Sofia nie rozumie,
czegoś „więcej”. Aby czuć się dobrze i osiągnąć swój cel, musi kłamać i
posługiwać się zdradą: „Ludzie
tak się zmieniają. Czasem można odnieść wrażenie, że każdy człowiek składa się
z kilku różnych wersji tej samej osoby.” /s
167/
Wątki
obyczajowe szalenie wciągają i sprawiają, że zastanawiamy się nad postępowaniem
oraz życiem bohaterów. Z kolei
kryminalne zagadki nie pozwolą nam odłożyć książki ani na chwile, pchają nas
dalej i dalej w głąb historii. Zakończenie powieści jeszcze bardziej podsyca
nasza ciekawość, bo wszystko niby oczywiste, ale czy na pewno?
Rynek kryminałów,
szczególnie szwedzkich, zdominowany jest przez kilka wielkich nazwisk, wszyscy
ich czytają i zachwycają się. Niekiedy
słusznie :) Współczesny kryminał musi pokazywać coś więcej niż tylko zbrodnie.
Nie tylko Hanning Mankell pokazał, że istotnym elementem gatunku jest
psychoanaliza zarówno tej dobrej, jak i tej złej strony, bo okazuje się, że tak
policjanci, jak psychopaci, mają swoje mroczne sekrety. Dodatkowo, współczesne
kryminały biorą na siebie próbę bycia nośnikami problematyki narodowościowej, społecznej,
politycznej, a nawet globalnej. Gdy ma się poprzeczkę tak wysoko, ciężko jest
ją przeskoczyć. Czy autorom „Obłędu” to się udało? Niestety nie można wydać
takiej oceny na podstawie jedynie części historii. Jak dotąd wszystko zmierza w
jak najlepszym kierunku. Historia jest nie tylko głęboką analizą psychiki
bohaterów, ale również porusza istotną problematykę społeczną i polityczną, a
przemyślenia bohaterów są często komentarzem do tego, jak łatwo współcześnie
zadać drugiej osobie ból i jak wszechobecna, choć niewidoczna, jest krzywda: „Świadomość tego, jaki ból jeden
człowiek może zadać drugiemu, staje się barierą, przez która nic innego nie
może się już przebić do środka ani wydostać na zewnątrz” /s 93/.
Książka
pokazuje, bardzo ogólnie mówiąc, na jak wiele sposobów można skrzywdzić
drugiego człowieka. Widać to szczególnie w związkach bohaterek, które się
rozpadają. Autorzy dają jasną odpowiedź skąd taki rodzaj krzywdy: „Aby mieć poczucie bezpieczeństwa,
trzeba być też zauważanym (…) Ale właśnie taki fundamentalny brak wysteruje w
większości związków. Ludzie zapominają, że trzeba też dostrzegać tę drugą osobę
i doceniać ją. Zachowują się tak, ponieważ jedyną drogą, którą pragną podążać,
jest ich własna droga (…) Winny takiego stanu rzeczy jest indywidualizm.
Właśnie to strasznie dziwne, że w świecie pełnym wojen i cierpienia ludzie
gardzą poczuciem bezpieczeństwa i lojalnością. Trzeba być silnym, ale na własną
rękę, inaczej człowiek uznawany jest za słabego. I to jest właśnie ten cholerny
paradoks” / s 287/
LIRYKA CHÓRÓW ALKMANA
Fabuła „Obłędu”
porusza również bardziej złożoną problematykę - przemocy wobec dzieci
oraz skutków jakie ona za sobą niesie. Pierwszą jest pedofilia. „Obłęd” ukarze nam
zwyrodnialców molestujących swoje dzieci, które bezbronne poddają się okrutnemu
oprawcy. Pedofilia nie ma tylko wymiaru mikro, ale dzieje się w skali makro.
Tak naprawdę, to ogromny rynek zbytu towarów, którymi są ludzie. Handel dziećmi
z najbiedniejszych krajów nie jest fantazją, ale faktem dziejącym się na
naszych oczach. Choć może to niefortunne sformułowanie, bo właśnie jest on tak
zakamuflowany, że nie jesteśmy świadomi jego skali. Czasem oglądamy wiadomości,
gdzie informują nas, że znaleziono gdzieś porzucone w lesie ciało dziewczynki,
która była przebrana za chłopca. Zastanawia nas wtedy: „Po co ktoś miałby coś takiego
robić?” – odpowiedzi są jak zwykle proste, ale żeby do nich dojść najpierw
trzeba zadać sobie bardziej wnikliwe pytania.
Kiedy doszłam
w książce do fragmentu przesłuchania Karla Lundstoma w sprawie pornografii
dziecięcej, przez chwile przestałam czytać i się zastanawiałam: „To, co robię, nie jest złe ani dla
mnie, ani dla Linei. To błąd wynikający z faktu, że nasze społeczeństwo
działa w oparciu o inżynierię społeczną albo kulturową. (…) Dwa tysiące
lat temu też się nad tym zastanawiano. To, co było kulturowo słuszne, stało się
z czasem kulturowo niesłuszne. My tylko zgodziliśmy się ze zdaniem, ze jest to
niewłaściwe.” /s 114/. Byłam
chyba w szoku, że można tak myśleć. Jednak tam gdzie za zbrodnią idzie
ideologia, kryją się prawdziwe potwory i rzeczy tak mroczne, że jedynie obłęd
wydaje się zbawieniem. Pedofilia w wydaniu manichejskim: „Czystość i mądrość. Wierzyłem, że
Bóg jest w Linnei, która była małą dziewczynką i … wydawało mi się, że go
odnalazłem.” /s 118/
Im dłużej
czytamy książkę, tym więcej obliczy zła widzimy, a to przeraża najbardziej.
Prawdziwe zło, które co prawda nas nie dotknęło, ale mogło, bo codziennie dotyka
wielu ludzi. W tym
momencie ogarnął mnie głęboki smutek, wynikający z empatii oraz perspektywy
tego, że nasz świat nieustannie jest wypełniony ścierającymi się skrajnościami.
BLIZNY PRZYPOMINAJĄ KIM KIEDYŚ BYŁEM
W „Obłędzie” pojawia się postać, która nazywa się
Ishmael Beah. Jest to prawdziwy chłopiec-żołnierz, któremu udało się uciec z
piekła Sierra Leone. Swoje
przeżycia opisał w książce ”Było minęło” /Wydawnictwo Znak/.
To wstrząsająca opowieść o zbrodniach, które widział i które sam popełniał.
Książka to również studium pos-traumatycznych zaburzeń wywołanych stresem.
Wojna trwała
11 lat wyniszczając kraj i ludzi. Sierra Leone jest jednym z najmniej
rozwiniętych krajów na świecie. Rebelianci pojawiali się z znikąd, w nocy
porywali dzieci i werbowali do armii. Często wybijali całe wioski
jeśli nikt nie chciał się przyłączyć. Potem dzieci przewożono do obozów,
gdzie były szkolone i dawano im broń. Często wykorzystywano je jako żywe tarcze
lub bagażowi do noszenia amunicji czy wody. Dziewczynki werbowano tylko w
celach wykorzystywania seksualnego. Dla tych dzieci zabijanie nie stanowiło
żadnego problemu, oni nie bali się zadawać śmierć, tak jak i jej samej.
Śmierć była nawet dla nich ciekawą perspektywą. Aby dzieci były posłuszne
podawano im narkotyki, od których się uzależniały. Wśród zwerbowanych byli też
tacy, którzy przyłączali się sami, bo karabin dawał władzę, chronił przed
pozbawionymi skrupułów dorosłymi, pozwalał zdobywać jedzenie i szacunek.
Dlaczego w
Sierra Leone wybuchła wojna? Odpowiedź jest prosta – władza i pieniądze (a
właściwie diamenty). Wszystko
zaczęło się gdy RUF postanowił obalić urząd prezydenta. W ciągu roku rebelianci
przejęli wystarczająca część kraju by mieć strategiczny dostęp do złóż diamentów.
Ułamek okrucieństwa, które towarzyszyło wyzyskowi ludności podczas wojny
domowej, można zobaczyć w filmie „Krwawy Diament” z roku 2006.
Dziś Sierra
Leone czeka na cud, na lepsze jutro. Ich koszmar pozornie się skończył, ale
ludzie nie przestali umierać. To kraj tak
biedny, że dzieci umierają tam na biegunkę, czy grypę, a dla kobiet poród jest
najczęściej wyrokiem śmierci. UNICEF działa w Sierra Leone od 2006 roku
prowadząc systematyczną akcję szczepień. Jedna szczepionka kosztuje 1 zł. Każdy
może pomóc.
Lubanga ,
Taylor, Kony – to trzy
nazwiska, które powinien znać każdy. Zachęcam do obejrzenia filmu „Kony 2012”.
Świat jest wielki, ale nie aż tak, by pozostawać obojętnym.
Zrobiło się
trochę ciężko, ale nikt nie mówi, że zawsze musi być łatwo, miło i przyjemnie –
świat taki nie jest, kryminały takie nie są. „Obłęd” ma swoje dwa oblicza: jedno oferuje nam dobrą
zabawę kryminalną, drugie zatrważającą
podróż w głąb zła drzemiącego w świecie. Nikt nie każe na tam iść, jeśli nie
chcemy. Jesteśmy bezpieczni w swoich domach, ale gwarantuje, że długo nie
zapomnicie tego, o czym będziecie czytać. Książka budzi we mnie tyle samo
zachwytu i fascynacji, co przerażenia i smutku. Długo jej nie zapomnę.
MAŁE ORIGAMI
Wydawnictwu
Sonia Draga należą się ogromne brawa za okładkę „Obłędu”. Jest piękna,
dopracowana i przyciąga uwagę, wręcz budzi niepokój. Czy to małe
origami to kartka z pamiętnika Victorii, czy akta sprawy, którą prowadzi
Jeanette, a może na niej jest odpowiedź na pytania, które wciąż stawia sobie
Sofia. Wszystko splamione jest krwią, bo w niektórych krajach krew, jak rdza
porywa wszystko, co dla człowieka ma wartość.
Książka „Obłęd” jest pierwszym tomem trylogii „Oblicza Victorii Bergman”,
kolejne to „Trauma” i „Katharsis”,
które ukarzą się kolejno w maju oraz listopadzie 2014 roku. Wydawnictwo Sonia Draga zaserwowało nam znakomitą
przystawkę, teraz tylko czekać na danie główne i smakowity deser, które
oprawione w równie piękne okładki, trafią na moją półkę.
długich dni i zaczytanych nocy
Alicya Rivard
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz