czwartek, 13 lutego 2014

[R] „We we're dust in a world of grim obsession”

„Policja znajduje w Sztokholmie zwłoki kilku chłopców. Noszą one ślady ciężkiego pobicia, są na nich dziwne znaki, jakby nakłuwano je igłami, a we krwi ofiar odkryto obecność środków odurzających. Do tego dwóm chłopcom sprawca obciął przed śmiercią genitalia, jednemu wydłubał oczy, obciął wargi i nos, a także powyrywał włosy z głowy.

Śledztwo w sprawie zabójstw prowadzi komisarz policji, Jeanette Kihlberg. Ponieważ awansowała na to stanowisko niedawno, bardzo chce się wykazać. Jednak dochodzenie idzie jak po grudzie, bo sprawca nie zostawił żadnych śladów. Pani komisarz zdołała jedynie ustalić, że jeden z chłopców pochodził z Białorusi, a jeden z Afryki. Wiele wskazuje na to, że mogli paść ofiarą pedofila albo gangu przemycającego dzieci z Europy Wschodniej lub Afryki…

Z Chin przybywa nielegalny imigrant. Ma kilkanaście lat i nazywa się Gao Lin. W Szwecji ma się skontaktować z kimś, kto się nim zaopiekuje. Jednak po drodze na umówione spotkanie poznaje kobietę, która prowadzi go do swojego mieszkania…” /tekst z okładki, od wydawcy/


Swedish Academy of Crime Writers twierdzi, że „Obłęd” to „Hipnotycznie wciągająca psychoanaliza”. Co do tego nie ma wątpliwości :) Psychoanaliza to najmocniejsza strona książki, bo tuż za nią jest obłęd…



Erik Axl Sund to autor widmo, pseudonim literackim dwóch mężczyzn: Jerkera Erikssona oraz Hakana Axlandra Sunqwista. Ten drugi jest artystą i muzykiem. Eriksson z kolei to producent fonograficzny, który obecnie pracuje w nietypowym miejscu. Nie ma chyba lepszej pracy dla pisarza kryminałów, niż biblioteka więzienna :) Między regałami snują się historie, które jeszcze nie zostały spisane.

Oglądając trailer, promujący książkę, serce zaczyna mocniej bić, oddech przyśpiesza, udziela się atmosfera napięcia i grozy. To nie pusty spot reklamowy, bo książka ani na chwilę nie pozwoli nam zmrużyć oka. Początkowo wszystko owiane jest tajemnicą, wątki gmatwają się i umykają. Z czasem atmosfera gęstnieje, a losy bohaterów zaczynają się zazębiać. Napięcie potęgowane jest stopniowo, głównie dzięki narratorowi, który w pewnym momencie zdradza największa tajemnicę opowieści :) I jeśli pomyślicie, że czar pryska, to absolutnie jesteście w błędzie. To właśnie wtedy akcja nabiera tempa, a groza sięga zenitu, bo my wiemy pewne rzeczy, a bohaterowie, do których zdążyliśmy się już przywiązać, nie wiedzą co ich czeka. W sumie to my też nie, bo wiemy z czyjej ręki, wiemy kto, ale nie wiemy jak to się skończy. Jedno co w tej książce jest pewne to to, że bohaterowie są nieobliczalni, tak jak obłęd…


Autorzy mistrzowsko zbudowali każdy element powieści. Napięcie jest idealnie wyważone, stopniowane z rozwagą i spotęgowane tam, gdzie się tego nie spodziewamy. Elementów zaskoczenie jest więc wiele. Kolejny atut to subtelna, ale wyraźna groza, która towarzyszy nam od samego początku. W książce przeraża nas nie tylko świat, który okazuje się brutalny, pełen niegodziwości i perwersji kryjącej się tuż obok. Przeraża nas nieuniknione. Wiedza jest tu tym, co najgorsze. Odsłania ona zakamarki ludzkiej psychiki, a tam kryją się rzeczy, których czasem lepiej nie budzić.



Trudno nie zgodzić się z zagranicznymi opiniami o książce. To, co fascynuje nas najbardziej, to drugi człowieka, jego wnętrze. Książka pogłębia niedostępne obszary. Psychoanaliza jest jak narzędzie, które gdy czytamy brutalnie wbija się w bohaterów i odsłania ich najskrytsze zakamarki, a im brudniej, tym chętniej wchodzimy głębiej. Nie ważne czy postać pojawia się na chwilę w sali przesłuchań, czy jest głównym bohaterem , zawsze powie lub zrobi coś, co może nas zaskoczyć, co odkryje jakiś nowy element układanki. Tylko czy będzie on prawdziwy? Tu bowiem nie możemy ufać nikomu, nawet sobie.


MĄDROŚĆ DOPROWADZA DO UPADKU

Początek książki może nieco odstraszyć, bo wszystko dzieje się dość sztampowo. Przez dłuższą chwilę utrzymuje się wrażenie, że trafiliśmy na kolejny przeciętny kryminał. I to jest jedyna chwila normalności, o której szybko zapomnimy wikłając się w skomplikowaną historię trzech bohaterek. Ich losy nie od razu są ze sobą powiązane, dopiero ciąg wydarzeń doprowadza do spotkania, które dla każdej z nich okazuje się tragiczne w skutkach.

Jeanette Kihlberg jest napiętnowana rodzinną tradycją pracy w policji, jednak nie robi tego bo musi, ale dlatego, że chce. Kocha swoją pracę, ale rzeczywistość okazuje się nie przystawać do marzeń i wyobrażeń o tym, jak powinno być. Jeanette angażuje się mocno we wszystko co robi. Dołuje ją nieudolność systemu. Idąc do policji chciała pomagać, a często czuje bezradność gdy układy i poprawność stają się ważniejsze niż prawda i sprawiedliwość. Jeanette niedawno awansowała, dlatego poświęca pracy bardo dużo czasu, ma to jednak zgubny skutek dla jej małżeństwa. Mąż Aek jest malarzem, który od 20 lat nie potrafi sprzedać ani jednego swojego dzieła. Przejął rolę pełnej frustracji i wypalenia kury domowej. Ich sytuacja jest nieciekawa, ledwo wiążą koniec z końcem. Jeanette staje się więc odpowiedzialna nie tylko za życie innych ludzi, ale i za utrzymanie oraz bezpieczeństwo swojego męża i syna. Ma w sobie ogromną siłę, jednak ciężar, który na niej spoczywa powoli przygniata ją do ziemi. Do tego dochodzi trudna sprawa – niedaleko Placu Thorildsplan znaleziono zwłoki zmumifikowanego dziecka, które przed śmiercią maltretowano i wykorzystywano seksualnie: ”Problemy związane ze śledztwem mieszały jej się w głowie z kłopotami życia codziennego. Trzeba przystrzyc trawę, napisać kilka listów, przesłuchać kilka osób. Musi pobyć mamą i zająć się dzieckiem. Musi umieć kochać męża i czuć jego pożądanie. Poza tym musi zdążyć z życie. A może właśnie to, co robi, jest życiem?” /s 89/ Nic nie idzie tak, ja powinno. Tropy prowadzą donikąd, a prokurator utrudnia śledztwo na każdym kroku: „Przez lata służby w policji nauczyła się, że gwałceni, bici, poniżani i mordowani na nieskończenie wiele sposobów. Siedziała z zaciśniętymi pięściami, myśląc o tym, że istnieje równie wiele sposobów, by zaniedbać śledztwo, i że prokurator może się do tego przyczynić z dość niejasnych powodów” /s 52/. Wszyscy mówią jej, że trzyma się fałszywej teorii, ona jednak czuje, że postępuje właściwie, bo sprawa jest bardziej skomplikowana, niż się wydaje. W końcu trafia na kogoś, kto daje jej nadzieję. Spotkanie to jednak okazało się mieć wiele nieoczekiwanych przez Jeanette skutków, zarówno zawodowych jak i prywatnych.

Sofia Zetterlund jest piękną blondynką zawsze ubraną w dopasowane, eleganckie ubrania. Gdy ją poznajemy wygląda na zadowoloną z życia kobietę sukcesu. Zarabia dużo pieniędzy, ma prestiż i uznanie w swoim zawodzie, jest szczęśliwie zakochana. Czegóż więcej chcieć. Sofia czuje jednak, że nie do końca robi to, co powinna. Rozwiązuje problemy rozpieszczonych gwiazd, a przecież została psychologiem żeby pomaga naprawdę potrzebującym. Frustruje ją również nieudolność systemu sądownictwa. Skazuje on ludzi, którzy tak naprawdę powinny być leczeni: „Tyra potrzebowała opieki medycznej. Nie da się odwrócić tego, co zrobiła, lecz wysłanie jej do więzienia nikomu w niczym nie pomoże. Okrucieństwo czynu nie powinno wpływać na postanowienie sądu” /s 41/. Poczucie bezradności i niesprawiedliwości popycha ją do podjęcia decyzji o przyjęciu na terapię chłopca, który nazywa się Ishmael Beah. Jest on byłym dzieckiem- żołnierzem, który w swojej książce opisał piekło życia podczas wojny w Sierra Leone. Sesje budzą jednak w Sofii wspomnienia tego, co ona sama tam przeżyła. Czuje jednak, że musi postępować właściwie, a nie zajmować się błahostkami. Równocześnie, bardzo mocno angażuje się w terapię jednej z swoich pacjentek, Victorii Bergman – ofiary molestowania seksualnego. W miedzy czasie policja prosi ją o konsultacje w sprawie morderstwa chłopca z Placu Thorildsplan. Od tego momentu jej życie kreci się wokół pracy, na czym cierpi jej związek z Mikaelem.  Czy to jednak źle? Im głębiej zaczyna się wdrażać w sprawy innych, tym bardzie wchodzi w głąb samej siebie i odkrywa to, czego nie była świadoma i być może wcale nie chciała być.



Victoria Bergman okazuje się kluczowa postacią zarówno dla Jeanette jak i Sofii. Mimo to, jest bohaterką, która najmniej pojawia się w powieści osobiście. Słyszymy jej głos na kasetach, które osłuchuje Sofia, znamy urywki jej historii z akt oraz gazet. To jednak nie daje pełnego obrazu jej samej. Analiza osobowości, której dokonuje Sofia ukazuje przed nami zagubioną kobietę o zwichrowanej psychice, którą spotkało w życiu wiele nieszczęść. Ojciec nieustannie molestował dziewczynkę w dzieciństwie. Potem wielokrotnie była wykorzystywana seksualnie przez dorosłych mężczyzn. Nie zaznała nigdy miłości, ani rodzinnego ciepła. Jej życie wypełniały gwałty, przemoc, cierpienie i strata. Dla Sofie pomoc dla Victorii jest priorytetem. Widzi dla niej szanse na normalne życie. Jedyne co musi zrobić to dotrzeć wystarczająco głęboko, żeby ją zrozumieć. Czasem jednak rzeczy, które pozostają w ukryciu, są tam z jakiegoś powodu i może nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Victoria pragnie bowiem czegoś, czego Sofia nie rozumie, czegoś „więcej”.  Aby czuć się dobrze i osiągnąć swój cel, musi kłamać i posługiwać się zdradą: „Ludzie tak się zmieniają. Czasem można odnieść wrażenie, że każdy człowiek składa się z kilku różnych wersji tej samej osoby.” /s 167/


Jest jeszcze tajemnicza Kobieta, która zwabia do swojego mieszkania małych chłopców. Jej plan jest misterny, a zbrodnie jakie popełnia budzą odrazę. Mamy wrażenie, że wszystko, co jej dotyczy jest bliskie, a zarazem tajemnicze i odległe. Zawsze planuje wszystko z niezwykła precyzją, nie zostawia niczego przypadkowi. Inni ludzie znajdują się poza jej kontrolą, a przez to są dla niej obcy. Nie znamy tożsamości kobiety, a jedynie możemy obserwować zbrodnie, które popełnia: „Może powinnam go później wypuścić, a może nie, ale chciałam, żeby posiedział trochę w ciemnościach i zastanowił, jak bardzo mnie lubi…” / s 60/

Wątki obyczajowe szalenie wciągają i sprawiają, że zastanawiamy się nad postępowaniem oraz życiem bohaterów. Z kolei kryminalne zagadki nie pozwolą nam odłożyć książki ani na chwile, pchają nas dalej i dalej w głąb historii. Zakończenie powieści jeszcze bardziej podsyca nasza ciekawość, bo wszystko niby oczywiste, ale czy na pewno?

MITY SĄ MATERIALNE

Rynek kryminałów, szczególnie szwedzkich, zdominowany jest przez kilka wielkich nazwisk, wszyscy ich czytają i zachwycają się. Niekiedy słusznie :) Współczesny kryminał musi pokazywać coś więcej niż tylko zbrodnie. Nie tylko Hanning Mankell pokazał, że istotnym elementem gatunku jest psychoanaliza zarówno tej dobrej, jak i tej złej strony, bo okazuje się, że tak policjanci, jak psychopaci, mają swoje mroczne sekrety. Dodatkowo, współczesne kryminały biorą na siebie próbę bycia nośnikami problematyki narodowościowej, społecznej, politycznej, a nawet globalnej. Gdy ma się poprzeczkę tak wysoko, ciężko jest ją przeskoczyć. Czy autorom „Obłędu” to się udało? Niestety nie można wydać takiej oceny na podstawie jedynie części historii. Jak dotąd wszystko zmierza w jak najlepszym kierunku. Historia jest nie tylko głęboką analizą psychiki bohaterów, ale również porusza istotną problematykę społeczną i polityczną, a przemyślenia bohaterów są często komentarzem do tego, jak łatwo współcześnie zadać drugiej osobie ból i jak wszechobecna, choć niewidoczna, jest krzywda: „Świadomość tego, jaki ból jeden człowiek może zadać drugiemu, staje się barierą, przez która nic innego nie może się już przebić do środka ani wydostać na zewnątrz” /s 93/.

Książka pokazuje, bardzo ogólnie mówiąc, na jak wiele sposobów można skrzywdzić drugiego człowieka. Widać to szczególnie w związkach bohaterek, które się rozpadają. Autorzy dają jasną odpowiedź skąd taki rodzaj krzywdy: „Aby mieć poczucie bezpieczeństwa, trzeba być też zauważanym (…) Ale właśnie taki fundamentalny brak wysteruje w większości związków. Ludzie zapominają, że trzeba też dostrzegać tę drugą osobę i doceniać ją. Zachowują się tak, ponieważ jedyną drogą, którą pragną podążać, jest ich własna droga (…) Winny takiego stanu rzeczy jest indywidualizm. Właśnie to strasznie dziwne, że w świecie pełnym wojen i cierpienia ludzie gardzą poczuciem bezpieczeństwa i lojalnością. Trzeba być silnym, ale na własną rękę, inaczej człowiek uznawany jest za słabego. I to jest właśnie ten cholerny paradoks” / s 287/


LIRYKA CHÓRÓW ALKMANA

Fabuła „Obłędu” porusza również bardziej złożoną problematykę -  przemocy wobec dzieci oraz skutków jakie ona za sobą niesie. Pierwszą jest pedofilia. „Obłęd” ukarze nam zwyrodnialców molestujących swoje dzieci, które bezbronne poddają się okrutnemu oprawcy. Pedofilia nie ma tylko wymiaru mikro, ale dzieje się w skali makro. Tak naprawdę, to ogromny rynek zbytu towarów, którymi są ludzie. Handel dziećmi z najbiedniejszych krajów nie jest fantazją, ale faktem dziejącym się na naszych oczach. Choć może to niefortunne sformułowanie, bo właśnie jest on tak zakamuflowany, że nie jesteśmy świadomi jego skali. Czasem oglądamy wiadomości, gdzie informują nas, że znaleziono gdzieś porzucone w lesie ciało dziewczynki, która była przebrana za chłopca. Zastanawia nas wtedy: „Po co ktoś miałby coś takiego robić?” – odpowiedzi są jak zwykle proste, ale żeby do nich dojść najpierw trzeba zadać sobie bardziej wnikliwe pytania.

Kiedy doszłam w książce do fragmentu przesłuchania Karla Lundstoma w sprawie pornografii dziecięcej, przez chwile przestałam czytać i się zastanawiałam: „To, co robię, nie jest złe ani dla mnie, ani dla Linei. To błąd wynikający z faktu, że nasze społeczeństwo działa w oparciu o inżynierię społeczną albo kulturową. (…) Dwa tysiące lat temu też się nad tym zastanawiano. To, co było kulturowo słuszne, stało się z czasem kulturowo niesłuszne. My tylko zgodziliśmy się ze zdaniem, ze jest to niewłaściwe.” /s 114/. Byłam chyba w szoku, że można tak myśleć. Jednak tam gdzie za zbrodnią idzie ideologia, kryją się prawdziwe potwory i rzeczy tak mroczne, że jedynie obłęd wydaje się zbawieniem. Pedofilia w wydaniu manichejskim: „Czystość i mądrość. Wierzyłem, że Bóg jest w Linnei, która była małą dziewczynką i … wydawało mi się, że  go odnalazłem.” /s 118/  

Im dłużej czytamy książkę, tym więcej obliczy zła widzimy, a to przeraża najbardziej. Prawdziwe zło, które co prawda nas nie dotknęło, ale mogło, bo codziennie dotyka wielu ludzi. W tym momencie ogarnął mnie głęboki smutek, wynikający z empatii oraz perspektywy tego, że nasz świat nieustannie jest wypełniony ścierającymi się skrajnościami.  


BLIZNY PRZYPOMINAJĄ KIM KIEDYŚ BYŁEM

W „Obłędzie” pojawia się postać, która nazywa się Ishmael Beah. Jest to prawdziwy chłopiec-żołnierz, któremu udało się uciec z piekła Sierra Leone. Swoje przeżycia opisał w książce ”Było minęło” /Wydawnictwo Znak/. To wstrząsająca opowieść o zbrodniach, które widział i które sam popełniał. Książka to również studium pos-traumatycznych zaburzeń wywołanych stresem. 

Wojna trwała 11 lat wyniszczając kraj i ludzi. Sierra Leone jest jednym z najmniej rozwiniętych krajów na świecie. Rebelianci pojawiali się z znikąd, w nocy porywali dzieci i werbowali do armii. Często wybijali całe wioski jeśli nikt nie chciał się przyłączyć. Potem dzieci przewożono do obozów, gdzie były szkolone i dawano im broń. Często wykorzystywano je jako żywe tarcze lub bagażowi do noszenia amunicji czy wody. Dziewczynki werbowano tylko w celach wykorzystywania seksualnego. Dla tych dzieci zabijanie nie stanowiło żadnego problemu, oni nie bali się zadawać śmierć, tak jak i jej samej.  Śmierć była nawet dla nich ciekawą perspektywą. Aby dzieci były posłuszne podawano im narkotyki, od których się uzależniały. Wśród zwerbowanych byli też tacy, którzy przyłączali się sami, bo karabin dawał władzę, chronił przed pozbawionymi skrupułów dorosłymi, pozwalał zdobywać jedzenie i szacunek.

Dlaczego w Sierra Leone wybuchła wojna? Odpowiedź jest prosta – władza i pieniądze (a właściwie diamenty). Wszystko zaczęło się gdy RUF postanowił obalić urząd prezydenta. W ciągu roku rebelianci przejęli wystarczająca część kraju by mieć strategiczny dostęp do złóż diamentów. Ułamek okrucieństwa, które towarzyszyło wyzyskowi ludności podczas wojny domowej, można zobaczyć w filmie „Krwawy Diament” z roku 2006.  

Dziś Sierra Leone czeka na cud, na lepsze jutro. Ich koszmar pozornie się skończył, ale ludzie nie przestali umierać. To kraj tak biedny, że dzieci umierają tam na biegunkę, czy grypę, a dla kobiet poród jest najczęściej wyrokiem śmierci. UNICEF działa w Sierra Leone od 2006 roku prowadząc systematyczną akcję szczepień. Jedna szczepionka kosztuje 1 zł. Każdy może pomóc.




Lubanga , Taylor, Kony – to trzy nazwiska, które powinien znać każdy. Zachęcam do obejrzenia filmu „Kony 2012”. Świat jest wielki, ale nie aż tak, by pozostawać obojętnym.




Zrobiło się trochę ciężko, ale nikt nie mówi, że zawsze musi być łatwo, miło i przyjemnie – świat taki nie jest, kryminały takie nie są. „Obłęd” ma swoje dwa oblicza: jedno oferuje nam dobrą zabawę kryminalną, drugie zatrważającą podróż w głąb zła drzemiącego w świecie. Nikt nie każe na tam iść, jeśli nie chcemy. Jesteśmy bezpieczni w swoich domach, ale gwarantuje, że długo nie zapomnicie tego, o czym będziecie czytać. Książka budzi we mnie tyle samo zachwytu i fascynacji, co przerażenia i smutku. Długo jej nie zapomnę.

MAŁE ORIGAMI

Wydawnictwu Sonia Draga należą się ogromne brawa za okładkę „Obłędu”. Jest piękna, dopracowana i przyciąga uwagę, wręcz budzi niepokój. Czy to małe origami to kartka z pamiętnika Victorii, czy akta sprawy, którą prowadzi Jeanette, a może na niej jest odpowiedź na pytania, które wciąż stawia sobie Sofia. Wszystko splamione jest krwią, bo w niektórych krajach krew, jak rdza porywa wszystko, co dla człowieka ma wartość.

Książka „Obłęd” jest pierwszym tomem trylogii „Oblicza Victorii Bergman”, kolejne to „Trauma” i „Katharsis”, które ukarzą się kolejno w maju oraz listopadzie 2014 roku. Wydawnictwo Sonia Draga zaserwowało nam znakomitą przystawkę, teraz tylko czekać na danie główne i smakowity deser, które oprawione w równie piękne okładki, trafią na moją półkę.



długich dni i zaczytanych nocy

Alicya Rivard







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz