wtorek, 10 lutego 2015

[R] Groza miejskiej przestrzeni - "Wszystkie białe damy" P. Borowiec



"Wszystkie białe damy", P. Borowiec
GMORK 2015
Zbiór otwiera bardzo króciutkie opowiadanie „Czwarte użycie noża”, które stanowi doskonały wstęp do całości. To historia o obrońcy uciśnionych, który zbudowanego jest z ich furii i bólu. Wspaniały początek, który zachęca do dalszego czytania i doskonale pokazuje, czego możemy się spodziewać w dalszej części. Żal, złość, przemoc, pęknięte serca, widma białych dam cicho otulające pogrążone w smutku kobiety. Miasto nie zapomina, a jego sprawiedliwość ma swoją mroczną stronę.  Jednak żeby o niej poczytać, należy zarezerwować sobie trochę czasu, jeden lub dwa weekendowe wieczory bowiem autor nie śpieszy się z opowiadaniem na swoich historii. Delikatnie tworzy pajęczynę grozy na której lśnią świeże krople krwi.  Spokój i cisza są tu istotne, by dać się ponieść niepokojącym obrazom i świadomości, że w znanej przestrzeni może czaić się coś niepojętego.

SŁUCHAJCIE, COŚ WAM PRZECZYTAM 

"Wszystkie białe damy" to debiut Piotra Borowca, choć sam autor tworzy już od bardzo dawna, ba, tworzy i publikuje. Z tejże przyczyny, znajdziemy w zbiorze opowiadania całkiem świeże, jak i te, z którymi mogliśmy już mieć styczność. I to bardzo dobrze, bo historie opowiadane przez Piotra Borowca czyta się ponownie równie przyjemnie, jak za pierwszym razem. Do moich osobistych faworytów zbioru należą trzy opowiadania. Na początek "Tam, gdzie mieszkają szczury", gdyż dzieci są straszne, a jeszcze bardziej przeraża mnie to, że czasem jedynie z ich perspektywy możemy zobaczyć, co czai się w mroku zanim to coś zobaczy nas. Banalną romantycznością urzekły mnie tytułowe "Wszystkie białe damy". To takie oczywiste, że pewne decyzje mają swoje konsekwencje, szczególnie jeśli chodzi o miłość, a jednak tak bardzo wierzymy, że robiąc źle, nie spotka nas nic złego. Cóż namiętność namiętnością, a z czegoś trzeba żyć. Ostatnim opowiadaniem jest "Spacer po szpitalu". To chyba najsmutniejsze z historii, bo opowiada o strachu przed bólem i to tym co człowiek jest w stanie zrobić, aby go uniknąć. Nie w tym jednak tkwi jego wyjątkowość - ma on niepokojąco niejednoznacznego bohatera. Wspomnę może jeszcze o "Akcie notarialny" bo myślę, że patrząc z perspektywy zawodu samego autora, chyba musi on coś wiedzieć o podpisywaniu pewnych aktów, i jeśli taki podpisał, to było warto. "Wszystkie białe damy" to świetna książka, ale o tym musicie się przekonać sami.

TAM, GDZIE MIESZKAJĄ GHOST STORY

"Wszystkie białe damy" P. Borowiec,
GMORK 2015, s 155
„Wszystkie białe damy” są zbiorem klasycznych opowiadań grozy, których przestrzenią realizacji staje się miasto. Ono, mimo iż drugoplanowe, zasługuje na pewną uwagę. Borowiec przyjął jako tło wydarzeń model współczesnego fantazmatu, czyli urban legends. Tworzy w swoich opowieściach przestrzeń miejską pełną delikatnego i ulotnego niczym mgła mroku, takiego czającego się w uliczkach, zakamarkach, czy zaciszach mieszkań. Przeciwstawia gwar i pośpiech miejskiego życia, spokojowi oraz melancholii grozy. Miasto to przestrzeń o dwóch obliczach: zapachu kwiatów i smrodu spalin, a gdzieś pomiędzy nimi żyją ludzie. Bohaterami opowiadań są więc: telemarketer, ksiądz, młoda żona, kobieta z dzieckiem, zrozpaczony ojciec – postacie zwyczajne, a jednak pokazane w taki sposób, że nie nudzą czytelnika lecz stają się jego zwierciadłem, budzą w nim emocje: sympatię, współczucie, zrozumienie, nawet żal. Ich historie są przerażające właśnie ze względu na naruszenie naturalnego i zakładanego przez każdego spokoju, nie ma nawet omenów zapowiadających niebezpieczeństwo. Nic w ich życiu nie dzieje się nagle, to nie wydarzenia o których możemy usłyszeć w wiadomościach. Ich historie często pozostają ukryte i niewyjaśnione. Niezwykłość zadomowia się nie tylko w przestrzeni miasta, ale i w życiu bohaterów. To z kolei ujawnia dualistyczny charakter owej niezwykłości – jest dobra i zła równocześnie, a jej ocena zależy od analizy całej historii, a nie samej manifestacji niewyjaśnionej siły, czy tego, co za jej sprawą uczyniono. W ten sposób ukazuje nam się groza miasta, gdzie to co nadnaturalne nie istnieje tylko po to, by czynić zło, ale często bywa mroczną ręką sprawiedliwości. Miasto nie zapomina, nawet gdy krzyki ofiar milkną wśród ulicznego hałasu.  

Czytając opowiadania Borowca odnosi się wrażenie, że te historie mogłyby wydarzyć się tuż obok nas, a jednocześnie pozostać w tajemnicy, niezauważone przez każdego, co stanowi tutaj podstawę budowania grozy. Zachorowalność na nowotwór, śmiertelność noworodków czy szczury w piwnicach mogą być czymś zwyczajnym, lub mieć nadnaturalny charakter. Tu kryje się owa niepewność. Nie każda historia, kończy się zawsze tak samo; w końcu znamy ich tak wiele. Takie są właśnie legendy miejskie Piotra Borowca: krótkie w swojej formie, pozornie prawdopodobne, generalnie znane i zawierające moralną przestrogę.

PRZYCZYNA, SKUTEK, WYDANIE


"Wszystkie białe damy" P. Borowiec,
GMORK 2015, s 221
Publikacja wydawnictwa Gmork "Wszystkie białe damy" jest propozycją wyjątkową nie tylko ze względu na jej treść, ale i zewnętrzną formę. Nie potrafię oddać swojego zachwytu nad wydaniem tych opowiadań. Gmork nie tylko stanął na wysokości zadania, ale pokazał jakość, jaką rzadko proponują nam inne, nawet przodujące w wydawaniu grozy i horroru, wydawnictwa. Okładka jest solidna, rogi nie zaginają się podczas użytkowania i nie ma „foliowego kondonu”, którego tak nie znoszę. Czcionka jest duża, a papier piękny i gruby. Książka zawiera też kilka ilustracji autorstwa Bartosza Wojdygi (okładka) oraz Pauliny Wach (pozostałe). Jest też cena, co stanowi bardzo istotny temat, bo za taką jakość, Gmork proponuje stosunkowo niską cenę. Chciałabym w tym miejscu wyrazić więc nadzieję, że Gmork nadal będzie wydawać na takim poziomie polską grozę i nie tylko. 

Jak wszyscy wiedzą, zbiory opowiadań zazwyczaj są jak kulawy pirat – stanowią mieszankę wszystkiego co tam w szufladzie leżało, najczęściej nie oferując tego, co oczekujemy, czyli tego, co daje nam np. proza danego pisarza. W przypadku "Wszystkich białych dam" jest jednak inaczej. Trzynaście zawartych w zbiorze opowiadań tworzy jednolitą atmosferę, której mianownikiem jest przestrzeń miejska, gdzie jak duchy snują się niezwykłe opowieści. Co istotne, to wszystkie trzynaście opowiadań stoi niemal równo w szeregu, żadne nie wybija się zbytnio na przód, ale żadne nie zostaje daleko w tyle. Piotr Borowiec publikując swój zbiór pokazał dojrzałość literacką i pewną gotowość na znacznie więcej niż opowiadania. Umiejętnie wykorzystał mitotwórczy charakter miasta w połączeniu z grozą, nadając im niejednokrotnie kompensacyjny charakter. Wprowadzenie grozy do miasta, to wprowadzenie sacrum do pozbawionej duszy industrialnej rzeczywistości i nadanie jej wymiaru ponadczasowego.

"Wszystkie białe damy" stanowi pozycję dla osób lubiących wysublimowaną, klasyczną grozę opowiadań ghost story, taką, która nie skupia się na rozlewie krwi lecz na sednie tragedii, gdzie istotne jest pokazanie, że konflikt, czy interakcja z niewyjaśnionymi siłami ma swoje konsekwencje, bardzo różne konsekwencje (które nie zawsze skazują bohatera na klęskę). Nie boję się powiedzieć, że opowiadania te mają charakter katartyczny, nie dostarczą pozytywnych odczuć, prędzej wprawią w zamyślenie i melancholię. Romantyczne dusze, poszukujące finezyjnej, sentymentalnej, a zarazem upiornej niezwykłości miejskiej grozy, rozpłyną się czytając „Wszystkie białe damy” Piotra Borowca.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz