czwartek, 5 listopada 2015

Czy samobójstwo jest kwestią ewolucji? - "Śmiercionośny upominek"

Sonia Draga 2015
Samobójstwo jest najrzadziej rozpoznawanym zachowaniem dewiacyjnym. Definiuje się je zarówno w aspekcie społecznym, jak i psychologicznym. Przez jednych uznawane jest za grzech, przez innych za chorobę, a jeszcze inni uznają ten akt za wybawienie. Gdy ktoś popełnia samobójstwo zawsze pozostaje wiele pytań. Najbardziej dziwi jednak to, że młodzi ludzie popełniają samobójstwa w wyjątkowo drastyczny sposób. Czy to przejaw nowego ruchu młodzieżowego, a może działania seryjnego zabójcy? Kim jest Hunger, który komponuje muzykę dla samobójców i dlaczego kaseta od niego jest tak wyjątkowa? Aby uzyskać odpowiedzi na te pytania zapraszam was do nocnego lokalu, przed którego wejściem rozdają żyletki…


Słowo "Salem", różni się od słowa "Jeruzalem", tylko dwiema sylabami, a jednak to ogromna różnica, bo tylko w Salem podają zabójcze drinki: rosyjską wódkę zmieszaną z detergentem. „Śmiercionośny upominek” rozpoczyna się równie kontrowersyjnie, jak „Oblicza Victorii Bergman”, czyli trylogia, która szaleńczo zawładnęła moją wyobraźnią. Kolejnej książki tego szwedzkiego duetu wyczekiwałam z zapartym tchem, bo w ich historiach zawsze jest przerażająca prawda o człowieku, który spada w czeleście piekieł dzięki jednemu potknięciu.

Temat samobójstw jest tematem tabu. W wiadomościach mówi się o śmierci na skutek wypadków, wojen, zbrodni, ale nie o samobójstwach. Dlaczego? Bo informowanie o czymś takim jest niezdrowe dla społeczeństwa, a może zbyt wiele o nas mówi…

Powieść otwiera dramatyczna rozmowa Marii z przyjacielem, chwilę przed tym, jak ta popełnia samobójstwo. Gdy coś zaczyna się od takiego akcentu, pewne jest, że dalej może być już tylko gorzej. Powieść utrzymana jest w klimacie głęboko depresyjnym, który dodatkowo podkreśla deszczowy i surowy krajobraz Szwecji. Bohaterowie żyją wśród dni bez nadziei, ich codzienność przepełniona jest bólem, rzeczywistość jest iluzją, a tłum szczytem samotności. Ostatecznie wielu decyzji bohaterów nie da się do końca zrozumieć, a ich działania długo odbijają się echem w pustej przestrzeni zakończenia powieści. 

STARY ZNAJOMY

Bohaterowie „Śmiercionośnego upominku” znajdują się w stanie rozpadu, a im bardziej próbują walczyć, tym bardziej zbliżają się do dna. Bagaż doświadczeń jaki dźwigają, jest dla nich za ciężki. Żyją choć działają na autopilocie, ich mózgi już nie analizują otoczenia. Próbują być kimś innym niż są, bo tak bardzo nienawidzą siebie samych. Wszyscy się znają, jedni od dawna, inni krótko, wszystkich łączy jakąś tajemnicą, niekoniecznie ta sama. Ich zagmatwane losy, zarówno te, które już miały miejsce, jaki i te, które dopiero są efektem przyszłych decyzji, to właśnie esencja tej opowieści.

Postacie stworzone przez ten pisarski duet są niezwykle ekspresyjne, a ich mnogość ma na celu ukazanie pewnego szerszego kontekstu społecznego poruszanego zagadnienia. Odwołują się do doświadczeń czytelników, jednocześnie tworząc nowy kontekst sytuacyjny. „Śmiercionośny upominek” ma więc kilku bohaterów, choć za pierwszoplanowego (przynajmniej początkowo) można uznać Hurtiga, którego postać towarzyszyła Jeanette w „Obliczach Victorii Bergman”. Już wtedy, gdzieś w głębi duszy miałam nadzieję, że między nim, a panią komisarz zrodzi się uczucie, które uratuje ich udręczone dusze. Naiwna ja, przecież czytając powieści Erika A. Sunda należy porzucić wszelką nadzieję.

Pod nieobecność Jeanette, Hurtig podejmuje śledztwo w sprawie samobójstw. Sprawa jednak dotykają go w czuły punkt, z którym sam nie może sobie poradzić. Rana w jego sercu nigdy się nie zabliźniła i teraz zaczyna z niej wypływać ciemność. Hurtig już w „Obliczach Victorii Bergman” był postacią ciekawą. Początkowo obserwujemy jak się rozwija odsłaniając swój potencjał. Nagle jednak zaplątuje się w sieć wspomnień, a szamotanina z nimi sprawia, że staje się bohaterem biernym i zagubionym. Jego osoba zostaje szybko usunięta na drugi plan, a dominować zaczyna hipnotyzującą postać Hungera.

CZARNA MELANCHOLIA

Czarna melancholia, jak zapewne niektórzy z was od razu zauważyli, to tautologia. Podwojenie znaczenia ukazuje tu głębie tego zjawiska, jego paradoks. Aiman, jedna z bohaterek powieści jest bibliotekarką. Hobbistycznie naprawia książki tworząc z nich dzieła sztuki. Gdy ją poznajemy, właśnie tworzy nową oprawę dla „Alicji w Krainie Czarów”.  Książka zostaje umieszczona w pudełku z lustrami, które po otwarciu dają wrażenie podwojenia obiektu w nieskończoność. Samobójstwo jest konsekwencją braku komunikacji ze światem i innymi ludźmi – Alicja wpada do króliczej nory.

Czytając „Śmiercionośny upominek” powrócił do mnie afekt, który jest dość dobrze znany każdemu, kto poddaje swoje życie głębszej refleksji. To niepokojące uczucie, że możemy być wytworem czyjejś wyobraźni albo, że inni ludzie są wytworem naszej, a my jesteśmy tylko zamkniętymi monadami wędrującymi w pustce. Ta niezwykle niepokojąca filozoficzna myśl towarzyszy czytelnikowi przez całą lekturę powieści i ostatecznie doprowadza bohaterów do skrajnie różnych konsekwencji. Wspomnienie o Kartezjuszu jest tu jak najbardziej na miejscu. Jego nastawiona ontologicznie filozofia zajmowała się przedmiotem i jego istnieniem stawiając pod znakiem zapytania możliwość prawdziwego poznania. Jedni bohaterowie błądzą z latarkami oświetlając jedynie skrawki prawdy, inni potrafią stworzyć most, który ratuje ich świadomość.

Autorzy pozwalają sobie również zadać pytanie wykraczające poza dociekania związane z filozoficznym aspektem wyboru oraz samoświadomości, jak to: czy samobójstwo jest kwestią ewolucji? Powieść stawia wiele pytań w kwestii samobójstw, anonsując je i pozostawiając dalsze rozważania po stronie czytelnika. W całym podejściu do tego zjawiska podoba mi się jednak to, że od strony psychologiczno-socjologicznej autorzy nie próbują ukazać zjawiska na płaszczyźnie „co by było, gdyby”, ale „dlaczego jest tak, a nie inaczej”.

HUNGER 

"Śmiercionośny upominek” jest kryminałem/thrillerem psychologicznym, a nawet ośmielę się nazwać go rodzajem psychodramy. Mordercą, którego wszyscy poszukują, zarówno by go powstrzymać, jak i skorzystać z jego usług, jest Hunger. Pomaga on w popełnianiu samobójstw. Wysyła kasety z przekonaniem, że to ci którzy go o to proszą, sami decydują o swoim życiu. Figuruje w powieści jako morderca, który nie tylko uważa się za asystenta śmierci, ale i artystę. Dzięki jego muzyce, ludzie zdobywają się na największą odwagę. Muzyka musi być pełna emocji, przy jednoczesnym zachowaniu dystansu samego twórcy. Hunger uważa, że sztuka nie wynika z empatii, ale właśnie z jej braku. Gdyby artyści współczuli, nie stworzyli by niczego, bo sztuka rani i szkodzi. Artysta wpływa na losy ludzi, tylko wtedy gdy pozbędzie się poczucia odpowiedzialności za własne twory. Jego dzieło to tworzenie mitu, który będą powtarzać inni. Postać Hungera jest pustką i zaprzeczeniem sensu moralnego. Wspomnienia z dzieciństwa nawiedzają go i tłamszą. Poświęcone mu rozdziały wybrzmiewają podniosłym charakterem, samotnością, bólem, pustką - zwiastują bliską śmierć. Jest w tym wszystkim pewna elegancja, a jednocześnie szatański wrzask.

Związek antagonisty z protagonistą nie jest oczywisty. Właściwie trudno podzielić tu bohaterów na dobrych i złych, bo nie w takich kategoriach należy ich postrzegać. Wszyscy są równi, równi w zagubieniu, zranieniu, wszyscy błądzą. Tym, kto rozwiązuje zagadkę, jest osoba, która odnalazła wyjście z mgły wspomnień. W powieściach  Erikssona i Sundqwista nie ma happy endów, a na ból jaki zadają czytelnikom trudno się przygotować. Wiele kwestii, podobnie jak w poprzednich powieściach, pozostaje bez odpowiedzi. Zdaję sobie jednak sprawę, że czasem nie da się po prostu wytłumaczyć komuś kto je do syta, czym jest głód.

ŚMIERCIONOŚNY UPOMINEK

Eriksson i Sundqwist łączą w konwencji kryminału trzy cechy, które najbardziej cenię w literaturze: emocjonalny charakter, inteligencję oraz przemoc. Do tego dochodzi niezwykła subtelność z jaką wykorzystują klimat Szwecji, by stworzyć przestrzeń akcji. Pewne sceny wracają w mojej pamięci bardzo wyraźnie: zapach słonej wody niesionej przez wieczorną bryzę, różowa mgiełka wśród skalistych wysepek, ten charakterystyczny lokalny mrok przedmieścia Sztokholmu. W "Śmiercionośnym upominku" wszystko spowija depresyjny, emocjonalny charakter, który pogłębia się i gęstniej. Wywołujący napięcie, analogowy szum z kaset Hungera jest namacalny. Towarzyszenie ludziom w chwilach samobójstwa to poruszające przeżycie. To energia, której nie można zniszczyć; po śmierci przechodzi na innych. ,,Życie można sobie odebrać na różne sposoby. Jeden z nich polega na tym, że żyje się dalej”. Jak odróżnić wybór, od braku wyjścia, mordercę od artysty, śmierć od życia? Eriksson i Sundqwist po raz kolejny zabrali mnie w mroczną podróż do wnętrza ludzkiej psychiki ukazując przykrą prawdę i odzierając z kolejnych złudzeń. Każdy ich bohater ukazuje niedostępny wcześniej świat, dlatego po skończeniu powieści pozostaje pewien niedosyt. Nigdy nie znamy do końca drugiego człowieka, a najgorsze jest to, że nie zdajemy sobie sprawy, jakie prosto jest zmienić czyjeś życie w koszmar. "Żal bywa tak samo nieuleczalną chorobą jak śmierć i spada wyłącznie na tych, którzy mają odwagę żyć"  /s 355/



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz