W
końcu, wyczekane wakacje. Z dala od zgiełku miasta, pracy, ludzi i wszystkiego,
co absorbujące. Góry mają to do siebie, że odcinają nas od wszystkiego, co
zbędę. Pokazują zupełnie nową perspektywę życia, taką, za którą się tęskni, gdy
trzeba wracać.
Najsmaczniejsze
są poranki: chłodne, okoszone świeżą rosą. Dla mnie mają smak herbaty z miętą i
kanapek z białym serem. Po nich przychodzą leniwe popołudnia, wygrzewanie się
na słońcu, czytanie, albo spacery po lesie wydłuż potoku, wyprawy szlakami lub
dwukilometrowa wędrówka do sklepu :) Czas płynie tu jakoś inaczej, zwalnia i
daje tak wiele możliwości. Naglę stajemy się w prosty sposób szczęśliwi, będąc
poza tym wszystkim, co do tej pory sprawiało nam szczęście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz