Zysk i S-ka 2015 |
Zbiór opowiadań W. Collinsa otwiera
nowela „Nawiedzony Hotel”, której akcja rozgrywa się w roku 1860. Cała
intryga zaczyna się od zerwania zaręczyn, czyli sytuacji dość dramatycznie jak na owe
czasy. Od tego momentu, niefortunnego dla jednej i szczęśliwego dla drugiej, dwie
kobiety, stają się zagorzałymi wrogami. Jedna
jest zraniona i porzucona, wręcz umiera
z tęsknoty za ukochanym. Druga, zamiast
cieszyć się szybkim zamążpójściem, jest przekonana o swojej rychłej śmierci w
skutek wiszącej nad nią klątwy. Jak się jednak okazuje, pierwszy umiera ktoś
zupełnie inny. „Nawiedzony hotel” to nie tylko sprytnie uknuta intryga
kryminalna, ale przede wszystkim plejada wspaniałych postaci: cieszący się
opinią niekonwencjonalnego i utalentowanego lekarz, doktor Wybrow, tajemnicza
madame o kredowobiałej cerze i lśniących oczach, skromna wdowa, porzucona narzeczona
szukająca ukojenia, chory kurier imający się każdej pracy, właściciel hotelu, jest
również duch, w owym hotelu, ale to na końcu…
Wilkie Collins - uwielbiany pisarz swoich czasów. |
Szkieletem historii „Nawiedzonego hotelu” jest wątek kryminalny: morderstwo, które
oczywiście na początku wygląda jak naturalny zgon w skutek choroby. Zbyt wiele
jednak wokół tej śmierci niewyjaśnionych wydarzeń i zjawisk nadnaturalnych, by
bohaterowie w to uwierzyli, każdy z nich ma swój własny powód, by drążyć temat.
Oprócz podejrzanych, znaczy bohaterów, mamy również miejsce zbrodni, czyli
hotel, choć w momencie zbrodni hotelem nie był i wtedy też w nim nie straszyło. Element grozy jest w powieści drugorzędny,
choć gdy ostatecznie się przejawia ma drastyczny przebieg. Collins doskonale zbudował w tym opowiadaniu napięcie, które stopniuje
powoli z każdym zwrotem akcji przybliżając bohaterów do odkrycia tajemnicy. Zagadka
hotelowej śmierci jest bardzo skomplikowana i nie wstydzę się przyznać, że mój
trop okazał się błędny. To jednak dobrze świadczy o tej opowieści. Naprawdę
czytałam historię z zapartym tchem, nie tylko będąc zaangażowaną w towarzyskie perypetie
bohaterów, ale również snując swoje hipotezy. Jestem przekonana, że kto zacznie
czytać „Nawiedzony hotel”, ten nie przestanie dopóki nie pozna zakończenia. W
tym opowiadaniu nie da się go przewidzieć.
Na samym początku, gdy czytałam, miałam
wrażenie, że błądzę w chmurze nonsensów, a to za sprawą nagromadzenia wątków
oraz bohaterów, którzy na domiar złego dużo się przemieszczają. Ruch, w którym
nieustannie pozostają, podtrzymuje napięcie utworu – nowe miejsca, to nowe
odkrycia i nowi ludzie, którzy mają nowe informacje. W „Nawiedzonym hotelu” napięcie
zostało zbudowane na zmieniających się nastrojach bohaterów. Myślę, że z łatwością
każdy czytelnik znajdzie w tej opowieści postać, do której się przywiąże. Ja początkowo śledziłam perypetie porzuconej narzeczonej, czyli Agnes, ale gdzieś od połowy historii ewidentnie
bardziej spodobała mi się perspektywa Henrry'ego. Choć podejrzewam, że hrabina Naronne, femme fatale
tej opowieści, skradnie również nie jedno czytelnicze serce. To postać, która
do samego końca jest wielką zagadką i to jej przypada rola demaskująca całą intrygę.
Robi to w wielkim stylu, pisząc sztukę teatralną.
NAWIEDZONE POKOJE
NAWIEDZONE POKOJE
„Nawiedzony hotel” to doskonała kryminalna
historia z nutką grozy. Jest również najlepszym opowiadaniem w całym zbiorze. Oprócz
niego, warte wyróżnienia są jeszcze dwa inne. Pierwsze, „Diabelskie okulary” to historia zamykająca zbiór. Okulary zrobiły
na mnie wrażenie, bo puenta utworu jest jak strzała godząca w czuły punkt
naszego ja: okoliczności decydują o wszystkim. Stary wilk morski, na łożu
śmierci wyznaje, że podczas wyprawy na biegun północny musiał walczyć o życie,
jednak z pomocą przyszedł mu sam Diabeł. Uratował go i wręczył mu przedmiot,
którego nie można się pozbyć: diabelskie
okulary. Jest to prosta historia z nutką komediową, która obnaża ludzką
naiwność: dlaczego tak bardzo pragniemy poznać myśli innych, skoro potem tego
żałujemy? Lepiej wiedzieć wszystko, czy myśleć tak, jak jest nam wygodnie? Drugie
opowiadanie, „Pan Zant i duch” jest opowieścią o zjawisku nadprzyrodzonym,
którego nie sposób wyjaśnić, dlatego narrator od razu uprzedza, że przedstawiona przez niego historia może wzbudzić
wątpliwości ze strony rozumu, bowiem nie odnosi się do zmysłów, a przeczuć.
Mowa oczywiście o duchu, który w jasny dzień zstąpił miedzy żywych. Napomknę,
że oczywiście miał powód. Jednocześnie jest to również piękna opowieść o
rodzącej się miłości, w której bardzo kibicowałam panu Rayburnowi, trochę
wzdychając: gdzie się podziali tacy mężczyźni? Mężczyzna podczas spaceru ze
swoją córką po parku, spotyka dziwną kobietę,bladą, poruszająca się jakby była
w transie. Zaniepokojony pan Rayburn postanawia upewnić się czy wszystko z nią w
porządku. Tak splatają się ich losy. Kobieta uwikła go w swoje problemy, tak że
nie będzie już pewny, czy jest ona ofiarą nerwowych halucynacji, czy obiektem
nadnaturalnego objawienia. Eh, panie Rayburn…
W zbiorze znajduje się dziewięć opowiadań, z
pośród których jedno zostało przeniesione na mały ekran ("Zatrute łoże") w 1967 roku przez Witolda
Lesiewicza. Reżyser zmienił tytuł na „Przeraźliwe łoże” i stworzył krótkometrażowy dreszczowiec luźno nawiązujący do opowiadania Collinsa. Fabuła została wzbogacona o nowe
postacie, a kilka elementów całkiem zmieniono lub pominięto. Idea
niebezpiecznego łoża pozostała jednak ta sama. Warto więc zobaczyć; w końcu to tylko 27
minut.
KOLEJNE POKOJE
1884 Chatto & Windus yellowback |
PIĘKNA EPOKA
Nie bez znaczenia, dla zrozumienia całego zbioru, jest spojrzenie na zawarte w nim utwory z perspektywy epoki, w której powstały. Mowa o okresie po 1860 roku, a przed drugą wojną światową. Króluje wtedy modernizm. To okres rozkwitu, postępu i dobrobytu. W opowiadaniach Collinsa nie widać drastycznej biedy, czy problemów (jeśli już zawsze są jakieś perspektywy na poprawę). Postęp techniczny ułatwił życie, a rozwijająca się nauka otwarła nowe możliwości (również popełniania przestępstw). W tym okresie następowały liczne przemiany społeczno-obyczajowe, co jednych cieszyło, a u innych budziło niepokój. Collins doskonale oddaje ducha modernizmu, gdyż jego bohaterowie nie ufają już wizji racjonalistycznej dopuszczając inne możliwości, dają się śmiało ponieść nowinkom, chętnie inwestują i podróżują. Szybki rozwój gospodarczy i rozwój sztuki sprawił, że okres ten nazwano la belle epoqe. Bohaterki opowieści Collinsa żyją w dostatku, szukają nowinek oraz poświęcają czas na branie udziału w ciekawych wydarzeniach. Szlachetni mężczyźni zajmowali się biznesem, inwestowali i zarabiali. Niejednokrotnie pojawia się jeden schemat: dama w opresji i szlachetny mężczyzna próbujący jej pomóc. Oczywiście dobro zawsze zwycięża zło, dlatego "Nawiedzony hotel" to doskonała propozycja dla lubiących happy end w powieściach grozy. od całego zbioru bije pozytywna aura.
KLASYCZNA UCZTA KONESERA
Antologia opowiadań Collinsa, wydana przez Zysk i S-ka,
jest ucztą czytelniczą dla wielbicieli klasyki, bo prawdziwa uczta, to nie
tylko samo danie, ale również sposób jego podania. (Nad cudownością owego wydania rozprawiałam już przy okazji czytania zbioru "W ciemnym zwierciadle" J. S. La Fanu.) Ja byłam wielce ukontentowana, a co najważniejsze, byłam zaskoczona,
jak proza Collinsa łatwo zwiedziła mnie na manowce, ale tak właśnie przejawia
się wyjątkowa inteligencja jaką dysponował ten pisarz. Wykorzystywał ją do
tego, by ukrywać skomplikowany mechanizm kryminalny za subtelną owaką utkaną z wątków. Każda z
opowieści Collinsa dzieje się w realnym
świecie, który autor oddał z wyjątkową szczegółowością. Nie mniej czasu
poświęcił swoim bohaterom. Nie ma w opowiadaniach ani jednej zbędnej postaci.
Ich mnogość nie przytłacza, lecz przeraża, bo ukazuje, że nić powiązań między ludźmi opiera się na małych drobiazgach, które
sprawiają, że stają się oni od siebie zależni. Bohaterowie ściśle na siebie
oddziaływają. Ich reakcje są natychmiastowe i emocjonalne, stąd element
zaskoczenia. W opowieściach Collinsa, z
każdą przewróconą stroną napięcie rośnie, a groza kumuluje się.
Nawiedzony hotel liczy sobie już 137 lat. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz