Wyobraźcie
sobie, że jesteście Prezydentem naszego państwa, a wasz doradca właśnie
tłumaczy wam, że od czterech miesięcy na terenie kraju panuje inwazja pasożytów,
konkretnie trójkątnych pasożytów. Chorobę odkrył epidemiolog Centrum
Zapobiegania Chorobom. Jej pierwszymi objawami jest swędzenie i niewielka
wysypka, która przeradza się w niewielki obrzęk, a następnie w niebieskie
narośle. Choroba wywołuje u ofiar agresywne zachowanie. Większość zainfekowanych
popełnia samobójstwo lub zostaje zabita przez służby porządkowe. Agresywne
zachowanie wywołuje pasożyt, który wpływa na gospodarkę chemiczną organizmu.
Żeruje on na człowieku aż do osiągnięcia stadium pozwalającego na samodzielną
egzystencję. Wtedy opuszcza żywiciela i łączy się z innymi osobnikami, by
budować portal. Pasożyty reprezentują poziom bioinżynierii o jakim ludzkość nie
ma pojęcia. Co robisz? Zaufasz swoim
rodakom informując ich o zagrożeniu by jako naród stawić im czoła? A może
postanowisz zachować to w tajemnicy licząc się z ewentualnymi ofiarami, w końcu
nie chcielibyśmy żadnej paniki, prawda?
„Z całym należytym szacunkiem, gdzie zdobywała pani
wiedzę o świecie, z kreskówek? Mówimy tu o obcych i bramach międzygalaktycznych
budowanych przez stwory z choroby, która zaczyna się od wysypki.” /s 83/
Jak
myślicie, co jest najgłośniejszą rzeczą na świecie? Zastanówcie się chwilę. I
nie, nie jest to wymiotowanie na kacu. W porównaniu z tym, co doświadczył Perry,
to poranna toaleta. O tak, był dzielny, w hardcorowym znaczeniu tego słowa. Zapewne
gdyby mnie to spotkało, już bym nie żyła, ale mnie ojciec nie przygotował na
taką ewentualność. Na samym początku chcę powiedzieć, że nieznajomość tomu
pierwszego, czyli „Infekcji” ujmuję historii z „Zakażenia” pewną głębię. Jednak
da się książkę przeczytać bez tego. Sprawdziłam to na specjalnym testerze w
postaci mojego partnera i był zadowolony. Nie bójcie się więc zaryzykować.
Tyle w
kwestii zachęty do nadrobienia lektury. Przejdę więc do końca „Infekcji”, czyli
początku „Zakażenia”. Perry przeżył, bo jakby mogło być inaczej. Jego zdolność
namierzania zainfekowanych osób to niezwykle cenna broń, a zarazem karta przetargowa.
W tomie drugim postać przechodzi przemianę, coś na wzór ostatecznego
rozrachunku w obliczu nieuniknionego. Dawsey od początku był postacią złożoną i
niejednoznaczną - budzi sympatię, a jednocześnie odrazę. Takie postacie sprawiają, że chce się z nimi przeżywać przygodę: pobiec
w strugach deszczu, skoczyć z okna na piętrze, podpalić kilka staruszek albo
wymordować całą rodzinę. Dzięki niemu jest nieobliczalnie, zaskakująco i
niebezpiecznie. Owszem, trochę z niego świr, przez co nie można go kontrolować.
Jest nieprzewidywalny, a jednocześnie ma jasno określone zasady. Obcy niewiele
się pomylili nazywając go „Skurwysynem”.
PAN SKURWYSYN
- Spluwy są dla mięczaków – oświadczył Perry. – Moim
zdaniem łyżka do opon ma w sobie więcej stylu Charlesa Bronsona.” /s 58/
Z całego ogromu postaci, jakie Sigler umieścił w tej
historii, Perry’ego lubię najbardziej. Można
nazwać go głównym bohaterem, choć jego status dalszego uczestnictwa w historii na
każdym kroku stoi pod wielkim znakiem zapytania. Perry ma swoje własne cele,
odrębne od pozostałych, a jego naczelna zasada brzmi: słabi muszą zginąć.
Zabija nie kierując się (tak jak inne postacie) pobudkami politycznymi, czy
szacowaniem zysków i strat (jak Prezydent), nie pragnie również za wszelką cenę
ratować innych (jak Margaret). Morderca
i świr albo zbawiciel i żołnierz, to jak będzie się go postrzegać zależy już od
indywidualnego podejścia do historii.
„Zakażenie”, podobnie jak „Infekcja” toczy się
wielowątkowo, jest więc wiele postaci, które można polubić lub znienawidzić jak: Margaret, temperamentna lekarka o latynoskiej
urodzie, czy też Murray, doradca Prezydenta oraz człowiek od sytuacji kryzysowych,
albo Otto i Amos, których riposty są niezapomniane i przezabawne. Wśród plejady
wspaniałych postaci, każdy znajdzie coś dla siebie. Czytajcie, a będzie wam
dane poznać kogoś ciekawego.
ZABÓJCZE TRÓJKĄTY FROM OUTER SPACE
“Gdy przyjdzie czas wkroczyć do akcji, wszyscy założą
przypięte teraz do pasów rękawice oraz hełmy spoczywające na podłodze,
uszczelnią kombinezony I będą gotowi stawić czoło najnowszym horrorom w
niekończącej się paradzie grozy.” /s 43/
Sigler na
protagonistę wybrał istnienie pozaziemskie. W tomie pierwszym jego istota i
pochodzenie było enigmatyczne. W „Zakażeniu” wróg ludzkości zostaje
zdemaskowany, jednak nie oddarty całkowicie z tajemnicy. Pytanie „Czym są?” zamienia się w „Co i dlaczego budują?”. Sigler mocno
skupił się na rozpracowaniu trudności związanych z pewnymi rozwiązaniami
strategicznymi. Inwazja w jego wydaniu
ma zarówno charakter technologiczny, jak i biologiczny, co rodzi szereg
przeróżnych komplikacji. Sigler doskonale ukazał, jak w momencie zagrożenia
pewne wartości ustępują miejsca rzeczywistości, stąd problem w ocenie sytuacji.
Sam najeźdźca doświadcza poprzez swoje działania czegoś przełomowego. Jego
idealny plan nie wypełnia się zgodnie z wyliczonym algorytmem. Nie oznacza to
jednak, że podążając inną drogą, niż przewidziana, nie wypełni się celu. W
„Zakażeniu” jest wiele niewiadomych jeśli chodzi o losy bohaterów, jaki i perypetie
samego antagonisty.
W „Infekcji”
perspektywa ukazania trójkątów sprawiła, że ich działania czytelnik odbierał jako skrajnie negatywnie. W „Zakażeniu” Sigler nie stosuje już tak prostej
perspektywy. Obie strony robią wszystko by wygrać, wykonać zadanie nie
szczędząc przy tym wszelkich dostępnych środków. Bohaterowie obu stron stoją przed
skomplikowanymi przeciwnościami i muszą szukać dostępnych rozwiązań. Czytelnikowi
łatwo jest wartościować, gdy stoi obok. Co by było jednak, gdyby musiał sam zadecydować?
„INFEKCJA” PRZESZŁA
W „ZAKAŻENIE”
„Zakażenie”
jest sensacyjną powieścią science fiction z elementami horroru. Sigler w
obszernych fragmentach tekstu skupia się na rozwiązaniach politycznych, taktycznych
i militarnych związanych z walką. Dzięki temu można uzupełnić swoją wiedzę na
temat bomby atomowej oraz trochę przemyśleć przerażającą kwestię pasożytów w
naszym ciele. W książce jest sporo przemocy oraz kilka mocnych scen, nie
powiedziałabym jednak, że jest pełna brutalności. Przytoczę tutaj dwie
najlepsze: gdy Dawsey wybija całą rodzinę oraz gdy Amos i Margaret dokonują
operacji na Betty, podczas której wycinając z jej rozkładającej się twarzy trójkąty. Naprawdę
warto do tych scen zajrzeć.
Napięcie w
książce opiera się na elementach sensacyjnych i suspensie. Autor dokładne
opisuje świat przedstawiony tworząc jego realistyczną makietę. Rozgrywki między
ludźmi prezydenta, elementy militarnych kampanii wojskowych, niuanse
biologicznych aspektów pasożytnictwa. Historia jest wielowątkowa i pełna
ciekawych bohaterów, dzięki czemu można zobaczyć wydarzenia z różnej
perspektywy. Wątki poboczne podkreślają również ogrom skali zagrożenia, które
jeszcze nie wybuchło, ale niebawem w pełni zaatakuje. Historii nie można odmówić
również dobrej zabawy. Znajdzie się tu parę smaczków: świrniętych żartów,
ciętych ripost bohaterów oraz odniesień do popkultury (teksty z Blues Brothers,
czy filmów z Clintem Eastwoodem). Nie samą inwazją człowiek żyje.
Bohaterowie,
jakich stworzył Sigler są prawdziwymi perełkami, on sam wychodzi jednak na sadystę bowiem wprowadza do fabuły sympatyczne postacie tylko po to,
by oddać ich pod władanie bezwzględnej machiny przypadku. Tak rodzi się
niepewność: czy ludzkości uda się pokonać infekcje, gdy obcy mają coraz mniej
asów w rękawie. Wzajemne oddziaływanie między stronami konfliktu zmusza do
nieustannej zmiany taktyki. Wygranej nie jest pewna żadna ze stron. „Zakażenie”
jest więc propozycją dla tych, którzy lubią opowieści pre-apokaliptyczne (i post-apokaliptyczne),
ale pozbawione wydźwięku sentymentalnego, tu liczy się akcja, napięcie i dobra
zabawa. Jestem niezmiernie
zadowolona, że mogłam poznać dalsze losy Perry’ego. Oficjalnie uznaje się za Zakażoną i czekam na nadchodzącą Pandemię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz